- Jeśli zamkniemy sklepy, to nie trzeba będzie robić "Nocy Muzeów", bo ludzie zamiast do hipermarketu pójdą do muzeum - argumentował w TVN24 przewodniczący "Solidarności" Piotr Duda. Jeremi Mordasewicz z PKPP Lewiatan przekonywał z kolei, że zakaz handlu w niedzielę oznacza utratę pracy dla co najmniej kilkudziesięciu tysięcy ludzi.
Według przewodniczącego "Solidarności", Polacy uczynili sobie z niedzielnych zakupów zwyczaj. - Kupują cement i drzwi, czy to artykuły pierwszej potrzeby? - pytał. Ponadto, według niego, hipermarkety to głównie kapitał zagraniczny, Polska więc na handlu w galeriach nie zarabia. Jeremi Mordasewicz jest z kolei przekonany, że ustawowy zakaz handlu w niedziele, to zły pomysł. - Centra handlowe to nie tylko sklepy, ale też kina i restauracje. Jeśli zamkniemy sklepy, to ludzie nie przyjdą do innych lokali. A koszty stałe się nie zmniejszą - nadal trzeba będzie płacić za ogrzewanie, ochronę itp. Co innego wprowadzić 12 dni świątecznych z zakazem handlu, a co innego 52 niedziele. Możemy powiedzieć, że zakazujemy handlu w niedzielę, ale powiedzmy też uczciwie, że 30-40 tysięcy ludzi straci pracę - przekonywał.
Jak dodał, hipermarkety inwestują w Polsce duże pieniądze, co poświadczają twarde dane.
- Może zabronimy pracy w turystyce czy na uczelniach? A co ze strefą przygraniczną, gdzie Niemcy czy Rosjanie masowo przyjeżdżają w sobotę i niedzielę na zakupy? To dla nas czysty eksport, zarabiają sklepy i punkty usługowe - podkreślał.
"Niedziela dniem, by odpocząć"
Projekt zmian w Kodeksie pracy został przygotowany przez posłów z tzw. katolickich zespołów parlamentarnych (chodzi o zespół członków i sympatyków ruchu "Światło i Życie" i akcji katolickiej, a także zespoły przeciwko ateizacji, ochrony życia i rodziny oraz ds. nauki społecznej kościoła -red.).
Zakłada on zakaz pracy w placówkach handlowych w niedzielę, ale dopuszcza możliwość pracy stacji benzynowych. Pod projektem podpisali się posłowie z PiS, PO, PSL i SP. - Należy dać szansę większości Polaków. Niedziela powinna być dniem, by odpocząć - argumentował wcześniej w TVN24 poseł Andrzej Jaworski z PiS. Jak dodał, wprowadzenie zakazu handlu w niedzielę nie spowoduje wzrostu bezrobocia - tak według niego wynika z danych krajów, które zakaz handlu w niedzielę wprowadziły. Jaworski przekonywał również, że ustawę zaproponowali posłowie czterech partii przy poparciu organizacji społecznych, związków zawodowych i kościołów.
"Niedziela od wieków jest dniem wolnym od pracy"
- Nie można tworzyć współczesnego niewolnika. Kobiety, które pracują na kasach, nie mają czasu spędzić czasu ze swoimi rodzinami - mówił. Jak dodał, niedziela od setek lat jest dniem wolnym od pracy i powinna nim pozostać. - Te osoby, które pracują w niedzielę, mogą dostać dzień pracujący w poniedziałek lub sobotę. Zdaniem posła, wprowadzenie zakazu handlu nie przełoży się na mniejsze wydatki społeczeństwa, bo przeznaczamy określoną pulę pieniędzy na zakupy - po wprowadzeniu zakazu pracy pula ta będzie wydawana po prostu od poniedziałku do soboty.
Minister pracy sceptyczny
Minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz do projektu podchodzi ostrożnie. - To jest dopiero propozycja. Nie ma ani stanowiska rządu, ani klubu - mówił w "Jeden na jeden" w TVN24. Jak dodał, w czasach spowolnienia gospodarczego trzeba być ostrożnym w podejmowaniu takich decyzji. - Na razie jestem sceptyczny - dodał.
Pomysł zakazu pracy wywołał gorącą dyskusję w Kontakcie 24. Internauci są w tej sprawie podzieleni: część widzi w projekcie szansę dla małych sklepów i możliwość zmiany nawyków Polaków na zdrowsze. Inni uważają jednak, że dla wielu praca w weekend jest jedyną możliwością zarobku, a niedzielne zakupy to w wielu rodzinach tradycja. Jeszcze inni przekonują, że wolne niedziele powinny dotyczyć nie tylko supermarketów, ale wszystkich zmuszonych do pracy w wolne dni. Dla wielu niedziela jest też jedynym wolnym dniem w tygodniu, kiedy mogą zrobić zakupy.
Autor: jk/ ola/k / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24