Szukajmy sojuszników, głośno mówmy, że trzeba zawiadomić policję, dzielmy się obowiązkami - mówi psycholożka Dorota Minta, wyjaśniając, jak postępować, gdy jesteśmy świadkami przemocy. Jak podkreśla, powinniśmy reagować, a jednocześnie dbać o swoje bezpieczeństwo.
1 marca w jednym z warszawskich szpitali zmarła 25-letnia Liza, ofiara bestialskiego gwałtu, do którego doszło kilka dni wcześniej. Naga, nieprzytomna kobieta, bez "funkcji życiowych", została znaleziona na schodach budynku przy ulicy Żurawiej 47 w Warszawie. W środę ulicami stolicy przeszedł marsz przeciwko przemocy, a w mediach społecznościowych pojawiły się dziesiątki wpisów z apelami, by nie przymykać oczu na agresywne zachowania.
Jesteś świadkiem przemocy? O tym należy pamiętać
Jak postępować, gdy jesteśmy świadkami przemocy? Psycholożka Dorota Minta w rozmowie z portalem tvn24.pl zwraca uwagę na dwie rzeczy, o których powinniśmy pamiętać: - Trzeba reagować i trzeba dbać o własne bezpieczeństwo. Najpierw musimy zadbać o własne bezpieczeństwo. Kiedy jesteśmy świadkami przemocy, odejdźmy kawałek, zadzwońmy, wyślijmy wiadomość - radzi.
- Szukajmy sojuszników wśród świadków, głośno mówmy, że trzeba zawiadomić policję, dzielmy się obowiązkami - dodaje. Jak zauważa psycholożka, często nie reagujemy wtedy, gdy wokół nas jest więcej osób. - Kiedy jesteśmy jednym ze świadków w tłumie, grupie ludzi, zadajemy sobie pytania: dlaczego ja, może ktoś inny zadzwoni? - wyjaśnia Minta. - Bardzo ważne jest to, że w sytuacjach, gdy ktoś pada ofiarą przemocy, często boimy się tego, co będzie po tym, jak zareagujemy: ataku ze strony oprawcy, zeznań, ewentualnej zemsty - dodaje. I podkreśla, że zgłoszenia możemy dokonać anonimowo.
Młodsza inspektor Małgorzata Sokołowska, policjantka z 19-letnim stażem, autorka strony "Z pamiętnika policjantki", w rozmowie z tvnwarszawa.pl po śmierci 25-letniej Lizy powiedziała z kolei, że najważniejsza jest zasada, aby reakcja była adekwatna do sytuacji: nie należy rzucać się na uzbrojonego napastnika. - Czasami życie drugiego człowieka może uratować telefon na 112 lub zwykły krzyk, który odwróci uwagę sprawcy lub go wystraszy i da ofierze szansę na ucieczkę - zauważyła policjantka.
SMS w sytuacjach kryzysowych
- Brakuje nam edukacji, komunikatów w przestrzeni publicznej. Wiele osób nie wie, że w warszawskiej komunikacji miejskiej, ale nie tylko, jest numer, na który możemy wysłać SMS w razie zagrożenia. Jego treść pozwala wskazać, gdzie jest dany tramwaj czy autobus, żeby na miejsce przyjechała pomoc - tłumaczy psycholożka Dorota Minta.
Na stronie internetowej Miejskiego Centrum Kontaktu w Warszawie znajduje się instrukcja: "Wystarczy, że wyślesz wiadomość o treści POMOC pod numer 723 986 112 (…) W odpowiedzi otrzymasz szablon do uzupełnienia. Wpisz numer boczny pojazdu, numer linii, kierunek podróży, miejsce zdarzenia (np. nazwa przystanku, ulicy lub charakterystyczny budynek), rodzaj zagrożenia oraz liczbę sprawców. Uzupełniony szablon odeślij pod numer 723 986 112".
Jak dodaje psycholożka, o tym, że należy reagować, a jednocześnie pamiętać o swoim bezpieczeństwie, powinniśmy rozmawiać już z najmłodszymi. - Trzeba o tym dzieciom mówić i ciągle przypominać, nie tylko wtedy, gdy wydarzy się tragedia - podkreśla.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN