W środę odbyła się druga część przesłuchania Jarosława Gowina przez komisję śledczą w sprawie wyborów kopertowych. Były wicepremier mówił m.in. o szukaniu na niego "haków" oraz o kontrolach służb w firmach jego syna. - Na pewno miałem poczucie, że podlegam silnej presji, by zmienić swoje stanowisko - powiedział Gowin. Zaznaczył również, że był "przeciwnikiem tych wyborów od momentu, gdy pandemia przybrała charakter powszechny w Polsce".
W środę po godzinie 10 prace wznowiła sejmowa komisja śledcza ds. wyborów korespondencyjnych z 2020 roku - tzw. wyborów kopertowych. Komisja kontynuowała przesłuchanie byłego wicepremiera w rządzie PiS Jarosława Gowina. Wiosną 2020 roku Gowin, ówczesny szef Porozumienia, jednego z koalicjantów PiS, sprzeciwiał się przeprowadzeniu wyborów w formie korespondencyjnej i optował za przesunięciem wyborów o dwa lata.
Na początku posiedzenia przewodniczący komisji Dariusz Joński poinformował, że jeszcze w środę chce zorganizować spotkanie prezydium komisji, by ustalić termin posiedzenia w przyszłym tygodniu. "Będę proponował, aby w przyszłym tygodniu posiedzenie komisji odbyło się w piątek, ponieważ jest to dzień wolny od posiedzenia Sejmu" - powiedział Joński. Przekazał również, że na posiedzeniu w przyszły piątek zaplanowane są przesłuchania byłego wiceprzewodniczącego klubu PiS Michała Wypija i byłej marszałek Sejmu Elżbiety Witek.
1. Rozmowy z przedstawicielami opozycji
Podczas przesłuchania poruszono m.in. wątek spotkań Gowina z przedstawicielami ówczesnej opozycji w sprawie projektu zmian konstytucji, który miał przedłużyć kadencję prezydenta Andrzeja Dudy o dwa lata. Gowin powiedział, że spotykał się m.in. z Małgorzatą Kidawą-Błońską, z przedstawicielami PSL - m.in. Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, z Krzysztofem Gawkowskim z Lewicy, z Jakubem Kuleszą z Konfederacji oraz z Tomaszem Grodzkim z KO. - Żadna z tych osób mi nie pomogła, bo nie poparła mojego projektu przedłużenia kadencji prezydenta o dwa lata - stwierdził.
Pytany, czy w tych rozmowach ze strony wspomnianych osób padały jakieś oczekiwania, sugestie, żeby wybory 10 maja się nie odbyły, odpowiedział: - Tak, to było oficjalne stanowisko wszystkich partii opozycyjnych, poza Konfederacją. O ile sobie przypominam, Konfederacja opowiadała się za utrzymaniem terminu 10 maja. Natomiast z całą pewnością KO, PSL i Lewica opowiadały się za przesunięciem terminu wyborów.
Przemysław Czarnek pytał Gowina, czy nie dostawał propozycji otrzymania teki premiera od polityków ówczesnej opozycji. - Nie przypominam sobie takich propozycji, nie było skonkretyzowanych propozycji pod moim adresem - odparł.
2. Szukanie "haków" na Gowina
W środę Gowin został poproszony o doprecyzowanie swoich wtorkowych zeznań dotyczących rozmów z byłym ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą. We wtorek Gowin mówił m.in., że był informowany o działaniach zmierzających do skompromitowania go czy znalezienia na niego "haków", by zmienił swoje stanowisko w sprawie wyborów kopertowych. Według Gowina, ówczesny minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro powiedział mu, że naciskano, by użył przeciwko niemu prokuratury, ale odmówił.
- Nie dopytywałem ministra Ziobry, kto go naciskał - powiedział Gowin. Jego zdaniem "z całą pewnością tą osobą nie mógł być Mateusz Morawiecki, bo relacje między tymi politykami miały taki charakter, że jakiekolwiek próby nawet delikatnej perswazji ze strony premiera Morawieckiego byłyby przeciwskuteczne".
Przewodniczący komisji Dariusz Joński (KO) dopytywał, czy osobą, która naciskała na ministra Ziobrę, mógł być prezes PiS. - Moje domniemanie było takie, że to był Jarosław Kaczyński - odpowiedział Gowin.
3. Pogróżki
Według Gowina sprawdzano firmę jego syna w Krakowskim Parku Technologicznym. Jak mówił, był też informowany, że CBA sprawdza wszystkie kontrakty zawarte w ramach NCBiR, szukając nieprawidłowości czy powiązań między nim a beneficjentami.
- Na pewno miałem poczucie, że podlegam silnej presji, by zmienić swoje stanowisko (w sprawie tzw. wyborów kopertowych - red.) - powiedział były wicepremier. Poproszony o ocenę, czy - według niego - był to szantaż, wskazał, że to zależy od sformułowań. - W rozmowach z Jarosławem Kaczyńskim to była presja, a w informacjach o CBA odbierałem to w kategoriach szantażu - odpowiedział.
Podczas posiedzenia zasiadająca w komisji Agnieszka Kłopotek (PSL-TD) pytała, czy przed wtorkowym przesłuchaniem wobec Gowina były kierowane pogróżki. Polityk potwierdził. - Tak, moi współpracownicy informują mnie, że od momentu ukazania się informacji o tym, że mam stawić się przed komisją, w mediach społecznościowych jest duży hejt. Podobnie było w 2020 roku, kiedy podałem się do dymisji czy w 2021 roku, kiedy sprzeciwiłem się przyjęciu rozwiązań zwanych Polskim Ładem - odpowiedział.
Według Gowina "wśród pogróżek są takie, które należałoby określić mianem pogróżek karalnych". - Ale, decydując się na sprzeciw wobec wyborów kopertowych, wiedziałem, jakie będą tego konsekwencje - zaznaczył. Dopytywany, czy dostawał pogróżki wobec swojej rodziny, współpracowników odparł, że "wobec członków jego rodziny podejmowano działania, które trudno mu uznać za standardowe".
- Mam przed sobą screen pisma CBA do Krakowskiego Parku Technologicznego z 15 marca 2021 roku, już po rozstrzygnięciu sporu o wybory kopertowe, ale w czasie kiedy (prezes PiS) Jarosław Kaczyński powiedział mi, że chyba nie sądziłem, że puści mi płazem moją postawę wobec wyborów kopertowych - powiedział Gowin.
Według niego, w piśmie CBA wystąpiło do Krakowskiego Parku Technologicznego o informację, czy jego syn "był beneficjentem jakichkolwiek programów lub konkursów organizowanych przez KPT". - Odpowiedź była negatywna, mój syn miał pełną świadomość, że - jako mój syn - musi trzymać się z dala od pieniędzy publicznych i nie korzystał ze środków KPT ani innych środków publicznych - mówił Gowin.
4. "Byłem przeciwnikiem tych wyborów"
Gowin pytany przez posła PiS Pawła Jabłońskiego, czy pamięta, od kiedy stał się przeciwnikiem wyborów 10 maja 2020 roku, odpowiedział: - Byłem przeciwnikiem tych wyborów od momentu, gdy pandemia przybrała charakter powszechny w Polsce.
- Nawiasem mówiąc, moje stanowisko nie było wyjątkowe, dlatego że przypominam sobie rozmowy w gronie Rady Ministrów, gdzie tego typu stanowisko zajmowali też ministrowie z samego Prawa i Sprawiedliwości - dodał.
Dopytywany, co oznacza sformułowanie "gdy pandemia przybrała charakter powszechny", odparł: - Nie pamiętam, kiedy doszło do ogłoszenia stanu epidemii, natomiast mniej więcej w tym czasie podjąłem przekonanie, że wybory prezydenckie powinny zostać przesunięte (...) Nie było jednego momentu, to był proces.
Gowin mówił, że przekonywał Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego, iż "wybory kopertowe muszą zostać uznane przez Sąd Najwyższy za nielegalne". - Na pewno nie zgadzali się z moją tezą, że wybory kopertowe są obarczone grzechem nielegalności. (...) Tym samym antycypowali pozytywny wyrok Sądu Najwyższego - stwierdził. Dodał, że w jego ocenie wybory kopertowe stanowiły "manipulację na demokracji".
- Moje obawy były takie, że karty wyborcze nie dotarłyby do wielu obywateli uprawnionych do udziału w głosowaniu, w szczególności nie dotarłyby na przykład, ale nie tylko, do Polaków przebywających za granicą. Jestem przekonany, że doszłoby do wielu pomyłek w dostarczaniu kart wyborczych i tym samym niedotrzymane byłyby konstytucyjne zasady równości i powszechności wyborów. Wielokrotnie Mateuszowi Morawieckiemu i Jarosławowi Kaczyńskiemu przedstawiałem te zastrzeżenia - mówił Gowin.
5. Wątpliwości prawne dotyczące przekazania rejestru PESEL Poczcie Polskiej
Gowin pytany, czy w jego ocenie Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki, Jacek Sasin byli świadomi, że decyzje dotyczące przekazywania danych PESEL przez ministra cyfryzacji oraz podejmowanie przez Pocztę Polską zadań związanych z wyborami korespondencyjnymi zapadały bez podstawy prawnej, odpowiedział: - Czy Jarosław Kaczyński miał tego świadomość, nie wiem, bo nie wiem, czy był informowany o tym, że w mojej ocenie akurat ten element, jakim było przekazanie danych PESEL przez Ministerstwo Cyfryzacji, jest pozbawione podstaw prawnych. - Wydaje mi się, że ministrowie musieli mieć świadomość wątpliwości prawnych towarzyszącym tej sprawie - dodał.
Pytany, czy według jego wiedzy otrzymali jakiekolwiek ekspertyzy prawne na ten temat, odpowiedział, że nie ma wiedzy na ten temat i nie wie, czy takie ekspertyzy w ogóle powstały. Jak mówił, w rozmowach z nim "nie powoływali się na żadne ekspertyzy".
Dopytywany, czy zna okoliczności, które towarzyszyły przekazaniu tych danych z rejestru PESEL Poczcie Polskiej, odpowiedział: - Wiem tylko, że do takiego przekazania doszło. W mojej ocenie nie miało to podstaw prawnych. Innych szczegółowych okoliczności niestety nie znam.
Agnieszka Kłopotek (PSL-TD) pytała Gowina, czy były wywierane naciski na samorządy, które nie chciały przekazywać wrażliwych danych niezgodnie z przepisami. - Wiem co najmniej o jednym piśmie wojewody małopolskiego. Wydaje mi się, że analogiczne pisma wystosowywali do samorządowców inni wojewodowie. W tym piśmie wojewody małopolskiego była zawarta sugestia sankcji w stosunku do samorządowców, którzy nie zdecydują się przekazać Poczcie Polskiej spisów wyborców - poinformował.
6. Ustawa abolicyjna. "Celem było niewątpliwie odsunięcie oskarżeń"
Magdalena Filiks (KO) pytała Gowina m.in. o to, czy uważa, że samorządowcy, którzy udostępnili Poczcie Polskiej dane osobowe, złamali prawo. - Tak, uważam, że złamali prawo - ocenił Gowin.
Były wicepremier był też pytany o cel przyjętej przez Sejm ustawy abolicyjnej. Ustawa ta weszła w życie w grudniu 2022 roku i wprowadziła amnestię, obejmującą darowanie kar za popełniony w czasie obowiązywania epidemii COVID-19 czyn, polegający na przekazaniu Poczcie Polskiej spisu wyborców.
- Samo określenie "ustawa abolicyjna" wskazuje na ten cel - tym celem było niewątpliwie odsunięcie oskarżeń zarówno wobec samorządowców, jak i wobec przedstawicieli administracji państwowej za działania podjęte w związku z wyborami kopertowymi - powiedział Gowin.
Samorządowcy ci - jak mówił - na pewno świadomi byli, że mogą być wobec nich wysunięte zarzuty. - Gdyby nie mieli tej świadomości, to ustawa abolicyjna by nie powstała - dodał. Gowin zgodził się też z Filiks, że ustawa abolicyjna jest niekonstytucyjna.
7. "Przygotowanie wyborów nie było żadną formą przeciwdziałania pandemii"
Gowin pytany był też, czy zlecenie Poczcie Polskiej i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych organizacji wyborów kopertowych miało przeciwdziałać pandemii COVID-19, bo tak brzmi podstawa prawna tej decyzji. - Wiem, że taka była argumentacja, ale w mojej ocenie przygotowanie wyborów nie było żadną formą bezpośredniego przeciwdziałania pandemii - ocenił Gowin.
Gowin był też pytany, czy ówczesny premier Mateusz Morawiecki miał podstawy, aby realnie zakładać, że zorganizowanie wyborów korespondencyjnych może sprowadzić niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób i przyczynić się do zwiększania liczby zakażeń.
- Wszyscy o tym wiedzieliśmy, więc również pan premier Morawiecki musiał wiedzieć - podkreślił Gowin.
Komisja ds. wyborów kopertowych
Zadaniem komisji śledczej ma być przede wszystkim "zbadanie i ocena legalności, prawidłowości oraz celowości działań podjętych w celu przygotowania i przeprowadzenia wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w 2020 r. w formie głosowania korespondencyjnego przez organy administracji rządowej, w szczególności działań podjętych przez członków Rady Ministrów, w tym Prezesa Rady Ministrów Mateusza Morawieckiego oraz Wiceprezesa Rady Ministrów, Ministra Aktywów Państwowych Jacka Sasina, i podległych im funkcjonariuszy publicznych".
W uchwale powołującej komisję ds. wyborów kopertowych wskazano m.in. na konieczność zbadania procesów legislacyjnych podjętych przez rządzących w związku z tzw. wyborami kopertowymi, podejmowane i wydawane przez nich decyzje administracyjne, a także ustalenie, czy działania rządzących doprowadziły do "niekorzystnego rozporządzenia środkami publicznymi lub innymi, lub niekorzystnego gospodarowania mieniem Skarbu Państwa lub mieniem innych osób prawnych".
Źródło: PAP, TVN24