- Raczej nic już się nie wydarzy – tak Grzegorz Napieralski ocenia kończącą się za kilka miesięcy kadencję Sejmu. A w zamrażarce czekają np. ustawa o in vitro czy o bezpieczeństwie na stadionach.
W czwartek czternasty punkt porządku dziennego był najbardziej widowiskowy: Prawo i Sprawiedliwość domagało się odwołania minister zdrowia Ewy Kopacz. Premier cytował Tadeusza Boya-Żeleńskiego ("Krytyk i eunuch z jednej są parafii, obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi"), Kopacz dodawała, że PiS traktuje pacjentów jako "amunicję wyborczą", poseł Bolesław Piecha (PiS) nawoływał: "Non possumus, pani minister, dalej nie można", a SLD zapowiedziało, że "ostentacyjnie wyjmie karty" i głosować nie będzie.
Projekty "rewolucyjne"
To, że był show, nie oznacza jednak, że ten punkt porządku obrad miał sens, bo od początku było wiadomo, że minister na stanowisku zostanie. Praca nad nieco bardziej sensownymi punktami porządku obrad przebiegała w bardzo spokojnej atmosferze. I przy mniejszej frekwencji. Jednak - według oficjalnej wersji - o wakacjach i kampanii wyborczej nie myśli tu nikt.
- No bo przecież procedowana jest ustawa o spółdzielczości mieszkaniowej i o spółdzielczości w ogóle, one budzą duże kontrowersje, a są to projekty rewolucyjne. Jest też ustawa o zawodach prawniczych, która jest bliska finału i będzie budzić kontrowersje, ale też jestem przekonany, że warto je uchwalić – wylicza szef klubu PO Tomasz Tomczykiewicz.
Orliki, białe orliki czy drogi?
Uchwalić można było już dawno, bo ustawę o zawodach prawniczych w poprzedniej kadencji zgłaszało Prawo i Sprawiedliwość, ale tą o spółdzielniach uchwalić będzie trudno, bo dzieli Sejm niemal na pół. Ale to nie jedyny dylemat, jaki muszą na najbliższych posiedzeniach rozstrzygnąć posłowie.
- Jest sugestia ministra finansów, żeby budować białe orliki, czyli lodowiska, ale jak to ma być kosztem dróg powiatowych, to młodzież nie dojedzie do tych orlików, bo nie będzie dróg. Więc chcemy żeby był zrównoważony rozwój kraju. W wielu sprawach mamy takie dylematy – ocenia szef klubu PSL Stanisław Żelichowski.
Dzień pamięci
Na przykład na trwającym posiedzeniu rozstrzygnąć trzeba dylemat dotyczący ekwiwalentu pieniężnego z tytułu prawa do bezpłatnego węgla dla osób uprawnionych z przedsiębiorstw robót górniczych, poza tym posłowie rozważają zmianę ustawy o ubezpieczeniach upraw rolnych i zwierząt gospodarskich i ustawy o aktach stanu cywilnego. Zdecydują też czy ustanowić dzień pamięci męczeństwa kresowian.
Na nieco bardziej merytoryczną pracę w tym Sejmie – skarży się opozycja - szans jednak nie ma. Przez marszałka, który nie chce skierować pod obrady dziesiątek projektów przygotowanych chociażby przez PiS. - No trzeba by je przejrzeć, bo jest ich sporo, ja wszystkich w pamięci nie mam. My zgłosiliśmy projekt ustawy modernizacyjnej, która obejmowałaby kolejne lata i kolejny proces modernizacji formacji mundurowych, to znaczy Policji, Straży Pożarnej, BORu i Straży Granicznej – wylicza Jarosław Zieliński, PiS.
In vitro nie będzie
Jednak nie tylko projekty PiS nie mają szans na uchwalenie do końca tej kadencji. Nikt nie myśli już nawet o ustawie bioetycznej, potocznie zwanej o in vitro. Kilka miesięcy temu posłanka Platformy zapewniała mnie, że ustawa przyjęta zostanie.
- Bo nie wyobrażam sobie naszego tchórzostwa, że zostawimy to dla następnego Sejmu. Po drugie nie wyobrażam sobie żebyśmy akceptowali taką sytuację nieuregulowań prawnych jaka jest w tej chwili – przekonywała w październiku 2010 Małgorzata Kidawa-Błońska.
W tej chwili partyjny kolega i autor konkurencyjnego projektu nie ma wątpliwości, że szans na uchwalenie w tej kadencji nie ma. - Uważam, że ot jest kolejna porażka polskiej klasy politycznej – wzdycha Jarosław Gowin (PO). I dodaje: - Tak proszę państwa, polscy parlamentarzyści schowali głowę w piasek i dalej Polska jest pustynią prawną, w której wszystko co jest tylko do wyobrażenia - rzeczy piękne, bo jak rodzą się dzieci to są rzeczy piękne - ale też rzeczy straszne, bo ludzkie embriony są zabijane, handluje się nimi - wszystko ot będzie możliwe. Mam nadzieję, że następny Sejm będzie odważniejszy.
"Raczej nic już się nie wydarzy"
W tym nie ma sensu już nic ważnego robić - kwituje całą sytuację lider SLD, który najwyraźniej już szykuje się do roli koalicjanta. - Nie chciałbym żeby ta koalicja podejmowała jakieś ważne decyzje, bo niedługo będzie nowa koalicja. Raczej nic już się nie wydarzy – nie ukrywa sceptycyzmu Grzegorz Napieralski.
To prawda. Wszyscy będą już myśleli tak jak Grzegorz Napieralski - o wyborach. I to dlatego dziennikarze obserwujący pracę Sejmu już mówią o tej kadencji w czasie przeszłym. - To nie był parlament, to nie była kadencja i to nie był rząd, który jakoś szczególnie reformatorskie projekty by przez Sejm przeprowadzał. Te ostatnie miesiące to będą takie na dotrwanie do wyborów – uważa Konrad Piasecki z RMF.
- Najlepszy przykład, to ustawa o bezpieczeństwie na stadionach w czasie Euro. Nikt tego nie zauważa, a ona od trzech tygodni spada z porządku obrad na rządzie, a żeby ona trafiła do Sejmu to jest bardzo długa droga. Nie ma żadnej możliwości, żeby to zostało wdrożone w życie – przypomina Michał Krzymowski, "Wprost".
Sejm się tym zajmie być może w następnej kadencji. W tej posłowie muszą przyjąć jeszcze jedynie budżet.
kaw//kdj
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24