Jarosław Kaczyński jest cierpliwy i nie przejmuje się sondażami, które roztrząsają polityczne preferencje Polaków: - Poczekamy do 2010 roku, kiedy odbędą się prezydenckie wybory, i wtedy zobaczymy jak będzie - komentuje prezes PiS badanie PBS DGA dla "Gazety Wyborczej", według którego ani on, ani jego brat nie mogliby liczyć na fotel prezydenta RP.
Prezes PiS kiepskimi notami nie zamierza się przejmować. Podkreśla, że jeden sondaż o niczym jeszcze nie świadczy oraz że jest stanowczo za wcześnie aby oceniać szanse kandydatów na prezydenta. - Po pierwsze jeden wynik, to nie wynik. Zobaczymy jak to będzie w 2010 roku - ucina Jarosław Kaczyński.
Jarosław Kaczyński maruderem
Zgodnie z sondażem PBS-u Polacy najchętniej w Pałacu Prezydenckim widzieliby dzisiaj Donalda Tuska - chęć zagłosowania na obecnego premiera zgłasza 19% respondentów. Z badania, które przeprowadzono w dniach 23-25 maja wynika, że Polacy wystawiają braciom Kaczyńskim wyjątkowo niską notę. Lech Kaczyński nie mógłby liczyć na reelekcję, bo głosować na niego chce tylko 8 proc. ankietowanych. Jego brat wypada jeszcze gorzej... Z dwuprocentowym poparciem dla swojej kandydatury jest przedostatni na liście potencjalnych kandydatów. Wyprzedzają go między innymi Radosław Sikorski, Władysław Bartoszewski i Tomasz Lis.
Były premier z dystansem odniósł się też do sondażu GfK dla "Rzeczpospolitej", zgodnie z którym na wizycie premiera na Machu Picchu najbardziej ucierpiała nie kieszeń podatnika, ale PO (Platforma zanotowała spadek o osiem proc. w porównaniu z ostatnim badaniem), a zyskało Prawo i Sprawiedliwość (wzrost o 2%).
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24/zdj. PAP