W sobotę ulicami Warszawy przeszedł marsz współorganizowany przez Prawo i Sprawiedliwość, na którym Jarosław Kaczyński po raz kolejny powtórzył słowa o sfałszowaniu listopadowych wyborów samorządowych. W programie "Kawa na ławę" politycy reprezentujący sejmowe partie polityczne spierali się o sens i znaczenie "Marszu w Obronie Demokracji i Wolności Mediów".
- To, co jest najgorsze w tym marszu, w tej inicjatywie i zapowiedziach, to jest nawet nie to, że próbuje się robić wodę z mózgów Polaków. Przede wszystkim godzi się w polską rację stanu, przede wszystkim wzrusza się fundament wolności Polski - mówił w programie "Kawa na ławę" o sobotnim marszu środowisk prawicowych Adam Szejnfeld (PO). - Jeżeli ktoś, a szczególnie partia polityczna, politycy, którzy kiedyś byli ministrami, twierdzą po 33 latach od stanu wojennego, po 25 latach od odzyskania przez Polskę niepodległości (…), że w Polsce mamy nadal stan komuny, bo takie hasła wczoraj wczoraj były (…), to to jest najgorsze. To jest wielkie kłamstwo, wielkie oszustwo - mówił Szejnfeld. - Całe szczęście, jestem o tym święcie przekonany, że nikt w to nie wierzy. Oprócz tych, którzy wczoraj szli w tym marszu - dodał.
Tania propaganda
- Nikt nie uwierzy przede wszystkim w tę tanią propagandę, którą tutaj zaserwował nam Adam Szejnfeld - replikował Jarosław Gowin (Polska Razem). - Nikt z nas nie snuje analogii pomiędzy stanem wojennym a dzisiejsza Polską. To, że marsz był 13 grudnia, wynikało z tego, że Prawo i Sprawiedliwość od paru już lat organizuje wtedy właśnie marsze upamiętniające jedną z najwspanialszych polskich tradycji: dziedzictwo Solidarności - tłumaczył. - Proszę zwrócić uwagę, co było główną treścią tego marszu: obrona wolności. Tam był bardzo silny akcent obywatelski, akcent republikański - dodał. Z przebiegu marszu zadowolony był też Joachim Brudziński (PiS), który był jedną z osób zawiadujących pochodem. - Było godnie, było poważnie, było bezpiecznie - ocenił Brudziński. - Bardzo dziękuję wszystkim uczestnikom, służbie porządkowej, policji, funkcjonariuszom BORu - dodał.
"Wyglądało pięknie"
- Trzeba przyznać: wyglądało pięknie - mówiła z kolei Barbara Nowacka (TR). - Natomiast hasła, które żeście państwo głosili, już nic z tą pięknością nie miały - zastrzegła. - Wykrzykiwanie o "biciu czerwonej hołoty" na prawdę nie służy ani wolności, ani demokracji - dodała. Eugeniusz Kłopotek (PSL) przyznał natomiast, że po sobotnim marszu "odetchnął z ulgą", jak podkreślił, z dwóch powodów. Pierwszym powodem był fakt, że marsz odbył się w spokojnej atmosferze, a drugim, że zdaniem Kłopotka, "wczorajszy dzień pokazał, że polska demokracja obroniła się sama". Kłopotek stwierdził także, że droga, którą po wyborach obrało Prawo i Sprawiedliwość "to droga wprost do niebytu politycznego". - Prawo i Sprawiedliwość, tak jak każda inna partia, ma prawo robić marsze i zgromadzenia. Dobrze, że zrobiła to w formie spokojnej - ocenił Włodzimierz Czarzasty (SLD). Dodał, że jego zdaniem demokracji w Polsce nie trzeba bronić, bo ta ma się dobrze, jednak zupełnie inną sprawą są nieprawidłowości wokół listopadowych wyborów wobec których, zdaniem Czarzastego, nie można przejść obojętnie.
Autor: dln\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24