W trakcie środowego posiedzenia komisji sprawiedliwości i praw człowieka posłowie mieli zajmować się rozpatrzeniem i zaopiniowaniem dla komisji finansów publicznych rządowego projektu ustawy budżetowej na 2026 rok.
Wniosek opozycji
W trakcie posiedzenia posłowie PiS chcieli zawnioskować o skontaktowanie się z przewodniczącym podkomisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia poselskiego projektu ustawy o niekaraniu ochotników broniących wolności i niepodległości Ukrainy. Jest to podkomisja komisji sprawiedliwości i praw człowieka.
Posiedzenie podkomisji miało odbyć się w sprawie ustawy "o niekaraniu ochotników broniących wolności i niepodległości Ukrainy", która wprowadza amnestię dla obywateli Polski, którzy nie uzyskali formalnej zgody MON na służbę w obcej armii.
Poruszona miała zostać także kwestia poprawki posła PiS Pawła Jabłońskiego, aby amnestią objąć również niszczenie elementów infrastruktury (między innymi gazowej) - pod warunkiem że czyn ten popełniony został w celu przeciwdziałania skutkom agresji Rosji na Ukrainę, a także w celu osłabienia zdolności wojskowych, wywiadowczych lub gospodarczych agresora.
Wszystko po to, aby nie dopuścić do wydania Niemcom Wołodymyra Ż., który jest podejrzany o wysadzenie Nord Stream. Mężczyzna był poszukiwany europejskim nakazem aresztowania. Obecnie przebywa w polskim areszcie i czeka na decyzję w sprawie ekstradycji, która ma zapaść w piątek.
Posiedzenie podkomisji, która miała zajmować się dokumentem, zostało jednak odwołane bez wyznaczenia nowego terminu. Posłowie chcieli więc, aby przewodniczący komisji sprawiedliwości i praw człowieka Paweł Śliz skontaktował się z Pawłem Suskim, przewodniczącym podkomisji, aby dowiedzieć się, kiedy odbędzie się jej posiedzenie.
Wobec braku zgody Śliza, posłowie PiS zawnioskowali o zamknięcie posiedzenia. Wygrali to głosowanie 15-13, a dwaj posłowie KO - Dominik Jaśkowiec i Franciszek Sterczewski - zagłosowali za wnioskiem posłów PiS.
Głosowanie Jaśkowca i Sterczewskiego: nieporozumienie
Sprawę głosowania w sprawie zamknięcia posiedzenia skomentował Sterczewski. - Było to małe nieporozumienie - powiedział. Tłumaczył, że razem z posłem Jaśkowcem "przybiegli" z innej komisji i byli przekonani, że posłowie głosują nad kwestią budżetu. - Przepraszamy za tę sytuację - dodał.
Przewodniczący Paweł Śliz potwierdził, że posłowie się pomylili i przekazał, że złożyli oświadczenia w tej sprawie. - Nie szukajmy podtekstów w tym zakresie - uprzedził. Na pytanie, czemu nie zarządził reasumpcji, odparł, że jest "formalistą". - Uważam, że zachowałem się bardzo uczciwie - skomentował.
Wulgarne słowa
Głosowanie nad zamknięciem posiedzenia w wulgarnych słowach podsumował przewodniczący komisji. - To przez tego pier******go Zimocha, ku**wa - powiedział. Fragment, początkowo dostępny w zapisie transmisji posiedzenia, został z niego później usunięty.
Tomasz Zimoch nie wziął udziału w głosowaniu, choć był obecny na posiedzeniu. - Ja nie głosowałem, a to tylko dlatego, że nie mogli wydać mi karty, bo karta została w sali, ale przecież to nie miało żadnego znaczenia. (…) Niech pan Śliz powie, dlaczego nie było posłów obozu rządzącego (podczas głosowania) - powiedział Zimoch, który wcześniej był posłem klubu Polski 2050.
W reakcji na wulgarne słowa Śliza poseł Zimoch zamieścił dwa wpisy w mediach społecznościowych. "Mam nadzieję, że Paweł Śliz zrezygnował już z przewodniczenia Komisji Sprawiedliwości, a marszałek Szymon Hołownia z urzędu skierował sprawę do Komisji Etyki. Ciekawy jestem reakcji Prezydium Sejmu. Stop chamstwu! Stop hejtowi!" - napisał.
"Mam również nadzieję na szybką reakcję Naczelnej Rady Adwokackiej. Przemysław Rosati (prezes Naczelnej Rady Adwokackiej - red.) zgadza się chyba, że takie zachowanie jakie publicznie zademonstrował adwokat Paweł Śliz jest niedopuszczalne" - dodał później.
Śliz pytany o te słowa powiedział, że przeprasza Zimocha. - Przepraszam serdecznie. Znamy się, emocje wzięły górę - dodał. Później na platformie X napisał, że ponosi pełną odpowiedzialność za swoje słowa. Dodał, że "podobna sytuacja nigdy więcej się nie powtórzy". "Mam nadzieję, że będziemy potrafili przejść ponad ten incydent i dalej współpracować" - napisał.
Nie były to jedyne bulwersujące słowa, jakie padły podczas posiedzenia komisji. W pewnym momencie Jabłoński powiedział: - Co za śmieć. Stało się to po wniosku Ćwika o przebadanie alkomatem posłów PiS.
Ćwik: wniosek o zbadanie Goska i Jabłońskiego
Poseł Polski 2050 Sławomir Ćwik w trakcie posiedzenia złożył wniosek formalny "w związku z dziwnym zachowaniem posłów Goska i Jabłońskiego, czy jest możliwe sprawdzenie, czy nie są pod wpływem". Posłowie poddali się badaniu po zakończeniu posiedzenia.
Mariusz Gosek opublikował nagranie z momentu badania i zwrócił się do Ćwika: "Nie ma zgody na to żeby Pan zniesławiał i znieważał bezkarnie parlamentarzystów - mówiąc to w otoczeniu kierownictwa organów wymiaru sprawiedliwości" - napisał.
Wyniki badania alkomatem opublikował także Jabłoński. "Czekamy na przeprosiny. Od tego jak szybko zostaną złożone i na ile szczerze pan SŁAWOMIR ĆWIK wyrazi skruchę za swój uczynek zależy jakie będą dalsze konsekwencje prawne" - napisał (pisownia oryginalna - red.). "Czas - start, oszczerco" - zwrócił się do Ćwika.
Ćwik opublikował później wpis w mediach społecznościowych, w którym przeprasza Goska i Jabłońskiego. "Gdy się pomylę, to potrafię przeprosić. Dlatego przepraszam posłów Goska i Jabłońskego za to, że mylnie odniosłem wrażenie, że mogą być niedysponowani podczas obrad Komisji Sprawiedliwości" - przekazał.
"Jednocześnie mam do nich prośbę, by na przyszłość poważniej podchodzili do pracy w Komisji" - zaapelował.
Autorka/Autor: Kuba Koprzywa/akw
Źródło: tvn24.pl, PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: sejm.gov.pl