"Bezrefleksyjne i niczym innym niż interes polityczny, nieuzasadnione odtajnienie i upublicznienie dokumentów stanowiących tajemnicę państwową stwarza bezprecedensowe i bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa RP" - piszą we wspólnym oświadczeniu generałowie Janusz Nosek i Piotr Pytel oraz pułkownik Krzysztof Dusza, którzy byli w kierownictwie Służby Kontrwywiadu Wojskowego w czasach, których dotyczy raport cząstkowy komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów, nazywanej "lex Tusk". Ich zdaniem ten raport to "dokument wyłącznie o charakterze politycznym, a nie merytorycznym". Zapewniają też, że "nigdy nie doszło do faktycznej współpracy pomiędzy FSB a SKW".
Sejmowa większość odwołała 29 listopada członków komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów, zwanej "lex Tusk". Wcześniej tego dnia komisja zaprezentowała raport cząstkowy z trzech miesięcy swych prac. Komisja w raporcie zarekomendowała aby Donaldowi Tuskowi, Jackowi Cichockiemu, Bogdanowi Klichowi, Tomaszowi Siemoniakowi, Bartłomiejowi Sienkiewiczowi nie były powierzane stanowiska publiczne odpowiadające za bezpieczeństwo państwa.
Oświadczenie w tej sprawie wydali generałowie Janusz Nosek i Piotr Pytel oraz pułkownik Krzysztof Dusza, którzy byli w kierownictwie SKW w czasach, o których wspomina raport. Generałowie Nosek i Pytel byli szefami SKW, pułkownik Dusza - zastępcą szefa SKW, później szefem Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO.
"Raport jest dokumentem wyłącznie o charakterze politycznym, a nie merytorycznym. Jego publikacja wraz z załącznikami w stopniu radykalnym osłabia zdolności obronne RP oraz powagę państwa na arenie międzynarodowej. Bezrefleksyjne i niczym innym niż interes polityczny, nieuzasadnione odtajnienie i upublicznienie dokumentów stanowiących tajemnicę państwową stwarza bezprecedensowe i bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa RP" - napisali.
"Nigdy nie doszło do faktycznej współpracy pomiędzy FSB a SKW"
Byli przedstawiciele kierownictwa SKW piszą, że "teza o uleganiu wpływom Federacji Rosyjskiej przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego jest kłamstwem niepopartym żadnymi dowodami". "SKW w latach 2010- 2014 prowadząc dialog z Federalną Służbą Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej kierowała się wyłącznie interesem Rzeczpospolitej a uzyskiwane w trakcie dialogu informacje wzmacniały bezpieczeństwo Państwa i Sił Zbrojnych RP. Uprawniona i mająca solidne podstawy faktyczne jest teza ze to FSB na skutek dialogu z SKW ulegała polskim wpływom" - piszą dalej.
Jednocześnie zapewniają, że "nigdy nie doszło do faktycznej współpracy pomiędzy FSB a SKW". Tłumaczą, że "ona mogłaby zaistnieć dopiero po podpisanym w dniu 11 września 2013 roku w Petersburgu Porozumieniu o współpracy, gdyby FR z początkiem 2014 roku nie zaostrzyła swojej polityki i nie zaanektowała Krymu". Dodają, że "kontakty, które miały miejsce w latach 2010 -2014 nie wymagały zgody Prezesa Rady Ministrów, zostały one nawiązane za pośrednictwem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego".
"Szef SKW wystąpił do Premiera Donalda Tuska i uzyskał jego zgodę na współpracę w grudniu 2011 roku. Ponieważ zgoda wydana była z pominięciem opinii Ministra Obrony Narodowej, Szef SKW wystąpił o nią ponownie. Po pozytywnym zaopiniowaniu przez MON zgoda została wydana przez mającego stosowne upoważnienie Ministra Spraw Wewnętrznych Jacka Cichockiego w listopadzie 2012 roku" - dodali.
"Ramy prawne do dialogu i podpisania Porozumienia pomiędzy SKW a FSB stworzyła umowa o ochronie informacji niejawnych pomiędzy RP a FR przygotowana przez rząd PiS w latach 2005-2007, podpisana w lutym 2008 roku już przez rząd PO-PSL, parafowana przez Lecha Kaczyńskiego. Umowa ta w art. 3 wprost wskazuje SKW jako organ właściwy odpowiedzialny za koordynację działań związanych z jej realizacją w sferze wojskowej, wskazując również FSB po stronie rosyjskiej" - twierdzą.
"Uwarunkowania międzynarodowe uzasadniające podpisanie Porozumienia to ustalenia Grupy NATO – Rosja ze szczytu w Lizbonie z 2010 o współpracy głównie w kontekście Afganistanu, bazy tranzytowe w Rosji, dostawa żywności do baz w Afganistanie. W Sztabie Połączonych Sił NATO w Europie (SHAPE NATO w Mons) funkcjonowało od dawna stałe i liczne przedstawicielstwo rosyjskie, a w Moskwie biuro informacyjne NATO. FSB w 2013 roku posiadała ponad 200 umów z różnymi służbami na świecie, w tym od 2011 roku z FBI. Polskie służby cywilne (UOP/ABW) dysponują takim porozumieniem od 1994 roku" - przypominają autorzy oświadczenia.
Byli szefowie SKW zarzucają komisji postawienie tezy, która jest "kłamstwem"
W dalszej części generałowie Nosek i Pytel oraz pułkownik Dusza piszą, że "bezpośrednie potrzeby uzasadniające podpisanie Porozumienia o współpracy pomiędzy SKW a FSB to: obecność polskich żołnierzy w Afganistanie, współdziałanie w misjach ONZ, gdzie Rosjanie często byli krajem ramowym, ochrona wspólnych ćwiczeń wojskowych i wzajemnych wizytacji jednostek w ramach międzynarodowych umów rozbrojeniowych".
"Teza Raportu, że Porozumienie o współpracy było szkodliwe dla interesów RP także pod względem pozostawania w kolizji z zobowiązaniami RP wobec NATO to kłamstwo. Pomijany w Raporcie art. 10 Porozumienia stwierdza, że nie narusza ono 'praw i obowiązków wynikających z zawartych umów międzynarodowych', co oznacza, że SKW będzie w pierwszej kolejności respektować umowę międzynarodową, czyli Traktat Waszyngtoński. Pomijanie treści art. 10 wprost wskazuje na manipulacje ujawnionymi dokumentami" - piszą dalej autorzy.
"Kłamstwem jest również twierdzenie, że w latach 2010-2014 odbyło się co najmniej 107 spotkań kierownictwa SKW z przedstawicielami FSB. W przytłaczającej przewadze były to techniczne kontakty funkcjonariuszy Gabinetu Szefa SKW odpowiedzialnych za kontakty międzynarodowe z oficjalnym łącznikiem FSB akredytowanym w Ambasadzie FR, który dostarczał korespondencje, zaproszenia, życzenia świąteczne itp. Miały one charakter analogiczny do wizyt średniego rangą dyplomaty FR w polskim MSZ. Odbywały się głównie w Biurze Przepustek lub części recepcyjnej budynku SKW. Wszystkie, które posiadały walor merytoryczny, zostały odnotowane w stosownych procedurach" - czytamy w oświadczeniu.
"W związku z kłamliwym charakterem dokumentu naruszającym w naszej ocenie żywotne interesy bezpieczeństwa RP, a także dobra osobiste, analizowane są obecnie formalne i prawne możliwości pociągnięcia autorów Raportu do odpowiedzialności zarówno karnej jak i cywilnej" - dodali na zakończenie.
Źródło: tvn24.pl