Sejmowa komisja śledcza do spraw Amber Gold przyjęła w czwartek raport końcowy ze swoich prac. Trzech jej członków zapowiedziało złożenie zdań odrębnych. - To jest takie smutne podsumowanie dorobku komisji śledczej po trzech latach jej pracy. Nie wiemy więcej, niż to, co w 2012 roku - stwierdził poseł Nowoczesnej Witold Zembaczyński.
Złożenie zdań odrębnych zapowiedzieli posłowie Krzysztof Brejza (PO-KO), Witold Zembaczyński (Nowoczesna) i Krzysztof Paszyk (PSL-UED).
Przed ostatecznym głosowaniem przyjęte zostały cztery z kilkunastu poprawek zgłoszonych do projektu raportu przez posła Paszyka oraz pięć redakcyjno-technicznych autopoprawek zgłoszonych przez przewodniczącą komisji Małgorzatę Wassermann, która w maju zaprezentowała projekt raportu.
Za przyjęciem raportu z niemal trzyletnich prac komisji śledczej ds. Amber Gold głosowało 6 posłów, przeciwko było 3 - Brejza, Zembaczyński i Paszyk. Nikt nie wstrzymał się od głosu.
Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann przekazała, że wyznacza tygodniowy termin na złożenie przez posłów zdań odrębnych.
W głosowaniu ustalono także, że sprawozdawcą komisji w sprawie raportu będzie poseł Jarosław Krajewski (PiS).
Brejza: nie mogłem tego raportu podpisać
Brejza ocenił, że styl w jakim zakończyła pracę komisja, był "godny posłów PiS - bez kultury, pełny emocji". - Komisja miała "upolować" Donalda Tuska, upolować polityków Platformy Obywatelskiej, upolować syna Tuska, upolować (byłego prezydenta Gdańska, tragicznie zmarłego - przyp. red.) Pawła Adamowicza. Po tym polowaniu posłowie z PiS zaczęli strzelać śrutem do swoich, zaczęli odkrywać niewygodne fakty o awansach prokuratorów od Amber Gold w ostatnich latach - powiedział.
Dodał, także że "pominęli szereg istotnych faktów, między nimi słaby nadzór KNF (Komisji Nadzoru Finansowego - red.) w 2006 roku. Chroniąc SKOK-i, ochronili Amber Gold".
- I pominęli przede wszystkim potężne zaniechania, zamiecenie sprawy na szczytach Prokuratury Generalnej. Skupili się na pani Barbarze Kijanko z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz. Szacunek (za to - przyp. red.), bo rzeczywiście błędy czyniła. Ale "grube ryby" żadnej odpowiedzialności nie poniosły. Dlatego nie mogłem tego raportu podpisać i złożyłem zdanie odrębne - wskazywał polityk.
"Smutne podsumowanie dorobku"
Poseł Zembaczyński poinformował, że przygotował zdanie odrębne, "żeby nie tworzyć pani przewodniczącej (Małgorzacie Wassermann - przyp. red.) nowej przestrzeni do polemiki z poprawkami".
W ocenie Zembaczyńskiego, "w 99 procentach raport komisji jest powtórzeniem już dotychczasowych materiałów". - Chciałbym, żeby z tej komisji płynął taki obraz, że można przedsięwziąć ogromny wysiłek do wyjaśnienia sprawy, ale żeby tak się stało, to musi kooperować całe państwo - powiedział.
Jak przekonywał, "brak przesłuchania szefów obecnych służb sprawił, że dalej pewne tezy zawarte w raporcie, na przykład odnośnie Marcina P., są tylko domysłami - nie ma na to żadnych dowodów".
Polityk zwrócił uwagę, że już w 2012 roku było wiadomo, że w sprawie Amber Gold zawiodły instytucje państwa i - jak stwierdził - "nie trzeba było robić komisji śledczej, żeby o tym wiedzieć". - Także trzy lata pracy tej komisji i nic do przodu. To jest takie smutne podsumowanie dorobku komisji śledczej po trzech latach jej pracy. Nie wiemy nic więcej, niż to, co w 2012 roku tak naprawdę - podsumował.
Raport z prac sejmowej komisji
Przegłosowany przez komisję 700-stronicowy raport zakłada, że większość instytucji państwowych ocenianych przez komisję, w latach 2009-2012 "bardzo daleko posunęło się w niedopełnianiu swoich obowiązków".
W raporcie znalazło się m.in. stwierdzenie, że "powstanie i ekspansja Grupy Amber Gold były wynikiem słabości państwa, dysfunkcjonalnością organów stojących na straży praworządności i wymiaru sprawiedliwości, systemowych luk prawnych, bierności i pobłażliwości aparatu urzędniczego, a także braku stosowania przepisów prawa przez organy władzy publicznej".
- Skrajnie źle oceniamy przede wszystkim działalność służb specjalnych oraz policji pod przewodnictwem tutaj na samej górze pana ministra (spraw wewnętrznych - przyp. red.) Jacka Cichockiego - mówiła szefowa komisji, prezentując jeszcze w maju projekt raportu.
Przyjęte poprawki
Większość komisji przyjęła cztery poprawki Paszyka - trzy o charakterze redakcyjnym i doprecyzowującym. Wszystkie poprawki Paszyka popierali, poza nim samym, posłowie PO-KO i Nowoczesnej. Pozostali członkowie komisji, z wyjątkiem czterech zaakceptowanych poprawek, głosowali przeciw.
Jedna z przyjętych poprawek posła PSL dotyczyła fragmentu raportu mówiącego, że prokuratura od 9 kwietnia 2010 "jest w posiadaniu pisemnej informacji o wykreśleniu Amber Gold Sp. z o.o. z listy domów składowych z uwagi na karalność prezesa zarządu spółki Marcin P.". Doradca posła Paszyka zaznaczył, że wykreślenie Amber Gold z listy domów składowych nastąpiło w czerwcu 2010, więc prokuratura nie mogła o tym wiedzieć wcześniej, czyli w kwietniu 2010 roku. Komisja zaakceptowała poprawkę.
Wassermann rekomendowała natomiast odrzucenie poprawek posła PSL-UED, zakładających skreślenie fragmentu raportu zwierającego m.in. stwierdzenie, że "sprawa Amber Gold pokazała jak w soczewce, że państwo polskie w latach 2009-2015 było pozbawione woli realizacji dobra wspólnego". Paszyk ocenił, że jest to sformułowanie zbyt daleko idące i na wyrost.
- Nie można przystać na coś takiego, bo gdyby faktycznie w tamtych latach państwo polskie był pozbawione woli realizacji dobra wspólnego, to nie nastąpiłoby objęcie nadzorem SKOK-ów przez KNF - powiedział polityk.
Wassermann przekonywała, że fragment, o którym mówił Paszyk jest zawarty we wnioskach raportu, czyli części ocennej. - Oceniamy działalność państwa na przykładzie sprawy Amber Gold i niestety moja ocena jest skrajnie negatywna. (...) Trzy lata prowadzenia działalności, powiedziałabym, papierowej (przez Amber Gold - przyp. red.) na oczach wszystkich instytucji siłowych w Polsce, to jest nie do uwierzenia, że coś takiego mogło się wydarzyć (...) W przypadku Amber Gold premier Donald Tusk tolerował fakt trzech lat kompletnej nieudolności (...) Ja oceny działalności państwa polskiego nie zmienię - powiedziała.
Komisja śledcza ds. Amber Gold
Komisja śledcza ds. Amber Gold powstała w lipcu 2016 roku. Pracę rozpoczęła we wrześniu tego samego roku. W ciągu trzech lat pracy przesłuchała ponad 150 świadków, w tym m.in. byłego premiera Donalda Tuska, jego syna Michała Tuska, byłego wicepremiera i ministra gospodarki Waldemara Pawlaka, byłego prezesa NBP Marka Belkę. Złożyła także zawiadomienia do prokuratury w sprawie 29 osób i banku BGŻ.
Amber Gold powstała na początku 2009 r. i miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji. W połowie 2011 r. spółka przejęła większościowe udziały w liniach lotniczych Jet Air, następnie w niemieckich OLT Germany, a pod koniec 2011 r. w liniach Yes Airways. Powstała wtedy marka OLT Express. Linie OLT Express upadłość ogłosiły pod koniec lipca 2012 r. Z kolei Amber Gold ogłosiła likwidację 13 sierpnia 2012 r., a tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Według ustaleń, w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej firma oszukała w sumie niemal 19 tys. swoich klientów, doprowadzając do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 milionów złotych.
Autor: akr/adso / Źródło: PAP