Wyrok Sądu Najwyższego potwierdził wszystkie obawy, które były zawarte w orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej - mówiła w "Tak jest" w TVN24 Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO), odnosząc się do wtorkowej decyzji SN związanej z orzeczeniem unijnego trybunału. Dodała, że wyrok TSUE "wiąże wszystkie sądy, wszystkie instytucje w Polsce i one są zobowiązane, aby wcielić w życie to orzeczenie". Jan Kanthak (SP) ocenił, że decyzja SN jest "próbą pozakonstytucyjnego funkcjonowania Sądu Najwyższego".
W czwartek odbyło się posiedzenie niejawne w pierwszej ze spraw, w których Sąd Najwyższy wystosował w końcu sierpnia 2018 roku pytania prejudycjalne, na które TSUE udzielił odpowiedzi 19 listopada.
Izba Pracy Sądu Najwyższego uchyliła uchwałę nowej Krajowej Rady Sądownictwa w sprawie z odwołania sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego i oddaliła wniosek prezesa Izby Dyscyplinarnej SN o przekazanie sprawy do tej Izby. Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku wskazał, że nowa KRS nie daje wystarczających gwarancji niezależności od organów władzy ustawodawczej i wykonawczej i jest to punkt wyjścia do oceny, czy Izba Dyscyplinarna SN jest niezawisła.
"Każda inna reakcja będzie anarchizacją życia publicznego"
O czwartkowym orzeczeniu Sądu Najwyższego dyskutowali w "Tak jest" w TVN24 wiceprzewodnicząca klubu Koalicji Obywatelskiej Kamila Gasiuk-Pihowicz i rzecznik Solidarnej Polski Jan Kanthak.
Gasiuk-Pihowicz stwierdziła, że wyrok Sądu Najwyższego "potwierdził wszystkie obawy, które były zawarte w orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej". - Po pierwsze, podkreślono, że obecna KRS nie daje gwarancji niezależności od wpływu polityków. Po drugie, stwierdzono, że Izba Dyscyplinarna nie jest sądem w rozumieniu prawa europejskiego, ale także prawa polskiego - że przepisy, na podstawie których została powołana, po prostu nie są zgodne z unijnymi traktatami, a w konsekwencji można je gdzieś pominąć w systemie prawnym - mówiła.
- Co więcej, wyrok Sądu Najwyższego bardzo jasno podkreślił także to, że to wszystko, co było zawarte w orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, wiąże wszystkie sądy, wszystkie instytucje w Polsce i one są zobowiązane, aby wcielić w życie to orzeczenie - kontynuowała.
Wskazała, że "jedyną reakcją sądu, każdej instytucji publicznej, a zwłaszcza polityków czy sędziów, musi być akceptacja zarówno orzeczenia TSUE, jak i wyroku Sądu Najwyższego". - Każda inna reakcja będzie anarchizacją życia publicznego - dodała.
Posłanka KO mówiła także, że "trwają prace nad ustawą, która będzie odpowiedzią na wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej". - Pan marszałek [Senatu, Tomasz - przyp. red.] Grodzki pracuje nad taką ustawą razem z zespołem prawników - zwracała uwagę.
"Orzeczenie Sądu Najwyższego nie ma prawa powszechnie obowiązującego"
Przedstawiciel Solidarnej Polski stwierdził, że orzeczenie Sądu Najwyższego nie ma charakteru "prawa powszechnie obowiązującego (...) nie ma wpływu na system sądownictwa". Mówił, że wprowadza ono "pewną dozę chaosu i jest próbą pozakonstytucyjnego funkcjonowania Sądu Najwyższego". - Nie ma możliwości, żeby ustawodawstwo czy konstytucja pozwalała na to, żeby sędzia podważał [status - przyp. red.] drugiego sędziego - podkreślił.
- Tego rodzaju ingerencja, którą wykonuje teraz Sąd Najwyższy czy pan sędzia [Paweł - przyp. red.] Juszczyszyn, wykracza poza władzę sądowniczą i wchodzi w sferę władzy ustawodawczej i wykonawczej. W tym momencie nie mamy do czynienia z trójpodziałem władz [według - red.] Monteskiusza, tylko z sędziokracją - dodał.
- W Polsce jest trójpodział władzy, władza sądownicza, oprócz Trybunału Konstytucyjnego (...) nie jest uprawniona, żeby oceniać, czy władza ustawodawcza może daną ustawę przyjąć, czy nie - mówił Kanthak.
Autor: mjz//now//kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24