Jarosław Gowin mówił w "Rozmowie Piaseckiego" o swojej relacji z wicepremierem Jarosławem Kaczyńskim po odejściu z rządu. - Nie sądzę, by pan premier Kaczyński mógł żywić jakieś ciepłe uczucia wobec mnie od czasu zablokowania przeze mnie wyborów kopertowych - powiedział.
Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla tygodnika "Sieci" był pytany, czy odetchnął po odejściu Jarosława Gowina i czy zgadza się ze stwierdzeniem "Gowin z wozu, koniom lżej" - No tak. To odpowiedni zwrot. Cały rząd odetchnął - odpowiedział prezes PiS.
Gowin o relacji z Kaczyńskim: wiedziałem, że jesteśmy skazani na konflikt na śmierć i życie
We wtorek Jarosław Gowin, prezes Porozumienia, był gościem "Rozmowy Piaseckiego" w TVN24. Pytany o relacje z Jarosławem Kaczyńskim, odparł, że obaj politycy "kłaniają się sobie, jeżeli się mijają".
Gowin podkreślił, że "dzisiaj w obozie rządowym nie ma nikogo, kto byłby w stanie sprzeciwić się - czasami skutecznie, czasami nieskutecznie - złym, szkodliwym dla Polski rozwiązaniom". - W tym sensie wcale nie dziwię się uldze prezesa Kaczyńskiego - mówił.
- Nie sądzę, by pan premier Kaczyński mógł żywić jakieś ciepłe uczucia wobec mnie od czasu zablokowania przeze mnie wyborów kopertowych. Pamiętam nasze rozmowy sprzed półtora roku. Wiedziałem wtedy, że wcześniej czy później jesteśmy skazani na konflikt na śmierć i życie - dodał Gowin.
Gowin: gdyby zarzuty Banasia się potwierdziły, mielibyśmy do czynienia z atomowym kryzysem państwa
Gość TVN24 komentował też poniedziałkową konferencję szefa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia. Szef NIK mówił, że ma oświadczenia osób, które miały być nakłaniane do składania fałszywych zeznań przez przedstawicieli prokuratury i służb – i "w zamian za to proponowano im opuszczenie aresztu tymczasowego i oczekiwanie na proces w domu". Zeznania te miały obciążać Banasia i jego rodzinę.
- Banaś wysuwa szokujące zarzuty wobec obozu rządowego. Powinny być one zweryfikowane, ale w tej kadencji nie będą, nie mam co do tego wątpliwości. Oczywiście padnie wniosek o powołanie komisji śledczej, ale zostanie odrzucony przez PiS. Pozostaniemy w mgle niedomówień - powiedział Gowin.
Jego zdaniem, gdyby słowa Banasia się potwierdziły, "mielibyśmy do czynienia z atomowym kryzysem polskiego państwa". - W oczywisty sposób zagłosowałbym za komisją śledczą. W świetle zarzutów prezesa Banasia prokuratura jest stroną w tej sprawie, nie może być sędzią we własnej sprawie. (...) Zarzuty są zbyt poważne, żeby stać na gruncie mniej twardym niż zweryfikowane przez komisję fakty - podkreślił prezes Porozumienia.
Gowin: może komisja będzie musiała zbadać, jak utrzymywano większość rządową
Gowin mówił też o sytuacji Porozumienia i o politykach, którzy zdecydowali się kontynuować współpracę z rządzącymi, kiedy partia opuściła Zjednoczoną Prawicę.
- Różnego rodzaju mechanizmy nacisku, perswazji, przekupstwa politycznego były stosowane. Być może w następnej kadencji będzie trzeba zwołać też komisję śledczą do zbadania tego, w jaki sposób utrzymywano większość rządową w tej kadencji - powiedział.
Przyznał, że "tę fazę, ten etap przegrał". - Ale piłka jest w grze. Zobaczymy, jaki będzie wynik kolejnych wyborów, zobaczymy, czy PiS utrzyma większość. Opozycja będzie się konsolidować. Dlatego dzisiaj jestem tak atakowany przez obóz rządowy, bo oni zdają sobie sprawę, że jeżeli ja przeprowadzę jeden, dwa lub trzy procent z obozu władzy do opozycji, to to może rozstrzygnąć o tym, kto będzie rządził - mówił Gowin.
Zdaniem gościa TVN24, "jeżeli PiS ma być odsunięty od władzy, opozycja powinna się skonsolidować". - Czy w jednym bloku? Dla mnie to nie tylko niemożliwe, ale wyborczo nieefektywne - zaznaczył.
Gowin: środki z Funduszu Odbudowy są niezbędne
Gowin mówił też o zaplanowanym na wtorek wystąpieniu premiera Morawieckiego w europarlamencie w czasie debaty o praworządności w Polsce. - Mam nadzieję, że premier Morawiecki przedstawi scenariusz zmian w sądownictwie (…) który przekona Komisję Europejską, by odblokować środki z Funduszu Odbudowy. Te środki są niezbędne, by polska gospodarka szybciej wychodziła z kryzysu - powiedział.
Dodał, że "firmy z większości krajów Europy juz zaczynają korzystać z tych środków, a konkurujące z nimi polskie przedsiębiorstwa tych środków nie mają". - To tak, jakby ścigać się na rowerze z samochodem - porównał Gowin.
- Jeśli - odpukać - tych środków byśmy nie otrzymali, konsekwencją będzie konieczność dodrukowania pieniędzy, czyli zadłużenia się na setki miliardów złotych - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24