Trzej kandydaci Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do Parlamentu Europejskiego z odległych miejsc przeskoczyli partyjne "jedynki" i zdobyli mandaty. To posłowie Michał Dworczyk, Piotr Mueller i Waldemar Buda. Łączy ich to, że są ludźmi byłego premiera Mateusza Morawieckiego. - Morawiecki przykrył ludzi Kaczyńskiego ogromnymi pieniędzmi. Milionami. I Kaczyński się połapał, ale to dopiero w ostatnich dniach. To już było za późno - komentuje Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej. Materiał "Faktów po południu" w TVN24.
Michał Dworczyk, Piotr Mueller i Waldemar Buda - te nazwiska łączą co najmniej dwie rzeczy. Wszyscy zdobyli mandat mimo niskich pozycji na listach Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do europarlamentu i wszyscy są bliskimi współpracownikami byłego premiera Mateusza Morawieckiego.
Buda z piątego miejsca na liście w okręgu 6 obejmującym całe województwo łódzkie zdobył więcej głosów niż pierwszy na niej Witold Waszczykowski, druga Joanna Lichocka czy czwarty na liście i z czwartym wynikiem Robert Telus. Do tego były minister inwestycji i rozwoju zdobył więcej głosów, niż ci wszyscy kandydaci razem wzięci.
"Jedynkę" na pomorskiej liście, Annę Fotygę, mimo osobistej rekomendacji prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, z czwartego miejsca przeskoczył Piotr Mueller, daleko w tyle zostawiając Marcina Horałę, Jarosława Sellina i Kazimierza Smolińskiego.
Michał Dworczyk z trzeciego miejsca wyprzedził otwierającą listę w okręgu nr 12 (woj. dolnośląskie i opolskie) Annę Zalewską i Beatę Kempę, startującą z miejsca drugiego.
Buda ocenia, że "przy Jarosławie Kaczyńskim są również młode osoby, które mogą wygrywać wybory, tylko tu musi dojść do zmiany pokoleniowej".
"Kaczyński się połapał, ale dopiero w ostatnich dniach"
Listy PiS w eurowyborach prezes Kaczyński układał osobiście. A do tego - na samym końcu kampanii - wprost wskazał, kto powinien wygrać i co mają robić kandydaci z dalszych miejsc na liście.
- Nasi kandydaci to jest swego rodzaju armia. Są ci, którzy najlepiej nadają się do walki na pierwszej linii pod ogniem. I ci, którzy ich wspierają. Dzisiaj to się liczy, że na jednego żołnierza, który walczy na pierwszej linii, jest potrzebne sześciu-siedmiu, którzy go wspierają - mówił.
Według dziennikarzy Onetu, ta interwencja prezesa w ostatnich godzinach kampanii była nieprzypadkowa, bo wybrani przez niego "żołnierze pierwszej linii" zaczęli meldować o szarży z kolejnych szeregów.
- Morawiecki przykrył ludzi Kaczyńskiego ogromnymi pieniędzmi. Milionami. I Kaczyński się połapał, ale dopiero w ostatnich dniach. To już było za późno - komentuje Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej, który uzyskał mandat europosła.
- Często fundacje związane z politykami PiS-u przez ostatnie lata dostawały ogromne dotacje po 20-30 milionów. Teraz wiemy, na co one szły - mówi Joński.
- Bardzo proszę o to, żeby nie brać pod uwagę wielkości billboardów, bo niektóre są rzeczywiści ogromne, ilości banerów, bo niektórzy mają ich rzeczywiście niezwykle dużo - apelował w czwartek Kaczyński. Wyborcy najwyraźniej nie posłuchali.
- Rzeczywiście kilka osób wspieranych przez pana premiera uzyskało mandat, chociaż akurat w moim okręgu tak nie było - mówił w "Kropce nad i" przyszły i obecny europoseł PiS Adam Bielan. - Zwyciężyła demokracja - stwierdził.
ZOBACZ TEŻ: Kto zostanie europosłem? Wyniki PKW
"Morawiecki od dawna ostrzy sobie zęby, żeby przejąć schedę po Kaczyńskim"
Polityczni przeciwnicy z koalicji rządzącej zwracają uwagę, że mocny mandat europosłów związanych z byłym premierem to też mocny mandat do przejęcia przez niego sterów partii po Jarosławie Kaczyńskim.
- Morawiecki już od dawna ostrzy sobie zęby, żeby przejąć schedę po Jarosławie Kaczyńskim. Zresztą nie on jedyny - zauważa przyszła europosłanka Joanna Scheuring-Wielgus (Lewica).
To najprawdopodobniej oznaczałoby rozstanie z Suwerenną Polską. Z jej politykami byłego premiera łączy wyjątkowo "szorstka przyjaźń".
Morawiecki kurtuazyjnie też "nie odrzuca" pomysłu, żeby to jego PiS wskazał jako kolejnego kandydata na prezydenta. - Nie zaczynam żadnej kampanii, ponieważ te decyzje, kto w ogóle będzie z naszej strony kandydował, będą zapadały dopiero za kilka miesięcy - mówił Morawiecki w niedzielę.
I jedna, i druga inicjatywa może jednak stać w poprzek planów samego prezesa. Republikanie Adama Bielana już zostali wchłonięci przez PiS, a pod nieobecność Zbigniewa Ziobry to samo może się stać z Suwerenną Polską. Kandydatem partii w wyborach prezydenckich może nie być ani Mateusz Morawiecki, ani Beata Szydło.
- Moje nazwisko pojawia się na giełdzie nazwisk w tym kontekście, jeśli chodzi o obóz Prawa i Sprawiedliwości, ale żadna decyzja polityczna nie zapadła - powiedział tymczasem Tobiasz Bocheński. Ten do niedawna mało rozpoznawalny polityk Prawa i Sprawiedliwości właśnie zdobył mandat europosła.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP