- Xi Jinping od lat prowadzi kampanię antykorupcyjną w Chinach, w ramach której do więzień trafiły dziesiątki tysięcy urzędników i wojskowych.
- W ramach prowadzonej kampanii chiński przywódca pozbył się również wielu swoich przeciwników politycznych.
- Łącznie miał on przyjąć ponad 343 miliony juanów. Co stanie się teraz z zgromadzonym przez niego majątkiem?
Chińska stacja CCTV informuje w środę o karze śmierci dla Wu Yingjie. Były sekretarz Komunistycznej Partii Chin (KPCh) w Regionie Autonomicznym Tybetu został uznany winnym przyjęcia łapówek o łącznej wartości ponad 343 milionów juanów, czyli równowartości około 175 milionów złotych. Przestępstw o charakterze korupcyjnym Wu miał się dopuszczać między 2006 a 2021 rokiem. Pełnił w tym czasie różne wysokie stanowiska, które pozwalały mu na ułatwianie zawierania umów czy pomoc w prowadzeniu działalności gospodarczej w zamian za korzyści finansowe.
Zdaniem sądu łączna suma przyjętych przez Wu łapówek jest "ogromną", a okoliczności jego przestępstw "szczególnie poważne". Wymiar sprawiedliwości zdecydował się jednak na zawieszenie wykonania kary polityka na dwa lata. Za okoliczności łagodzące uznał on ujawnienie przez Wu w trakcie śledztwa nieznanych faktów, a także jego przyznanie się do winy i zwrócenie części łapówek.
Były sekretarz skazany
Wu został trwale pozbawiony praw politycznych. Jak przypominają media, w Chinach po upływie dwóch lat wyrok śmierci często zamieniany jest na dożywocie. Polityk został też pozbawiony majątku. Ten został w całości skonfiskowany przez władze, a pieniądze mają trafić do skarbu państwa.
Przypadek Wu to tylko jeden z przykładów surowej polityki antykorupcyjnej, jaką od czasu objęcia rządów prowadzi Xi Jinping, będący sekretarzem generalnym KPCh. Działania te mają w kraju swoich zwolenników. Podkreślają oni jej pozytywny wpływ na system zarządzania. Przeciwnicy zwracają jednak uwagę, że polityka ta pozwala Xi także na usuwanie swoich politycznych przeciwników, a korupcja jest nieodłączną częścią chińskiego systemu politycznego.
Autorka/Autor: jdw//mm
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA