Instytut Pamięci Narodowej jest polityczną przybudówką Prawa i Sprawiedliwości – przekonywał w "Faktach po Faktach" profesor Paweł Machcewicz z Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk, współtwórca Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. - Jarosław Szarek sprowadził IPN do poziomu narzędzia politycznego rządzącej partii i to samo będzie robił Karol Nawrocki – dodał, mówiąc o historyku wybranym przez Sejm na nowego szefa IPN.
Doktor Karol Nawrocki został w piątek powołany w Sejmie - głosami PiS i Konfederacji - na nowego prezesa IPN. Poparło go też trzech posłów PSL. By objąć stanowisko, Nawrocki musi jeszcze uzyskać zgodę Senatu. Jeżeli izba nie zaakceptuje decyzji Sejmu, Kolegium IPN będzie musiało przeprowadzić kolejny konkurs na prezesa. Kadencja obecnego szefa IPN Jarosława Szarka kończy się w lipcu i jeżeli do tego czasu parlament nie powoła jego następcy, to Szarek będzie pełnił funkcję p.o. prezesa IPN
IPN "jest polityczną przybudówką Prawa i Sprawiedliwości"
O nowym kandydacie na szefa Instytutu mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 profesor Paweł Machcewicz z Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk, który był niegdyś dyrektorem Biura Edukacji Publicznej IPN. Wskazywał, że gdy współtworzył IPN, "to była pluralistyczna instytucja, skupiająca wielu wybitnych historyków o bardzo różnych poglądach, zarówno prawicowych, jak i centrowych, liberalnych". - Pod rządami Jarosława Szarka, czyli w ostatnich kilku latach, właściwie większość historyków, którzy się nie zgadzają z linią PiS-u albo została usunięta, albo sama odeszła, albo została zmarginalizowana – powiedział.
CZYTAJ TAKŻE: Czeka na decyzję Senatu, został wiceszefem IPN >>>
- Moim zdaniem nie będzie żadnej istotnej różnicy, czy swoje obowiązki będzie pełnił nadal Szarek, jeżeli nie dojdzie do wyboru nowego prezesa, czy prezesem zostanie Karol Nawrocki. Jarosław Szarek sprowadził IPN do poziomu narzędzia politycznego rządzącej partii i to samo będzie robił Karol Nawrocki – ocenił. Według Machcewicza "ta instytucja już bardzo obniżyła sowie loty, jest polityczną przybudówką Prawa i Sprawiedliwości".
Machcewicz: to, co robi PiS, to jest próba nie edukacji, tylko nachalnej propagandy
Machcewicz komentował także słowa ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka, który mówił w Radiu Wrocław, że "każdy normalny kraj i każdy normalny naród chwali się swoimi przodkami i ich osiągnięciami i to musimy robić". - Mamy ostatecznie skończyć z pedagogiką wstydu, a postawić wprost i ostatecznie na pedagogikę dumy, tak jak robi każdy normalny kraj w Europie i na świecie. Jesteśmy ewenementem pod tym względem, krajem, jednym z niewielu, który postawił na pedagogikę wstydu – mówił minister.
Zdaniem gościa TVN24 "to są zupełnie surrealistyczne, absurdalne twierdzenia". - To są takie rytualne, polityczne stwierdzenia, które nie mają żadnego związku z rzeczywistością – komentował historyk. - To, o czym mówi minister Czarnek i co chce robić, i co właściwie PiS robi od szeregu lat, to jest próba nie edukacji, tylko takiej nachalnej propagandy, wprowadzania do podręczników tych treści, które ta partia uważa za centralne dla swojej wizji historii – kontynuował.
Odniósł się także do zapowiedzi Czarnka, że uczniowie ostatnich klas szkół ponadpodstawowych będą się uczyli się osobno historia Polski i historii powszechnej. - Pomysł ministra Czarnika, żeby osobno uczyć historii Polski i historii powszechnej, jest horrendalny. Polska jest częścią Europy, częścią świata i jeżeli chcemy, żeby młodzi ludzie rozumieli, kim są jako Polacy, to powinni mieć jak najbardziej zintegrowaną ścieżkę nauczania. Nie tylko zintegrowaną w sensie historii Polski i historii powszechnej, ale najlepiej jeszcze z elementami wiedzy o kulturze, literatury – mówił Machcewicz. Jego zdaniem "tak tylko można kształcić ludzi, którzy będą się orientowali w nowoczesnym świecie".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24