Jest lęk przed tym, że krystalizuje się już nie tylko mowa nienawiści, ale nienawiść w praktyce - mówił w specjalnym wydaniu "Faktów po Faktach" Bronisław Komorowski. W rozmowie przeprowadzonej w Europejskim Centrum Solidarności były prezydent komentował sytuację w Polsce po zamachu na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, którego pożegnaliśmy w sobotę.
- Ja nie bardzo wierzę w to, że dziś nastąpi jakiś cudowny przełom, że z powodu zamachu (na prezydenta Gdańska - red.) Polska będzie lepsza - stwierdził Bronisław Komorowski. Zaznaczył, że "jeżeli nie będzie protestu, próby rozliczenia przyczyn tego dramatycznego wydarzenia, to Polska na pewno będzie gorsza".
Komorowski: zapanuje lęk
Były prezydent wyraził obawy, że w Polsce zapanuje lęk. - Jest lęk przed tym, że krystalizuje się już nie tylko mowa nienawiści, ale nienawiść w praktyce. Motywowana politycznie chęć zaszczuwania ludzi, niszczenia ludzi, ich rodzin, dobrego imienia. To się jakoś utrwali, jeśli pozostanie bezkarne - ocenił. Podkreślił znaczenie ruchu społecznego po śmierci Adamowicza - tłumów, które wyszły na ulice, by upamiętnić zamordowanego prezydenta.
- Jeżeli mord, który był motywowany emocjami natury politycznej mógł być dokonany na oczach całego społeczeństwa, przed kamerami i mógł zostać dokonany skutecznie, to on niestety uruchomi wyobraźnię innych szalonych głów. Ale także wyobraźnię każdego normalnego Polaka, który będzie się zastanawiał, czy nie może wydarzyć się coś podobnego - uznał Komorowski.
Dodał, że władza "będzie sobie radziła" z takimi nastrojami. - Ochroną zostaną objęci wiceministrowie albo dyrektorzy departamentów. Ale w terenie właśnie samorządowcy i inni zostaną trochę sam na sam z taką sytuacją - przekonywał gość "Faktów po Faktach".
- Odnoszę wrażenie, że to jest moment pewnego przesilenia, miedzy innymi dlatego, że będzie o wiele trudniej o taką naturalną potrzebę bliskości między politykami, przedstawicielami władzy, a społeczeństwem, tak na co dzień - dodał.
"Mówił głośno to, co trzeba mówić"
Były prezydent RP przypomniał, że Paweł Adamowicz "mówił bardzo głośno i zajmował jednoznaczne stanowisko w kwestiach niszczenia polskiej demokracji", obecności i roli Polski w Unii Europejskiej oraz "niszczenia niezależności polskich sędziów". - Był obiektem brutalnych nagonek, bo mówił głośno to, co trzeba mówić - stwierdził Komorowski Dodał, że trzeba otwarcie mówić o przyczynach zamachu na prezydenta Gdańska. - Trzeba mówić o tym, gdzie tkwią źródła nieprawdopodobnej eksplozji zła - przekonywał.
Mowa nienawiści i nienawiść w praktyce
Komorowski zwrócił uwagę na język nienawiści obecny w debacie publicznej, w polityce, w mediach. Stwierdził, że "środowisko, które decyduje dziś o tym, jak Polska funkcjonuje" powinno się zastanowić, czy nie przerwać "polityki agresji medialnej".
Przekonywał przy tym, że choć mowa nienawiści jest zjawiskiem groźnym, znacznie bardziej niebezpieczna jest nienawiść w praktyce. - Paweł (Adamowicz - red.) doznał tego w najwyższym stopniu - zauważył.
"Więcej niż królewski pogrzeb"
- To był więcej niż królewski pogrzeb - powiedział Komorowski o ostatnim pożegnaniu Pawła Adamowicza, które odbyło się w sobotę w gdańskiej Bazylice Mariackiej. Określił uroczystości mianem "ogólnonarodowego przeżycia". - To jest symbol stałości marzeń Polaków, żeby Polska nie była krajem zaściankowym, przepełnionym konfliktami wewnętrznymi, często hańbiącymi ludzi. Żeby Polska była po prostu lepsza, żeby była Polską marzeń - powiedział gość "Faktów po Faktach". Zwrócił uwagę na to, jak wielu ludzi wyszło na ulice miast w całej Polsce, by oddać hołd zamordowanemu prezydentowi Gdańska.
Według Bronisława Komorowskiego ci ludzie stanowią "gigantyczny potencjał" i "ogromne zobowiązanie".
Autor: momo//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24