Prezes PiS Jarosław Kaczyński w piątek na konwencji programowej partii w Katowicach powiedział, że Polska ma dziś przed sobą dwie opcje. Jedna z nich - którą określi jako "niemiecko-brukselska" - według prezesa PiS zakłada powstanie "państwa hegemonialnego".
Według Kaczyńskiego "wszystko, co zaczęło się po II wojnie światowej, ma zostać sfinalizowane jako wielkie zwycięstwo Niemiec i powstanie czegoś w rodzaju nowego imperium". - Niemcy chcą nam zabrać państwo. Francuzi razem z nimi. Nie wiem dlaczego, ale tak. Biurokracja europejska pali się aż do tego. Amerykanie nie - mówił Kaczyński.
CZYTAJ WIĘCEJ O TYM, CO MÓWIŁ JAROSŁAW KACZYŃSKI >>>
Szef MON: zagrożenie dla Polski jest z jednego kierunku
Szef MON, wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz pytany był później o słowa Kaczyńskiego podczas wojskowej uroczystości w przeddzień 107. rocznicy ustanowienia Sztabu Generalnego WP.
Zauważył, że "pierwszy raz w historii zagrożenie dla Polski jest z jednego kierunku, nie z dwóch". - I o ten kierunek należy dbać. Zagrożenie jest ze Wschodu, a nie z Zachodu i to warto przypomnieć politykom PiS-u - podkreślił.
Jak dodał, nastroje społeczne są dziś podburzane "w kilku wymiarach". Podkreślił, że są to nastroje antyukraińskie, są antysemickie i antyniemieckie. - Wszystkie trzy są bardzo niebezpieczne dla bezpieczeństwa państwa polskiego - mówił wicepremier.
"Fetysz PiS-u jest zaskakujący"
Według niego PiS prowadzi antyniemiecką retorykę, która jest szkodliwa dla bezpieczeństwa Polski. - Fetysz PiS-u w postaci ciągłego wypowiadania się o Niemcach i powoływania się na gazety niemieckie jest zaskakujący - dodał Kosiniak-Kamysz.
Przypomniał też, że Niemcy są naszym największym partnerem gospodarczym. Zapewnił przy tym, że rząd będzie zabiegać o odszkodowania (wojenne - przyp. red.) od Niemiec, ale ich praktyczna forma "to też inwestycje w bezpieczeństwo Polski i Europy".
Szef MON ocenił, że granica bezpieczeństwa Polski leży także na granicy frontu ukraińsko-rosyjskiego i z przyczyn chrześcijańskich czy moralnych trzeba Ukrainie pomagać. - A jeżeli tam jest jeszcze racja stanu, bo tam jest sprawa polskiego bezpieczeństwa, to tym bardziej - zaznaczył.
Zapewnił też, że to nie znaczy, że nie trzeba pamiętać o naszej wspólnej historii i rząd o to dba. Natomiast, jeżeli Ukraina przegra wojnę, to do upamiętnienia ofiar na Wołyniu nie dojdzie - mówił.
Pełczyńska-Nałęcz: czyżbyśmy byli w NATO z agresorami czy sojusznikami?
Z kolei minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz na konferencji w Zamościu - komentując wypowiedź prezesa PiS - podkreślała, że "nikt Polski nam nie chce zabrać". - Wróg jest jeden i ten wróg jest na Wschodzie - zaznaczyła.
Wskazywała, że realny wróg to Rosja, która zaatakowała Ukrainę. Mówiła też, że między innymi mieszkańcy Lubelszczyzny odczuwają lęk, że "rosyjskie agresywne drony przez granicę tutaj przelecą i to przelecą celowo, bo nic się nie dzieje przypadkowo".
Jej zdaniem mówienie o tym, że Niemcy chcą zaatakować Polskę, jest absurdalne. Przypomniała, że Niemcy i Amerykanie są sojusznikami Polski w NATO. - Czyżbyśmy byli w Sojuszu Północnoatlantyckim, a rozumiem, że PiS popiera nasze członkostwo w Sojuszu, z agresorami czy jednak z sojusznikami? - pytała.
- Powinniśmy budować naszą siłę militarną i naszą siłę gospodarczą, a nie sobie generować i wymyślać, i imaginować nowych wrogów, których nie mamy - podkreśliła ministra.
Chce być szefową partii? "Nie wykluczam"
Pełczyńska-Nałęcz na konferencji została też zapytana, czy podjęła już decyzję, czy będzie się ubiegała o funkcję przewodniczącej Polski 2050. Ma to związek z zapowiedzią pełniącego obecnie tę funkcję Szymona Hołowni, że nie będzie ubiegał się o reelekcję.
- Nie wykluczam. I to jest to, co mogę na ten moment powiedzieć i to, co chcę powiedzieć - odpowiedziała.
Autorka/Autor: akr
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Art Service