Tomasz Zdzikot, były prezes Poczty Polskiej, zeznawał w poniedziałek przed komisją śledczą do sprawy wyborów kopertowych. Stwierdził, że te wybory nie odbyły się, bo zabrakło zgody politycznej wokół tego tematu. Jednocześnie przyznał, że Poczta Polska nie była w stanie wykonać zadań potrzebnych do przeprowadzenia ewentualnej drugiej tury, które miała wykonać do pierwszej. - To kolejny świadek i kolejne informacje, które wskazują, że absolutnie nikt nie przewidywał drugiej tury wyborów - skomentował przewodniczący komisji Dariusz Joński.
W poniedziałek komisja śledcza ds. organizacji wyborów prezydenckich w 2020 roku, które miały się odbyć z powodu pandemii w trybie korespondencyjnym, przesłuchała byłego szefa Poczty Polskiej.
Zdzikot pytany był, w jaki sposób z wiceministra obrony narodowej został p.o. prezesa Poczty Polskiej, po dymisji byłego prezesa Przemysława Sypniewskiego.
- W sprawie rozpoczęcia pracy w Poczcie Polskiej zadzwonił do mnie premier Jacek Sasin, w godzinach późno wieczornych 1 lub 2 kwietnia (2020 r.)" - powiedział. - Przedstawił mi propozycję, żebym podjął się kierowania Pocztą Polską. Premier Sasin powiedział, że Poczta Polska pozostaje bez prezesa, że przed nią są ogromne wyzwania, związane przede wszystkim związku z ustawą przyjętą 31 marca, zgodnie z którą do głosowania korespondencyjnego było uprawnionych mniej więcej 10 milionów Polaków - powiedział Zdzikot.
Pytany, kiedy dowiedział się, że Poczta Polska ma organizować wybory powiedział, że dowiedział się o tym z mediów, wraz z przyjęciem z parlament ustawy z 31 marca (2020 r.), która rozszerzała katalogu osób uprawnionych do głosowania korespondencyjnego.
Zdzikot o swoich rozmowach z Jackiem Sasinem i Arturem Soboniem
Szef komisji Dariusz Joński (KO) pytał, z kim z MAP Zdzikot prowadził rozmowy. Zdzikot odpowiedział, że głównie rozmawiał z ministrem Jackiem Sasinem i wiceministrami MAP Arturem Soboniem oraz Tomaszem Szczegielniakiem. - To byli podstawowi partnerzy w czasie od kiedy 3 kwietnia zostałem delegowany do pełnienia obowiązków prezesa, do 10 maja - dodał. Doprecyzował, że głównie "byli to Jacek Sasin i Artur Soboń".
Zdzikot mówił, że "od 6 kwietnia do 16 kwietnia rozmowy dotyczyły przede wszystkim tego, czy ta ustawa o wyborach jest wykonalna, czy jest lepsza od przyjętej 31 marca, czy Poczta jest w stanie przeprowadzić na terenie całego kraju wybory w trybie korespondencyjnym i co jest niezbędne, żeby te wybory mogły się odbyć". - To główne pytania, jakie premier Sasin do mnie kierował - dodał.
Wybory w czasie pandemii
Świadek, odpowiadając na pytania komisji ocenił, że w czasie pandemii przeprowadzenie wyborów w trybie korespondencyjnym było bezpieczniejsze niż w tradycyjny sposób. - Ze zdziwieniem przyjmuję, że mało kto w naszym kraju pamięta już jak wyglądał marzec, kwiecień 2020 roku. (...) To był czas, kiedy to był inny kraj. Mieliśmy zamknięte sklepy, banki, urzędy, mieliśmy puste ulice w Warszawie - powiedział.
- W tym czasie wybory w trybie korespondencyjnym (...) były faktycznie rozwiązaniem bezpieczniejszym - ocenił Zdzikot.
Zdzikot o "podstawowym ryzyku" związanym z wyborami
Pytany jakie były ryzyka, z punktu widzenia Poczty Polskiej, przy planowaniu całego procesu wyborów korespondencyjnych, odparł: - Największym, głównym, podstawowym ryzykiem, ryzykiem krytycznym było wejście w życie ustawy z 6 kwietnia 2020 roku (o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta RP). Bez tej ustawy po prostu nie dałoby się przeprowadzić wyborów w trybie korespondencyjnym.
- Gdybym wiedział jak to będzie wyglądało, to bym się nie zgodził w tym momencie kierować Pocztą. Ale nic na to nie wskazywało, że tak to będzie wyglądało. 31 marca Sejm i Senat jednego dnia, jednogłośnie prawie przyjmuje ustawę, gdzie 10 milionów wyborców podlega głosowaniu korespondencyjnemu, a cztery dni później, ustawa która ma naprawić tamte rozwiązania - uznane przez Pocztę za niewykonalne - staje się przedmiotem nieprawdopodobnej wręcz burzy. Burzy z piorunami, która dzisiaj, po czterech latach, skutkuje komisją śledczą - podkreślił.
Zdzikot, odnosząc się do przebiegu prac legislacyjnych nad ustawą z 6 kwietnia powiedział, że dzień po uchwaleniu trafiła ona do Senatu, ale mimo, że jego posiedzenie miało się odbyć w dniach 15-16 kwietnia, to Senat nie zajął się tą ustawą. - Kolejne posiedzenie (Senatu) jest w maju, a wybory są zwołane przez marszałka Sejmu na 10 maja, no to rzeczywiście mamy tutaj problem bardzo poważny - mówił.
Dodał, że ustawa ostatecznie weszła w życie 9 maja, a wybory były zaplanowane na 10 maja. - Gdyby nie podjęcie, w oparciu o decyzję Prezesa Rady Ministrów, działań przygotowawczych, to zostalibyśmy w takiej sytuacji, że wybory byłyby niewykonalne - powiedział Zdzikot. Świadek ocenił, że "nie ma możliwości zorganizowania tych wyborów bez wejścia w życie ustawy z 6 kwietnia". - Ta ustawa przez Senat z jakichś powodów nie była rozpatrywana, pomimo tego, że od 7 kwietnia była w Senacie - zauważył.
Zdzikot: nie było zgody politycznej do przeprowadzenia tych wyborów
Waldemar Buda (PiS) pytał świadka, kto powinien ponieść polityczne i finansowe konsekwencje, że wybory się nie odbyły. - Te wybory nie odbyły się dlatego, że zabrakło zgody politycznej wokół tego tematu - odparł świadek.
Przypomniał, że w tamtym czasie odbyły się wybory korespondencyjne w Bawarii. - Tam tryb był stosunkowo podobny, natomiast tam była pełna zgoda polityczna, co do tego, że należy te wybory w taki sposób przeprowadzić - zaznaczył.
- Tej zgody politycznej (w Polsce) zabrakło. W związku z tym zabrakło wejścia w życie w odpowiednim czasie odpowiednich rozwiązań prawnych (...). Dlaczego tak się stało, to rozumiem że jest zadanie tej komisji żeby to ustalić - mówił Zdzikot.
Zdzikot: decyzja była, jasna, czytelna i zrozumiała
Były prezes Poczty Polskiej był też pytany o umowę, jaka miała być zawarta z resortem aktywów państwowych w sprawie wyborów korespondencyjnych. Zdzikot zwrócił uwagę na wydaną wówczas decyzję Prezesa Rady Ministrów, która - zaznaczył - miała dwie dyspozycje: podjęcia działań przez Pocztę oraz dla szefa MAP dotycząca zawarcia wspomnianej umowy. - Tam były dwie strony tego zobowiązania, dlatego też dążyliśmy do zawarcia tej umowy bardzo konsekwentnie - przekonywał.
Magdalena Filiks (KO) dopytywała, jak to możliwe, że Poczta podjęła się jakichkolwiek czynności bez zawarcia umowy z MAP. Zdzikot odparł, że decyzja była opatrzona rygorem natychmiastowej wykonalności. - Była, jasna, czytelna i zrozumiała. Podmiot ją otrzymujący był zobowiązany do jej wykonania w momencie jej otrzymania - wskazał. Dodał, że Poczta przygotowała odpowiednią umowę i przesłała ją do MAP. Dodał, że opinie prawne wskazywały, iż w przypadku gdyby nawet nie doszło do zawarcia umowy, to gwarancją i zabezpieczeniem wynagrodzenia dla Poczty z tego tytułu będzie sama decyzja premiera. Świadek zaznaczył, że gdyby mimo to nie doszło do płatności to Poczta pozwałaby Skarb Państwa, i że właśnie tak się stało w 2022 roku.
Zdzikot: gdybym wiedział jaki będzie rozwój wypadków, odmówiłbym Sasinowi
Witold Tumanowicz z klubu Konfederacji pytał Zdzikota o to, czy wiedząc o tym, że umowa z Pocztą Polską nigdy nie zostanie podpisana, podjąłby nadal działania przygotowawcze do organizacji wyborów korespondencyjnych.
- To jest bardzo trudne pytanie. To są pytania o emocje. Proszę mi wierzyć, że ja w ogóle nie szukałem zmiany pracy. Ja bardzo ceniłem sobie pracę w Ministerstwie Obrony Narodowej (wcześniej by wiceszefem w tym resorcie - red.). To jest znakomite miejsce, znakomici ludzie i bardzo sobie tą pracę ceniłem. Natomiast faktycznie, jak dzisiaj sobie o tym myślę, gdybym wiedział jaki będzie rozwój wypadków, czego nie mogłem przewidywać w żaden sposób, tobym stanowczo, mimo wszystko, panu premierowi Sasinowi odmówił, mimo jego ogromnych talentów interpersonalnych i daru przekonywania - odpowiedział były prezes Poczty Polskiej.
Zdzikot: Poczta Polska nie była w stanie tych samych zadań dla drugiej tury
Posłanka Fliks dopytywała też, dlaczego w pismach pojawiały się tylko informacje o przeprowadzeniu pierwszej tury wyborów, a kwestia drugiej tury nigdzie się nie pojawia. - Dlatego właśnie, że Poczta Polska w zakresie całości zadań, które były do przeprowadzenia, nie była w stanie państwu polskiemu pomóc. Co nie oznacza, że druga tura była niemożliwa do przeprowadzenia - odpowiedział.
- W drugiej turze my wiedzieliśmy na pewno, że na doręczenia pakietów wyborczych do wyborców w kraju potrzebujemy, przy dołożeniu ponadstandardowych wysiłków, raczej czterech dni, i to jest pewnie coś, co Poczta Polska była w stanie zrobić. Natomiast zupełnie inną kwestią jest wydrukowania kart wyborczych i kwestia skompletowania pakietów wyborczych. Wedle rozpoznania, wedle wiedzy fachowej pocztowców, firmy w Polsce nie były w stanie zadania takiego wykonać w ciągu kilku dni - powiedział. Zwrócił jednocześnie uwagę na kwestię czasu potrzebnego do zliczenia głosów z pierwszej tury.
- Poczta Polska w zakresie swoich zadań nie była w stanie tych samych zadań dla drugiej tury wykonać - przyznał Zdzikot.
Joński: absolutnie nikt nie przewidywał drugiej tury wyborów
Przesłuchanie Zdzikota skomentował przewodniczący komisji Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej. - To kolejny świadek i kolejne informacje, które wskazują, że absolutnie nikt nie przewidywał drugiej tury (wyborów). To miały być wybory bez drugiej tury - powiedział poseł KO.
- Poczta Polska, która decyzją premiera Mateusza Morawieckiego została zobowiązana do przygotowania i przeprowadzenia wyborów nie brała pod uwagę, bo nie była w stanie przygotować drugiej tury. A nie była w stanie, bo 14 dni by zajęło tak de facto samo liczenie (głosów), druk kart - kolejne ok. 10 dni, pakowanie tych pakietów - kolejne 10 dni i dystrybucja - cztery dni. To bliżej byłoby miesiąca. Dlatego też były kombinacje ze zmianą terminu wyborów - powiedział Joński.
Joński: Jarosław Kaczyński będzie jednym z ostatnich świadków
W przerwie przesłuchania szef sejmowej komisji był pytany przez dziennikarzy, kiedy może dojść do przesłuchania prezesa PiS. - Jarosław Kaczyński będzie jednym z ostatnich świadków. Jarosław Kaczyński nie był w rządzie (wówczas), podejmował decyzje poza rządem - odpowiedział Joński. Jak dodał, zeznania kolejnych świadków świadczą o roli politycznej Kaczyńskiego w tej sprawie. "My dlatego zbieramy te wszystkie opinie, żeby zapraszając Jarosława Kaczyńskiego mieć konkretne pytania do niego" - powiedział Joński. "Dlatego będzie on jednym z ostatnich świadków, ale zakładam, że to może być jeszcze w kwietniu" - zaznaczył.
Wybory prezydenckie 2020
Wybory prezydenckie, zgodnie z zarządzeniem marszałek Sejmu z lutego 2020 roku, miały się odbyć 10 maja 2020 roku w formie korespondencyjnej. Jednak 7 maja Państwowa Komisja Wyborcza poinformowała, że w związku z tym, że obowiązująca regulacja prawna pozbawiła PKW instrumentów koniecznych do wykonywania jej obowiązków, głosowanie w dniu 10 maja 2020 roku nie może się odbyć. Ostatecznie wybory odbyły się 28 czerwca (I tura), a głosowanie odbywało się w lokalach wyborczych.
Źródło: PAP