- To jest nobilitujące, jeżeli szef największej siły politycznej kraju przedstawia mnie jako ewentualnego kandydata na tego rodzaju funkcję - powiedział w "Faktach po Faktach" prof. Piotr Gliński. Nawiązał do sobotniej deklaracji prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który zapowiedział, że Gliński mógłby być kandydatem partii na prezydenta Warszawy i Polski. - To jest w sferze domniemań, informacji prasowych - ocenił prof. Gliński.
Gliński powiedział, że w roli dyżurnego kandydata PiS "ustawiają go niektóre media, niektóre siły polityczne w Polsce". - Jestem przyzwyczajony do złośliwości, te złośliwości spotykały mnie przez ponad pięć miesięcy poprzedniego działania politycznego - powiedział prof. Gliński. - W demokracji trzeba być cierpliwym i znosić różnego rodzaju uszczypliwości.
Prof. Gliński oświadczył, że nie zgadza się z medialnymi zarzutami pod swoim adresem, bo jego rola w polityce "była poważna". - To była rola, która miała za zadanie zmienić trochę polską politykę, wprowadzić więcej meritum, więcej dyskusji programowych, debaty, jaka w demokracji być powinna - powiedział profesor Gliński.
Premiera nowej misji?
Prof. Piotr Gliński zdradził, że wspólnie z Jarosławem Kaczyńskim "pozytywnie ocenili współpracę i umówili się, że będą współpracować dalej". - Zgodziłem się na tego rodzaju działania. Formy, jakie przybierze tego rodzaju współpraca, zależą od dynamiki życia politycznego. W związku z tym w tej chwili trudno mówić, jak to będzie wyglądało w przypadku Warszawy, czy innym - powiedział. - Zresztą te deklaracje prezesa Kaczyńskiego są warunkowe.
Zaznaczył, że oferta zostania kandydatem PiS na prezydenta jest nobilitująca, ale przedwstępna. Profesor ocenił, że zarówno praca zawodowa, jak i 5-miesięczne doświadczenie polityczne "w jakimś zakresie przygotowują go do ważnych ról politycznych".
- Do wyborów jeszcze dużo czasu. W tej chwili nie odpowiem ani tak, ani nie - powiedział.
Pomnik pojedna Polaków?
Prof. Gliński, oceniając prezydenturę Bronisława Komorowskiego, powiedział, że nie spełnia ona oczekiwań jego i milionów osób. Przypomniał, że polityk wygrał niewielką ilością głosów i nie doprowadził do zjednoczenia Polaków.
- Pan prezydent Komorowski jest częściowo odpowiedzialny za to, że ten podział istnieje w Polsce. Ja bym chciał, żeby go nie było. Urząd prezydencki ma bardzo wiele narzędzi, które może użyć, by zmniejszyć to napięcie polityczne, jakie w Polsce jest. Niestety tego nie czyni i mnie to bardzo martwi - powiedział Gliński.
Ocenił, że "dobrym symbolem pojednania Polaków byłby pomnik światła przed Pałacem Prezydenckim. Wyjaśnił, że chodzi o pomnik ku pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej.
Autor: pk//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24