W sobotę na konwencji Prawa i Sprawiedliwości w Markach przemawiał wicepremier, prezes PiS Jarosław Kaczyński. Dużą część wystąpienia poświęcił kwestiom gospodarczym, między innymi rosnącej inflacji. - Inflację opanujemy i mam nadzieję, że nie będzie to termin jakiś bardzo odległy - powiedział. Odnosił się również do wojny na Ukrainie i ogłosił mobilizację członków swojej partii. Słowa Kaczyńskiego komentowali w TVN24 publicyści - Łukasz Lipiński z "Polityki" i Roman Imielski z "Gazety Wyborczej". Do kwestii związanych z gospodarką odniósł się profesor Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC.
W sobotę w podwarszawskich Markach odbyła się konwencja Prawa i Sprawiedliwości. - Spotykamy się dzisiaj w szczególnej sytuacji. To jest 101. dzień bohaterskiej, bezprzykładnie bohaterskiej, niebywale zdeterminowanej, niebywale odważnej walki narodu ukraińskiego o wolność, o niepodległość, o całość terytorialną, o swoją ziemię i o prawo do istnienia, bo przecież tego prawa najeźdźcy Ukraińcom odmawiają - mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński.
- Ta walka, te 101 dni chwały budzi nadzieję, jest wielką inspiracją, ale budzi także refleksje nad naszym patriotyzmem - kontynuował prezes PiS. - Musimy pamiętać, a Ukraińcy nam to szczególnie przypominają, że patriotyzm to nie jest tylko emocja, to jest zobowiązanie, zobowiązanie do działania - podkreślał.
- Mieliśmy i polityczny - wynikający z realistycznej oceny naszych własnych interesów i bezpieczeństwa - i moralny obowiązek podjąć działania zmierzające do tego by, Ukraina się obroniła - mówił Kaczyński. Zwrócił uwagę na "wspaniałą akcję humanitarną", mówił że polskie państwo i społeczeństwo dokonało "rzeczy niebywałej" - przyjęcia 3 mln uchodźców z Ukrainy bez organizacji obozów dla uchodźców.
Kaczyński o gospodarce
Dużo miejsca w swoim wystąpieniu prezes Prawa i Sprawiedliwości poświęcił kwestiom gospodarczym. - Dzisiaj - mówię tu o roku 2021 - dochody budżetowe państwa są większe o 205,7 miliarda złotych niż w 2015 roku, a dochody całej sfery finansów publicznych o 406 miliarda złotych. To ogromna różnica - w pierwszym przypadku wzrost o 70 procent, a w drugim około 60 procent - mówił podczas wystąpienia Kaczyński.
Zdaniem Kaczyńskiego, żeby cokolwiek zdziałać w życiu państwowym, społecznym trzeba mieć pieniądze. - A po drugie pamiętajmy, że nasi przeciwnicy, kiedy rządzili, (...) ciągle twierdzili, że pieniędzy nie ma. Ja oczywiście mówiłem o latach 2007-2015 [rządów PO-PSL - przyp. red.], że nie ma i nie będzie, że w związku z tym nic nie można zdziałać - mówił prezes PiS.
Odnosząc się do sytuacji finansowej polskich rodzin, Kaczyński powiedział, że "wydatki na rodzinę, a mówiąc dokładnie - głównie na dzieci - wzrosły o 200 miliardów złotych, a w tym roku - roku 2022 - w ciągu jednego roku będzie to już przeszło 62 miliardy złotych". Zapewniał, że PiS "nie zapomniał także o seniorach". - Tutaj (...) mamy wzrost niebywały - z 3,6 miliarda złotych do 44 miliardów złotych. W tym roku, w roku 2022, patrząc na te lata, na samą 13. emeryturę, wydaliśmy 43,8 bodajże miliarda złotych, na 14. (emeryturę) 11,4 miliarda złotych - powiedział.
Mówiąc o wydatkach na służbę zdrowia, wicepremier ocenił, że pewną rolę odegrała tu pandemia COVID-19. - Ale wszystko wskazuje na to, że to będzie wzrost z 77 miliardów złotych w roku 2015 do - jak w tej chwili się rokuje - 160 miliardów złotych, razem z wydatkami covidowymi, w roku 2022 - przekazał. - To jest naprawdę gigantyczny wzrost, a w 2024 roku będzie to 6 procent PKB, a 2027 roku - 7 procent - dodał.
Kaczyński mówił też między innymi o wzroście wydatków na politykę pracowniczą. - Minimalna [pensja - przyp. red.] z 1750 złotych do przeszło 3 tysięcy złotych, z perspektywą na 4 tysiące złotych. Przeciętna pensja z 4123 złotych na 6637 złotych. To jest kwiecień do kwietnia między 2015 a 2022 rokiem - powiedział. Kaczyński ocenił, że to ogromny postęp, nawet biorąc pod uwagę inflację.
Orłowski: Kaczyński zauważył problem inflacji, ale nie zauważa powiązania z wydatkami
Profesor Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC, odniósł się w rozmowie z TVN24 do przemówienia Jarosława Kaczyńskiego wygłoszonego na konwencji PiS w Markach. Powiedział, że wymienianie zwiększonych wydatków przez prezesa PiS go "zaniepokoiło". - Oczywiście dostrzegam fakt, że prezes Kaczyński i z jednej strony chwalił, a z drugiej strony też mówił o niedociągnięciach, że zauważał problem na przykład rosnącej inflacji - powiedział. - Wrażenie było takie, że on nie zauważa, że jest jakikolwiek związek między jednym i drugim. Inflacja jest sobie, ona skądś tam się wzięła, nie wiadomo skąd, pieniądze wydawane to jest zupełnie inna sprawa - powiedział.
O wymienianiu zwiększonych wydatków mówił też w TVN24 dziennikarz "Polityki" Łukasz Lipiński. - To co mnie zastanowiło to taki ciekawy greps, po który schylił się Jarosław Kaczyński, to znaczy o każdej dziedzinie nie opowiadał, co tam PiS konkretnie zrobił, tylko tutaj na zdrowie, na to, na tamto zwiększyliśmy wydatki z tyle do tyle. Nikt tych liczb nie zapamiętał, ale generalnie jeśli zwiększyliśmy wydatki, to ma być lepiej - dodał. - Był to bardzo ciekawy taki ucieczkowy greps, że wszędzie popodnosiliśmy wydatki, ale z drugiej strony, jak ludzie zaczną się zastanawiać nad szczegółami, to mogą mieć coraz większe wątpliwości - wyjaśnił.
Odnosząc się do wzrostu cen i zwalczania inflacji, Kaczyński przypomniał w swoim przemówieniu, że PiS podjął decyzję o obniżeniu podatku VAT na paliwa i na gaz, ale także na ropę. Nawiązując do sytuacji kredytobiorców i niskiego oprocentowania lokat, powiedział, że rząd PiS "podjął dialog" z bankami. - I będziemy mieć, zaczynamy mieć znacznie wyższe niż dotąd procenty od wkładów czy depozytów. To jest bardzo ważne dla walki z inflacją - powiedział. Dodał, że warto ten dialog kontynuować, a czasami warto też z czegoś zrezygnować, "żeby w przyszłości było lepiej, bo inflacja naprawdę strasznie niszczy".
Kaczyński mówił, że będą kolejne, "nowe pomysły" w walce z inflacją. - Inflację opanujemy i mam nadzieję, że nie będzie to termin jakiś bardzo odległy. Musimy to uczynić, bo perspektywa na przykład Turcji - 60 proc. inflacji - to jest perspektywa dla gospodarki, dla gospodarstw domowych naprawdę straszliwie niszcząca - dodał.
Orłowski: to dość czarno wróży polityce gospodarczej
Profesor Orłowski zauważył w rozmowie z TVN24, że prezes PiS nie powiedział, jak walczyć z rosnącą inflacją. - Usłyszeliśmy tylko, że tu są zupełnie nowe pomysły - dodał. Stwierdził, że "od tego jest premier, aby prezesowi wyjaśnić, jak sprawa wygląda".
- Usłyszeliśmy jedną odpowiedź w stylu bardzo prezesa Kaczyńskiego, że właściwie za inflację są odpowiedzialni jacyś inni, nad którymi nie mamy władzy, a z którymi negocjujemy - komentował. Dodał, że "prawdopodobnie jest to jakiś ślad sugestii, że za inflację odpowiadają tak naprawdę przedsiębiorcy, odpowiadają firmy, które podnoszą ceny". - Jeśli taka jest naprawdę wiedza prezesa Kaczyńskiego o gospodarce, jeśli premier go nie wyprowadza z błędu, to bardzo czarno bym to widział - ocenił. - To oczywiście nie firmy ponoszą odpowiedzialność za inflację - dodał.
Zdaniem Orłowskiego mogła to być też sugestia, że za inflację odpowiadają banki. - Jeśli tak prezes Kaczyński sądzi, to dość czarno wróży polityce gospodarczej, bo to nie banki odpowiadają za inflację - mówił.
Publicyści o przemówieniu Kaczyńskiego
Roman Imielski z "Gazety Wyborczej" przyznał, że jest rozczarowany tym, że występował jedynie wicepremier Jarosław Kaczyński, a nie na przykład premier Mateusz Morawiecki. - To potwierdziło, że Prawo i Sprawiedliwość nie ma pomysłu na kolejną kadencję, dlatego że prezes przez prawie godzinę wyliczał rzeczy, które rząd najpierw Beaty Szydło, a teraz Mateusza Morawieckiego zrobił już dla obywateli i jak mocno podkreślał, to nas różni od przeciwników politycznych - mówił.
Ocenił, że "nie usłyszeliśmy nic nowego" w sprawach bezpośrednio dotykających obywateli, jak rosnące ceny i raty kredytów. - Jakieś zapowiedzi, że rząd będzie działał na rynku węgla po to, żeby jakaś grupa najbiedniejszych osób, które ciągle palą paliwem w piecach, nie odczuła tak bardzo skokowego wzrostu cen - stwierdził. - Było to bardzo rozczarowujące, defensywne, skierowane na wstecz, a nie do przodu przemówienie - podsumował publicysta.
Łukasz Lipiński z "Polityki" zwrócił uwagę, że była to przemowa do aktywu partyjnego Kaczyńskiego i najbardziej zagorzałych zwolenników. - Nie mówił do wyborców na tym etapie - dodał.
- Nie jest to jeszcze ten etap kampanii, w którym zgłasza się nowe pomysły. To politycy PiS bardzo jasny sposób mówili, że tutaj nie będzie nowych pomysłów i rzeczywiście to zostało spełnione. Ta mowa miała zmobilizować aktyw partyjny, który jak słyszymy z Nowogrodzkiej się zupełnie rozszedł na wszystkie strony, do kolejnej kampanii - ocenił Lipiński.
Kaczyński o polityce mieszkaniowej: nie wszystko wyszło
Lider Prawa i Sprawiedliwości przekonywał też, że rząd PiS "pobił rekord", jeśli chodzi o politykę mieszkaniową. - 235 tysięcy mieszkań w 2021 roku to jest najlepszy wynik od 1979 roku - powiedział Kaczyński, zastrzegając, że pod koniec ery Edwarda Gierka mieszkań co prawda było więcej, bo około 300 tysięcy, ale były to "inne mieszkania, z inną klasą i inną powierzchnią". Przyznał zarazem, że w kwestii budowy mieszkań "nie wszystko wyszło".
- Z Mieszkania Plus tylko 18 tysięcy wybudowanych i 24 tysięcy w budowie, czyli łącznie 42 tysiące mieszkań, a powinno być dużo, dużo więcej. Moglibyśmy być zadowoleni z sytuacji, gdyby tych mieszkań oddawano półtora razy więcej, czyli około 350 tysięcy, a bardzo zadowoleni, gdyby ich oddawano dwa razy więcej, bo jeżeli spojrzeć na historię krajów, które były wtedy dużo biedniejsze niż dzisiejsza Polska, bo to jeszcze chodzi o lata 60. i takie państwa jak Hiszpania czy Grecja, to musielibyśmy uznać, że dopiero te 470 tysięcy pozwoliłoby nam wyrównać te bliskie sobie wtedy greckie i hiszpańskie wyniki - stwierdził prezes PiS. Dodał, że Polskę stać na to, ale to "jeszcze przed nami".
Kaczyński: ogłaszam mobilizację PiS i Zjednoczonej Prawicy
Kaczyński powiedział, że w ciągu 6,5 roku rząd PiS przeszedł przez bardzo trudne próby, a to jego miałoby oznaczać, że "mamy dobry rząd". W tym kontekście ocenił, że zarówno była premier rządu Beata Szydło, jak i obecny premier Mateusz Morawiecki dali radę. - Polacy powinni uczynić wszystko, jako obywatele, wyborcy, by ten rząd mógł kontynuować swoją misję. Ale to zależy także od nas, bo są fakty i są opowieści - zaznaczył.
W tym kontekście nawiązał do mediów i ocenił, że pluralizm został w nich przywrócony, choć "jeszcze nie jest pełen". Wskazywał, że w niektórych mediach "słyszymy opowieść o klęsce, o tym że wszystko źle". - Trudno o tym wszystkim opowiadać, bo wstyd. Trzeba oszczędzić tego wstydu" - mówił. - Chociaż to nie oznacza oczywiście, że nie popełniamy błędów i że jesteśmy bez grzechów. To oni tak twierdzą o sobie, my tak nie twierdzimy - wtrącił. - A kto to ma opowiedzieć, jeśli nie my, jeśli nie partia. To my musimy to zrobić, dlatego ogłaszam mobilizację PiS i całej Zjednoczonej Prawicy - wezwał Kaczyński.
- Ale to nie jest hasło, to jest objazd kraju - stara, wypróbowana metoda - stwierdził i dodał, że już w sobotę w trasę rusza premier Mateusz Morawiecki. - Dziękuję ci, Mateuszu - powiedział.
Te słowa wicepremiera i prezesa PiS skomentował w TVN24 Roman Imielski z "Gazety Wyborczej". - Na koniec właściwie stwierdził "jedźmy w Polskę, bo to jest nasza największa siła, żeby rozmawiać z ludźmi i właściwie zaserwujmy im więcej, ale tego samego". Nie wiem, czy tego oczekują Polki i Polacy w sondażach - ocenił publicysta.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: materiały organizatora