Straż pożarna informowała w poniedziałek, że pożar objął około 250 metrów kwadratowych 300-metrowej hali. Do walki z ogniem wysłano 45 zastępów, czyli 116 strażaków. Pożar szybko się rozprzestrzeniał, ponieważ w hali mieściła się również wypożyczalnia samochodów i warsztat samochodowy.
Udało się uratować m.in., stojący obok, budynek administracyjny oraz dwa pięciotonowe zbiorniki z olejem napędowym.
Wszczęto śledztwo
W trakcie wcześniejszego briefingu prasowego z udziałem szefa MSWiA Tomasza Siemoniaka przekazano, że do pożaru doszło podczas obsługi maszyny z laserem do cięcia. Na szczęście nie było osób poszkodowanych, załoga została ewakuowana.
- Wczoraj wszczęte zostało śledztwo. Dziś na miejscu był biegły z zakresu pożarnictwa - mówi, w rozmowie z tvn24.pl, Beata Cedzyńska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Siemianowicach Śląskich.
Awaria urządzenia czy też błąd człowieka
Potwierdza, że pożar rozpoczął się od maszyny z laserem do cięcia, śledzczy ustalają czy maszyna uległa awarii, czy może np. zawinił któryś z pracowników.
- Dopiero po uzyskaniu opinii biegłego będziemy mogli wypowiedzieć się na temat przyczyn pożaru - zaznacza prokurator.
Wstępnie wykluczono podpalenie. Trwa szacowanie strat.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Autorka/Autor: tm/gp
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/ Bartosz Rejmoniak