Co wejście Jarosława Kaczyńskiego do rządu oznacza dla samego premiera? PiS widzi w tym wzmocnienie roli Mateusza Morawieckiego - Solidarna Polska cieszy się jeszcze bardziej, bo prezes w rządzie to inne rozłożenie sił i jak twierdzi opozycja, osłabienie premiera. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Wejście Jarosława Kaczyńskiego w skład gabinetu w roli wicepremiera, który ma pilnować Zbigniewa Ziobry, jest ingerencją w przywództwo premiera. Obóz Zbigniewa Ziobry jest zadowolony, bo utrzymuje resort sprawiedliwości, a nadzór prezesa nie osłabi go znacząco. - Cieszymy się , że pan prezes dołącza. Ten rząd będzie na pewno dużo silniejszy – uważa Jan Kanthak z Solidarnej Polski.
- Jarosław Kaczyński staje się nadzorcą, nadpremierem, jednocześnie musi stabilizować rząd, bo Mateusz Morawiecki nie jest w stanie sobie z tym poradzić – komentuje Cezary Tomczyk z Koalicji Obywatelskiej.
To nie tak - twierdzi Solidarna Polska. - To nie jest dobry ruch. Jest świetny, bo już nie będzie TVN wyżywał się czy ktoś, że na Nowogrodzką [do siedziby Prawa i Sprawiedliwości - przyp. red.] jeżdżą - uważa Tadeusz Cymański. Zdaniem polityka Solidarnej Polski sama obecność Jarosława Kaczyńskiego w rządzie jako koordynatora jest korzystna. - Jeszcze wyraźniej Mateusz Morawiecki powinien wyrazić satysfakcję i radość z tego płynącą - dodaje.
"Będzie inspektorem do spraw spójności i stabilności koalicji rządowej"
Szef klubu Prawa i Sprawiedliwości Ryszard Terlecki nie sądzi, by pojawienie się Jarosława Kaczyńskiego było policzkiem wymierzonym Mateuszowi Morawieckiemu. - To jest wzmocnienie rządu - podkreśla.
Były premier, który rządził twardą ręką, widzi to jednak inaczej. Komitet ds. bezpieczeństwa, któremu prezes Kaczyński ma dowodzić, to jego zdaniem przykrywka. - Nie tyle będzie zajmował się naszym bezpieczeństwem, tylko będzie zajmował się kontrolą spójności koalicji - ocenia Leszek Miller. - Będzie swego rodzaju inspektorem do spraw spójności i stabilności koalicji rządowej - dodaje były premier.
Wicemarszałek Senatu Michał Kamiński przyznaje, że ludzie mówią, że to będzie osłabienie Mateusza Morawieckiego. - Nic bardziej mylnego. Jeśli człowiek o takiej pozycji w swoim obozie politycznym jak Jarosław Kaczyński mówi dziś swoim wyborcom i ludziom swojej partii: u Mateusza Morawieckiego mogę być wicepremierem, to to jest koronacja - uważa.
"To będzie pokazanie, że ta instytucjonalna hierarchia będzie fikcją"
- Już nikt nie będzie mówił, jacyś złośliwi dziennikarze czy złośliwa opozycja, że ktoś z tylnego siedzenia kieruje Radą Ministrów - mówi europoseł PiS Ryszard Czarnecki. Jednak będzie, bo na przednim siedzeniu formalnie wciąż premier Morawiecki - a z tyłu, jako jego zastępca, partyjny szef.
- Kiedy jakakolwiek sprawa będzie do załatwienia, to arbitrem nie będzie premier Mateusz Morawiecki, tylko siedzący na tym samym posiedzeniu Rady Ministrów wicepremier Jarosław Kaczyński. To będzie pokazanie, że ta instytucjonalna hierarchia będzie fikcją - ocenia publicysta Łukasz Warzecha.
Sytuacja polityczna skomplikuje się więc jeszcze bardziej. I tak wszystko, co działo się w rządzie i partii było sterowane przez Jarosława Kaczyńskiego. Różnica będzie tylko w miejscu podejmowania decyzji - nie Nowogrodzka, a Aleje Ujazdowskie. - Będziemy mieć dalej kuriozalną sytuację, ale na pewno bardziej zrozumiałą dla wyborców, obywateli, dla polityków, niż do tej pory - mówi politolog prof. Anna Pacześniak z Uniwersytetu Wrocławskiego. Ale to wciąż zapowiedzi. Oficjalnej daty zmian w rządzie jeszcze nie znamy.
Źródło: TVN24