Wicepremier i prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział w środę, że opozycja "ma krew na rękach", bo popierała protesty Strajku Kobiet. - Wszystkie te demonstracje, które popieraliście, kosztowały już życie wielu osób - mówił. Dzień wcześniej minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował na konferencji, że wzrost mobilności związany z protestami "nie przekładał się na wzrost liczby zachorowań".
W środę wieczorem w Sejmie posłanka Koalicji Obywatelskiej Monika Wielichowska wyszła na mównicę i pokazała swoją połamaną legitymację poselską. Jak mówiła, dokument zniszczył policjant, który "naruszył jej nietykalność cielesną" podczas protestu Strajku Kobiet. - Podpalił pan emocje w środku pandemii. Co pan dzisiaj zrobił z Warszawą? Sejm jest wielką twierdzą, niech pan wyjdzie i powie, co pan robi - zwróciła się do Jarosława Kaczyńskiego.
Następnie marszałek Sejmu ogłosiła dziesięciominutową przerwę w obradach. Mimo ogłoszonej przerwy Kaczyński wyszedł na mównicę i zabrał głos, marszałek Elżbieta Witek włączyła mu mikrofon. - Najpierw zdejmijcie te błyskawice esesmańskie. To po pierwsze. A po drugie, jest tak, że wszystkie te demonstracje, które popieraliście, kosztowały już życie wielu osób. Macie krew na rękach. Łamiecie artykuł 165 [Kodeksu karnego, chodzi o sprowadzenie niebezpieczeństwa powszechnego - przyp. red.]. Nie powinno być was w tej izbie. Dopuściliście się zbrodni - powiedział.
§ 1. Kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach: 1) powodując zagrożenie epidemiologiczne lub szerzenie się choroby zakaźnej albo zarazy zwierzęcej lub roślinnej, (...) podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Posłowie opozycji skandowali: "Będziesz siedział". Kaczyński wrócił na mównicę i odpowiedział: - Jeżeli w Polsce będzie praworządność, to wielu z was będzie siedziało.
Niedzielski: wzrost mobilności związany z protestami nie przełożył się na wzrost liczby zachorowań
Słowa Kaczyńskiego o tym, że popierane przez opozycję demonstracje "kosztowały już życie wielu osób", stoją w sprzeczności z wtorkową wypowiedzią ministra zdrowia Adama Niedzielskiego.
Na konferencji prasowej minister mówił między innymi, że wprowadzone przez rząd ograniczenia wpłynęły na mniejszą aktywność i mobilność społeczeństwa, która jest mierzona za pomocą lokalizowania telefonów komórkowych. - Mieliśmy do czynienia z kilkoma sygnałami, które zaburzały ten spadek [mobilności - przyp. red.]. To sytuacje, które dotyczyły protestów czy zgromadzeń związanych z 11 listopada - wskazywał.
Zaznaczył jednak, że "na szczęście oddziaływanie tego nie przekładało się na jakiś wzrost liczby zachorowań".
Koronawirus w Polsce
W Polsce od początku epidemii potwierdzono zakażenie koronawirusem u ponad 796 tysięcy osób. Z powodu COVID-19 zmarło do tej pory 12 088 osób.
W czwartek Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 23 975 nowych infekcjach. Resort przekazał też informację o śmierci 637 osób, u których stwierdzono infekcję SARS-CoV-2. To najwyższy dzienny bilans zmarłych od początku epidemii.
Źródło: tvn24.pl