W ciągu ostatniej doby straż pożarna wyjechała na ponad 1800 interwencji po nawałnicach w całej Polsce. - Lokalne podtopienia to coś, z czym musimy się liczyć - mówił w TVN24 gen. Wiesław Leśniakiewicz, komendant główny straży pożarnej, uspokajając jednak, że żadnego zagrożenia powodziowego dla Polski ze strony Czech nie ma.
- Były obawy o to, co z rzekami, które wpływają do Polski z Czech. Mieliśmy uspokajający komunikat od kolegów z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Oceniają sytuację tak, że nie będzie to miało bezpośredniego wpływu na zagrożenie ewentualną powodzią w naszym kraju - wyjaśnił Leśniakiewicz.
Czesi nie chcą pomocy. Polska czeka na sygnał
Komendant główny PSP tłumaczył, że nasze służby są w kontakcie z czeskimi, on sam dzwonił do swojego odpowiednika na południu i pytał, czy potrzebna jest pomoc w walce z powodzią.
Jak wyjaśnił generał, w naszym regionie Europy istnieje bowiem coś takiego jak "mechanizm wspólnotowy ochrony ludności" i Polska "tylko czeka na sygnał, bo ma zasoby", które pozwalają i na ratowanie w granicach kraju i równocześnie u naszych sąsiadów, także Niemców.
1800 interwencji w całym kraju. Najgorzej w Małopolsce
Komendant Leśniakiewicz mówił też o pracy, jaką wykonują strażacy w związku z olbrzymimi podtopieniami w Polsce. W ciągu ostatniej doby straż pożarna wyjechała na około 1800 interwencji. Najgorzej jest na Dolnym Śląsku, w Małopolsce, ziemi łódzkiej i na Mazowszu - tłumaczył gość poranka "Wstajesz i wiesz".
Dodał, że "na Dolnym Śląsku w akcjach uczestniczyło 95 zastępów straży pożarnej", a w Małopolsce "tylko wieczorem (w poniedziałek - red.) około 100 zastępów".
Najgorsza sytuacja w Polsce panuje w tej chwili w Małopolsce w powiatach proszowickim, miechowskim, częściowo krakowskim i chrzanowskim. Na Dolnym Śląsku sytuacja się "stabilizuje".
- Mamy lokalne podtopienia i z tymi podtopieniami, przy opadach rzędu 50-70 mm musimy się liczyć - podsumował krótko komendant główny.
4000 wyjazdów na pomoc w 5 dni
Z kolei rzecznik straży pożarnej Paweł Frątczak poinformował we wtorek, że strażacy wyjeżdżali w ciągu ostatniej doby do usuwania skutków burz i nawałnic dokładnie 1767 razy.
Strażacy usuwali z dróg setki powalonych drzew, wypompowywali wodę z budynków, zabezpieczali je przed zalaniem oraz umacniali wały przeciwpowodziowe. W niektórych miejscach działania nadal są prowadzone.
Najwięcej wyjazdów odnotowano w województwach: małopolskim (350), łódzkim (ponad 200) i mazowieckiem (ponad 200). W Małopolsce ewakuowano 30 osób z podtopionych budynków. Uszkodzone zostały drogi i jeden most. W Warszawie straż wyjeżdżała do usuwania skutków burz kilkadziesiąt razy. Dotyczyło to głównie Pragi, Ursynowa i Mokotowa.
W województwie dolnośląskim, wszystkie rzeki płyną w korytach. Jednak przekroczone są stany alarmowe na 23 wodowskazach w regionie, zaś ostrzegawcze na 15 oraz alarmy powodziowe w 12 gminach i powiatach.
Od czwartku strażacy 4007 razy interweniowali w związku z burzami, intensywnymi opadami deszczu i porywistym wiatrem.
Autor: adso/k / Źródło: TVN 24, PAP