- Zapowiadam publicznie, że złożę cywilny pozew przeciwko Wałęsie. Nie łudzę się jednak, że sprawa zakończy się przed wyborami do parlamentu Europejskiego - mówił Czarnecki w TVN24, na gorąco komentując decyzję sądu. Czarnecki wystąpił do niego "w trybie wyborczym".
"Niebezpieczny precedens"
Sędziowie orzekli jednak w piątek, że choć słowa Wałęsy padły w trakcie kampanii wyborczej i dotyczyły kandydata na europosła, to "nie miały charakteru wyborczego". Sąd argumentował, że materiały wyborcze mają na celu agitację i pozyskiwanie zwolenników do danej sprawy, a słowa Wałęsy takiego charakteru nie miały. Dlatego też oddalił pozew.
- To bardzo niebezpieczny precedens - denerwował się Czarnecki. W jego opinii taka argumentacja może doprowadzić do sytuacji, w której "nauczeni tym wyrokiem sprytni politycy będą namawiali ludzi, żeby atakowali ich politycznych konkurentów". - A potem zasłonią się oni tym, że te osoby nie startują w wyborach - tłumaczył polityk.
W piśmie przesłanym sądowi Wałęsa zaznaczył, że żadna z jego wypowiedzi pod adresem Czarneckiego nie miała go obrazić. - To była tylko reakcja na krytykę pod moim adresem - tłumaczył były prezydent.
Czarnecki chce przeprosin
Polityk PiS chciał, aby za naruszenie dóbr osobistych Wałęsa przeprosił go oraz sprostował nieprawdziwe - według niego - informacje. Chodzi o dwie wypowiedzi Wałęsy o Czarneckim: że "nie walczył za ojczyznę, przyjechał, kiedy Polska była gotowa" (w TVN24) oraz że "robi blogi za pieniądze" (w "Dzienniku"). Czarnecki napisał w pozwie, że przytoczone wypowiedzi są "oczywistą nieprawdą" i mają go dyskredytować jako kandydata do PE.
Sąd uznał, że choć słowa Wałęsy padły w trakcie kampanii wyborczej i dotyczyły kandydata na europosła, to nie miały charakteru wyborczego. Sąd argumentował, że materiały wyborcze mają na celu agitację i pozyskiwanie zwolenników do danej sprawy, a słowa Wałęsy takiego charakteru nie miały. Sąd o pozwie Czarneckiego
Wałęsa nie ma zamiaru
Trudno przypuszczać, by Czarnecki doczekał się tego słowa. We wtorek Wałęsa mówił dziennikarzom w Gdańsku, że nie ma zamiaru przepraszać Czarneckiego. - W tamtym czasie ja byłem szefem walki i nigdy nie widziałem Czarneckiego. Z jego życiorysu na blogu wynika, że pojawia się w 1986 r., a właściwa walka była od 1981 r. do powstania "Solidarności", a potem to już była kontynuacja. A więc nie ma szans na żadne zwycięstwo - dodał b. prezydent. To samo powtórzył w piśmie przesłanym sądowi: - W moim przekonaniu walka trwała do stanu wojennego. Potem były negocjacje i inne działania - napisał Wałęsa.
Czarnecki powtarza tymczasem w mediach, że działał na rzecz wolnej Polski w ramach NZS od stanu wojennego do 1988 r. - Byłem zatrzymywany w stanie wojennym. Miałem kolegium do spraw wykroczeń, miałem rewizje - zaznacza.
Źródło: PAP