Siedem złotych za jeden worek tego, co wykopią spod ziemi. Kopacze z biedaszybów robią, co mogą, żeby zarobić. W nielegalnie wykopanym tunelu własnymi rękami i kilofami wydobywają węgiel.
Dlaczego wciąż istnieją w Polsce biedaszyby? - No, z biedy, każdy się ratuje, jak może. Wracamy do czasów powojennych, kiedy wałbrzyskie biedaszyby tętniły życiem - odpowiada mężczyzna nielegalnie wydobywający węgiel spod ziemi.
Nielegalnie wykopany tunel znajduje się na głębokości 4 metrów i ma ponad 15 metrów długości. Przejście jest bardzo trudne, nie można się tam wyprostować.
Za wydobywanie kopalin bez koncesji i spowodowane szkody dla środowiska grozić może do trzech lat więzienia lub kara grzywny.
Wszystko zaczyna się od wykopania dziury. Kopacze zarabiają tylko wtedy, gdy uda im się trafić na pokład węgla. W innym wypadku pracują za darmo. - Nieraz jest tak, że cztery dni za darmo pracowałem - mówi jeden z kopaczy.
Kiedy już uda się znaleźć pokład, trzyosobowa brygada za każdy 50-kilogramowy worek węgla dostaje 20 złotych, czyli mniej niż siedem złotych na osobę.
Jeden z kopaczy wskazuje na swojego kolegę. - Ten człowiek ma 28 lat. Ma trójkę dzieci, mieszkanie wynajmuje za 1200 złotych. Z czego on ma żyć? - pyta. - Oni się powinni, k***a, wstydzić, ci wszyscy ludzie bogaci, co rządzą Polską, za to, że ja, stary dziadek, tu muszę zapi******ć - dodaje.
W najlepsze dni brygada może wyciągnąć z ziemi dwa tony węgla, wtedy każdy ma szansę zarobić po 280 złotych.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN