- Każda pomoc, którą chcemy okazać ofiarom wojny w Syrii, jest bardzo ważna. Ważne jest rozpoznanie, czy faktycznie są takie dzieci, czy być może osoby dorosłe, które potrzebują specjalistycznego leczenia w Polsce - mówiła w programie "Wstajesz i wiesz" w TVN24 szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej Janina Ochojska.
W piątek prezydent Karnowski oświadczył, że władze Sopotu będą się starać o umożliwienie przyjęcia na określony czas dzieci na leczenie i rehabilitację z Aleppo. W tym celu Karnowski zwrócił się do MSWiA. W odpowiedzi na list MSWiA tłumaczyło, że "z uwagi na obecną sytuację w Aleppo, a także ze względów na bezpieczeństwo, nie ma możliwości prowadzenia ewakuacji z tego miasta znajdującego się już pod kontrolą armii rządowej, ani też bezpośrednio z terenów dotkniętych konfliktem".
W sobotę rzecznik rządu Rafał Bochenek zaprzeczył, że rząd polski odmówił przyjęcia dzieci z Aleppo. Jak podkreślił, "rząd polski nie podjął żadnej decyzji w tej sprawie".
"Każda pomoc jest bardzo ważna"
We "Wstajesz i wiesz" Janina Ochojska, szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej, odniosła się do pomocy Polski dla dzieci z Syrii. Jak powiedziała, "każda pomoc, którą chcemy okazać ofiarom wojny w Syrii, jest bardzo ważna". - Ważne jest rozpoznanie, czy faktycznie są takie dzieci, czy być może osoby dorosłe, które potrzebują specjalistycznego leczenia w Polsce - mówiła.
Jednak - jak dodała - "nie jest tak, że żadnego leczenia tam nie ma zorganizowanego". - Przy granicy z Syrią w Turcji powstały szpitale, bardzo dobrze wyposażone, gdzie Międzynarodowy Czerwony Krzyż, ludzi, którzy byli ranni, potrzebowali specjalistycznego leczenia, od razu zawoził do tych szpitali - powiedziała.
- W obozach w Syrii są takie dzieci czy takie osoby, które potrzebują takiego leczenia, ale mogłyby być leczone w Turcji, tylko nie ma na to środków, wiec lepiej, żeby zostały wtedy w Turcji, bo będą bliżej - skomentowała Ochojska.
Podkreśliła, że widać, iż polskie społeczeństwo chce pomagać syryjskim dzieciom. Jednak - jak zaznaczyła - to nie znaczy, że trzeba je do Polski przywozić. - Jeżeli mogą na miejscu znaleźć pomoc, to powinniśmy tam tę pomoc sfinansować - mówiła.
Potrzebna dobra wola rządu
Jak zaznaczyła, są też takie przypadki chorobowe, że nie wiadomo, czy można je leczyć w Turcji. - Więc wtedy warto te osoby sprowadzić do Polski i takie leczenie im zaoferować, po prostu uratować im życie. Jest do tego potrzebna już dobra wola rządu - oceniła.
- Informacje medyczne mogą być po turecku, trzeba je przetłumaczyć, skonsultować czy w Turcji rzeczywiście dziecko nie może być leczone i wtedy podjąć decyzje o wyjeździe takiego dziecka - wyjaśniła szefowa PAH.
Brak paszportu przeszkodą
Janina Ochojska pytana, czy to, że dzieci nie mają paszportów, jest przeszkodą, odpowiedziała, że brak dokumentu jest bardzo dużym problemem. - To jest problem, nad którym trzeba się zastanowić, ale nie ma spraw nierozwiązywalnych - oceniła.
- Widać, że w społeczeństwie polskim ta wola i chęci są. Naszą rolą jest zebranie takich informacji, które dadzą nam pewność (...), że pomożemy tym, którzy tej pomocy najbardziej potrzebują - podsumowała.
"Miasto jest otwarte"
Wiceprezydent Sopotu Marcin Skwierawski podczas konferencji prasowej w sobotę zadeklarował, że "miasto jest otwarte na rozmowy, jeżeli premier czy minister uważają, że było za mało informacji, to w każdej chwili jest w stanie doprecyzować ten wniosek".
W swoim piśmie do premier Beaty Szydło prezydent Sopotu napisał, że zapewni dzieciom "schronienie, żywność oraz kompleksową opiekę, w tym m.in. wsparcie psychologiczne, naukę języka polskiego i warunki do tego, by mogli godnie żyć w pokoju". Prosił też o wskazanie "delegowanej osoby, na poziomie rządowym, która od strony formalnej poprowadziłaby proces sprowadzenia w trybie pilnym dzieci z Aleppo do Sopotu".
Karnowski oznajmił, że miasto jest przygotowane na przyjęcie dzieci z Aleppo. Poinformował, że Sopot i Gdańsk chcą przyjąć na czas określony na leczenie i rehabilitację 10 dzieci z Aleppo. Nie wykluczył, że w przyszłości ta liczba dzieci mogłaby wzrosnąć. - Jesteśmy przygotowani na przyjęcie dzieci z ogarniętej wojną Syrii, mamy wolontariuszy, firmy, rodziny, które są gotowe pomóc, mamy miejsca noclegowe – zapewnił. Dodał, że "dzieci w Sopocie mogłyby przebywać tak długo, jak długo byłoby to potrzebne".
Autor: kb/ / Źródło: tvn24