Jeszcze w styczniu premier Donald Tusk twierdził, że zdania ws. ACTA pod naciskiem internautów nie zmieni, ponieważ "lepiej nie być w rządzie niż ulegać tego szantażom". Jednak już w lutym nastąpił niespodziewany zwrot akcji: - Nie spadnie mi korona z głowy, jeśli przyznam rację tym, którzy mówili, że doprowadzenie do podpisania ACTA nie było wystarczająco konsultowane - przyznał premier.
Dzisiaj mamy wysyp w Internecie żartobliwych filmików, które parodiują Donalda Tuska. Jest w otoczeniu premiera takie poczucie, że jak się z Ciebie śmieją to już jest źle, bo to oznacza coś dużo groźniejszego od normalnej krytyki. Michał Krzymowski
Początkowo premier i jego ministrowie bronili umowy, którą dziś podważają. Ten brak konsekwencji sprawił, że rząd traci na wiarygodności. - Dzisiaj mamy wysyp w internecie żartobliwych filmików, które parodiują Donalda Tuska. Jest w otoczeniu premiera takie poczucie, że jak się z ciebie śmieją to już jest źle, bo to oznacza coś dużo groźniejszego od normalnej krytyki - ocenia Michał Krzymowski z "Wprost".
Podupadający wizerunek Tuska
Strony "antytuskowe" zdają się wyskakiwać jak grzyby po deszczu, a zdaniem Michała Szułdrzyńskiego z "Rzeczpospolitej" to dlatego, że rządowi "zabrakło kompetencji". - Żaden z urzędników nie był w stanie wytłumaczyć na czas, o co chodzi w danym problemie - mówi.
Komentatorzy zauważają, że jeżeli premier chce wygrać sprawę ACTA wizerunkowo, to musi doprowadzić nie tylko do pogrzebania tej umowy w Polsce, ale też w Unii Europejskiej, bo gdy Unia traktat ratyfikuje, a Polska nie, to i tak duża jego część i wejdzie w życie w naszym kraju.
DEBTA MINUTA PO MINUCIE - ZOBACZ
Źródło: tvn24