- Jedno ludzkie zwykłe słowo "przepraszam" ze strony Lecha Wałęsy spowoduje, że nie będzie żadnego topora wojennego między nami - deklaruje Ryszard Czarnecki. W piątek sąd oddalił jego pozew przeciwko byłemu prezydentowi. Wałęsa zarzucił Czarneckiemu na antenie TVN24, że "nie walczył za ojczyznę". Jeśli "przepraszam" nie padnie, polityk PiS zamierza złożyć przeciwko prezydentowi pozew cywilny.
- Zapowiadam publicznie, że złożę cywilny pozew przeciwko Wałęsie. Nie łudzę się jednak, że sprawa zakończy się przed wyborami do parlamentu Europejskiego - mówił Czarnecki w TVN24, na gorąco komentując decyzję sądu. Czarnecki wystąpił do niego "w trybie wyborczym".
"Niebezpieczny precedens"
Sędziowie orzekli jednak w piątek, że choć słowa Wałęsy padły w trakcie kampanii wyborczej i dotyczyły kandydata na europosła, to "nie miały charakteru wyborczego". Sąd argumentował, że materiały wyborcze mają na celu agitację i pozyskiwanie zwolenników do danej sprawy, a słowa Wałęsy takiego charakteru nie miały. Dlatego też oddalił pozew.
- To bardzo niebezpieczny precedens - denerwował się Czarnecki. W jego opinii taka argumentacja może doprowadzić do sytuacji, w której "nauczeni tym wyrokiem sprytni politycy będą namawiali ludzi, żeby atakowali ich politycznych konkurentów". - A potem zasłonią się oni tym, że te osoby nie startują w wyborach - tłumaczył polityk.
W piśmie przesłanym sądowi Wałęsa zaznaczył, że żadna z jego wypowiedzi pod adresem Czarneckiego nie miała go obrazić. - To była tylko reakcja na krytykę pod moim adresem - tłumaczył były prezydent.
Czarnecki chce przeprosin
Polityk PiS chciał, aby za naruszenie dóbr osobistych Wałęsa przeprosił go oraz sprostował nieprawdziwe - według niego - informacje. Chodzi o dwie wypowiedzi Wałęsy o Czarneckim: że "nie walczył za ojczyznę, przyjechał, kiedy Polska była gotowa" (w TVN24) oraz że "robi blogi za pieniądze" (w "Dzienniku"). Czarnecki napisał w pozwie, że przytoczone wypowiedzi są "oczywistą nieprawdą" i mają go dyskredytować jako kandydata do PE.
Sąd uznał, że choć słowa Wałęsy padły w trakcie kampanii wyborczej i dotyczyły kandydata na europosła, to nie miały charakteru wyborczego. Sąd argumentował, że materiały wyborcze mają na celu agitację i pozyskiwanie zwolenników do danej sprawy, a słowa Wałęsy takiego charakteru nie miały. Sąd o pozwie Czarneckiego
Wałęsa nie ma zamiaru
Trudno przypuszczać, by Czarnecki doczekał się tego słowa. We wtorek Wałęsa mówił dziennikarzom w Gdańsku, że nie ma zamiaru przepraszać Czarneckiego. - W tamtym czasie ja byłem szefem walki i nigdy nie widziałem Czarneckiego. Z jego życiorysu na blogu wynika, że pojawia się w 1986 r., a właściwa walka była od 1981 r. do powstania "Solidarności", a potem to już była kontynuacja. A więc nie ma szans na żadne zwycięstwo - dodał b. prezydent. To samo powtórzył w piśmie przesłanym sądowi: - W moim przekonaniu walka trwała do stanu wojennego. Potem były negocjacje i inne działania - napisał Wałęsa.
Czarnecki powtarza tymczasem w mediach, że działał na rzecz wolnej Polski w ramach NZS od stanu wojennego do 1988 r. - Byłem zatrzymywany w stanie wojennym. Miałem kolegium do spraw wykroczeń, miałem rewizje - zaznacza.
Źródło: PAP