Bez koalicji z LPR i Samoobroną nic nie mogliśmy w Polsce zmienić. Mam nadzieję, że historycy to kiedyś docenią, a Pan Bóg wybaczy moralne i estetyczne braki tego przedsięwzięcia - mówi były już premier Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla "Wprost".
- Biorąc Samoobronę do rządu, wiedziałem, że towarzystwo, łagodnie mówiąc, jest grzeszne. I to w wydaniu mało finezyjnym - twierdzi były premier. I jak podkreśla, sprawa Anety Krawczyk jest tego najlepszym dowodem.
Pytany o porównanie, którego kiedyś użył mówiąc o sobie, że jest "samym dobrem", były premier odpowiada, że to był żart. - Jak każdy człowiek, jestem grzeszny. Mam jedynie na myśli odziedziczony po PRL mechanizm promowania ludzi złych. Otóż ten mechanizm po 1989 r. nie został odwrócony. Dopiero my próbowaliśmy to zmienić - ocenia siebie.
Prezes PiS mówi, że dawał swojej partii 10 procent szans na zwycięstwo. - Na 40 proc. liczyłem na pat, to jest sytuację, w której będą możliwe choćby częściowo korzystne dla kraju rozwiązania, czyli jakaś forma choćby częściowej kontynuacji naszej polityki - przyznaje. Zaznacza, że brał pod uwagę wysunięcie kandydatury polityka, który mógłby zyskać poparcie dużej części albo nawet całości PO. - Być może nawet Jana Rokity. Nie wykluczam, że obawa przed takim wariantem była przyczyną jego wyautowania z Platformy - twierdzi Kaczyński w rozmowie z "Wprost".
Gdy dziennikarze zapytali go, czy nie żałuje, że doszło do przyspieszonych wyborów, lider PiS stwierdził, że nie miał wyjścia. - Nie miałem wyjścia. Nie mogłem zatrzymać akcji CBA w resorcie rolnictwa, bo złamałbym prawo - usprawiedliwia się. To właśnie po akcji CBA w tym resorcie Samoobrona i LPR wyszły z rządu.
Źródło: wprost.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24