|

Nie było licencji, ale już są. Tak Emilewiczowie jeździli na nartach

emilewicz-3-
emilewicz-3-
Źródło: TVN24

Trzech synów byłej wicepremier Jadwigi Emilewicz wzięło udział w zgrupowaniu narciarskim jak zawodowi sportowcy, choć nie mieli licencji, które do tego uprawniają. Licencje pojawiły się w wykazie Polskiego Związku Narciarskiego dopiero po tym, gdy zadaliśmy o nie pytania. Była wicepremier zapewnia, że nie tylko nie złamała rządowych obostrzeń, ale je popiera.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Suche pod Poroninem w powiecie tatrzańskim, wtorek, 5 stycznia. Minęła godzina 8. Na niewielkim stoku "U Jędrola" od 10 minut trwa trening zakopiańskiej szkółki narciarskiej. Na parking wjeżdża srebrna skoda na warszawskich numerach rejestracyjnych. Z samochodu wysiada Jadwiga Emilewicz w narciarskim stroju i kasku na głowie, jej mąż Marcin oraz trzech synów, którzy nieśpiesznie wyjmują z bagażnika sprzęt narciarski.

Jak to możliwe, skoro stoki są zamknięte w związku z wprowadzonymi przez rząd obostrzeniami?

Trasa trudna, trasa łatwiejsza

By wejść na stok z położonego niżej parkingu, rodzina Emilewiczów musi pokonać wysokie schody. W czasie gdy synowie państwa Emilewicz zakładają narty, ich ojciec obserwuje narciarzy na stoku. Po chwili małżonkowie wracają do samochodu i odjeżdżają, a ich dzieci zaczynają szusować.

Nie jeżdżą jednak na głównym stoku, ale na drugim, schowanym za dwoma drewnianymi budynkami. Są na nim dwie trasy: łatwiejsza, z bramkami, które trzeba omijać i trudniejsza, z tyczkami, które zawodnicy o większych umiejętnościach muszą "atakować".

Trenują tam narciarze z zakopiańskiej szkółki narciarskiej prowadzonej przez instruktora Bartłomieja Ptaka. Synowie byłej wicepremier korzystają z łatwiejszej trasy.

Wszyscy trzej są wpisani na listę zawodników szkółki. Lista na co dzień leży na ladzie w znajdującym się przy stoku barku. Tak to tutaj działa: wchodzi się do barku, wymienia nazwisko z listy i wówczas można iść na stok.

Na samym dole wydruku z nazwiskami, który liczy 38 pozycji, znajdują się dwa dopisane ręcznie. Pod numerem 38 jest wpisana Jadwiga Emilewicz. Jej nazwisko na liście oznacza, że była wicepremier miała możliwość, by jeździć na stoku w Suchem. Co nie znaczy, że jeździła, bo w kratkach, gdzie jest zaznaczona obecność na treningach w kolejnych dniach między 2 a 6 stycznia, są krzyżyki. Jedna kratka - 5 stycznia - jest pusta.

Wyżej można znaleźć nazwiska jej trzech synów.

Lista uczestników kursu
Lista uczestników kursu
Źródło: tvn24.pl

Po kilku godzinach spędzonych na stoku zaczepia mnie krępy mężczyzna. - Obserwuję pana. Od dłuższego czasu się pan tu kręci. Co pan tu robi? - pyta.

- Obserwuję, jak działa szkółka pana Bartka Ptaka. Czy można do niej zapisać dziecko?

- Musi mieć licencję PZN. Czy pan ma licencję? - dopytuje ostro mężczyzna, który od tej chwili nie spuszcza ze mnie oka.

Niedługo później opuszczam stok, a na prowadzących do niego schodach pojawia się mężczyzna z krótkofalówką. Wygląda, jakby miał bronić dostępu do narciarzy.

Zawodnik z licencją zawodnikiem właściwym

Pytanie mężczyzny o licencję Polskiego Związku Narciarskiego było zasadne, bo rządowe rozporządzenie z 21 grudnia 2020 roku, wprowadzające po świętach surowsze ograniczenia w związku z pandemią, zezwala na korzystanie ze stoków niemal wyłącznie zawodowym sportowcom.

Do dnia 17 stycznia 2021 r. prowadzenie przez przedsiębiorców w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 6 marca 2018 r. - Prawo przedsiębiorców oraz przez inne podmioty działalności związanej ze sportem, rozrywkowej i rekreacyjnej (ujętej w Polskiej Klasyfikacji Działalności w dziale 93.0) polegającej na organizacji współzawodnictwa sportowego, zajęć sportowych i wydarzenia sportowego jest dopuszczalne po spełnieniu łącznie następujących warunków:  1) wyłącznie w przypadku sportu zawodowego w rozumieniu art. 2 pkt 143 rozporządzenia Komisji (UE) nr 651/2014 z dnia 17 czerwca 2014 r. uznającego niektóre rodzaje pomocy za zgodne z rynkiem wewnętrznym w zastosowaniu art. 107 i 108 Traktatu (Dz. Urz. UE L 187 z 26.06.2014, str. 1, z późn. zm.) lub zawodników pobierających stypendium sportowe, o którym mowa w ustawie z dnia 25 czerwca 2010 r. o sporcie (Dz. U. z 2020 r. poz. 1133), lub zawodników będących członkami kadry narodowej lub reprezentacji olimpijskiej, lub reprezentacji paraolimpijskiej, lub uprawiających sport w ramach ligi zawodowej w rozumieniu tej ustawy, lub dzieci i młodzieży uczestniczącej we współzawodnictwie sportowym prowadzonym przez odpowiedni polski związek sportowy; 2) ich organizowania bez udziału publiczności.
Rozporządzenie Rady Ministrów z 21 grudnia 2020 roku

W przypadku narciarzy oznacza to, że powinni oni posiadać licencję PZN. Fakt posiadania aktywnej (lub nieaktywnej) licencji można sprawdzić w wyszukiwarce na stronie PZN. Są tam zarówno młodzi, początkujący zawodnicy, jak i największe gwiazdy, jak Kamil Stoch (aktywna licencja numer 0109) czy Adam Małysz (nieaktywna licencja numer 0016). Emilewiczowie? Nie ma. Sprawdzam to kilkukrotnie w poniedziałek, 4 stycznia i we wtorek, 5 stycznia. Po wpisaniu nazwiska nie wyświetla się żaden wynik, co oznacza, że żaden z synów Jadwigi Emilewicz jeszcze tydzień temu nie miał aktualnej licencji PZN.

Ich nazwiska pojawiły się na liście dopiero w czwartek, 7 stycznia. Ale do tego jeszcze wrócimy.

Czy licencje mogły być wydane w formie papierowej?

Anna Karczewska z biura prasowego Polskiego Związku Narciarskiego wyjaśnia w rozmowie z tvn24.pl, że dokument w formie karty jest wydawany tylko trenerom i instruktorom, zaś zawodnicy nie mają licencji papierowych. Licencje są widoczne jedynie w systemie internetowym. - Wszystkie zawody opierają się o system licencji. Jeśli zawodnik jest w systemie, to może startować - zaznacza Karczewska.

Przewodniczący komisji licencyjnej PZN Jakub Michalczuk precyzuje w rozmowie z nami, że aby uzyskać licencję, zawodnicy muszą posiadać aktualne orzeczenie lekarskie o zdolności do uprawiania sportu, muszą złożyć wypełniony wniosek i uiścić opłatę, a w przypadku niepełnoletnich muszą być też podpisy rodziców. - Taki kompletny wniosek z pieczęcią klubu sportowego składają do biura PZN - wyjaśnia Michalczuk.

- Czy jeśli nazwiska nie widać w systemie, to znaczy, że zawodnik nie ma licencji? - pytam.

- Tak - odpowiada Michalczuk. - Nie ma możliwości, że tam się jakieś nazwisko pojawi bez złożenia kompletnego wniosku. Są [nazwiska - red.] dostępne dla każdego do sprawdzenia. Ten system jest otwarty po to, by sędziowie, czy obecnie panie w kasie w kolejach liniowych, mogły sprawdzić daną osobę - odpowiada Michalczuk.

- Obecnie w zgrupowaniach mogą brać udział jedynie zawodnicy z licencją? - dopytuję.

- Zawodnik z licencją jest na wyciągu traktowany jako ten właściwy zawodnik. Nie trzeba go już weryfikować w dodatkowy sposób - zaznacza szef komisji licencyjnej PZN.

"Synowie od lat trenują narciarstwo"

O sprawę chcę zapytać byłą wicepremier, której samochód widać z drogi. Jest zaparkowany przy prywatnej posesji, kilkaset metrów od stoku.

Jest godzina 11, wciąż wtorek, 5 stycznia. Dzwonię. Jadwiga Emilewicz nie odbiera telefonu i prosi o wysłanie SMS-a. Tłumaczy, że jest "na komisji zdrowia". Faktycznie, od godziny 10 trwa ważne posiedzenie sejmowej komisji zdrowia, na którym jest mowa o narodowym programie szczepień. Emilewicz, jak każdy poseł, może w posiedzeniach uczestniczyć zdalnie.

Odpisuję, że chciałbym zapytać o pobyt w górach byłej wicepremier i jej synów, którzy jeździli na nartach.

"Synowie od lat trenują narciarstwo, od lat startują też w Młodzieżowym Pucharze Polski. Środkowy syn dwa lata temu zdobył w swojej kategorii wiekowej - Narciarski Puchar Mazowsza, najstarszy startował w Młodzieżowym Pucharze Polski" - odpisuje.

W internecie można znaleźć informacje o startach dwóch starszych synów Jadwigi Emilewicz, choć nie ma ich zbyt wiele. O startach najmłodszego nie znajduję żadnych informacji.

lakomski 1 ok całość - emilewicz bez blura
Tak Emilewiczowie jeżdżą na nartach
Źródło: TVN24

Na pytanie, dlaczego jej nazwisko jest na liście osób, które mogą korzystać ze stoku, Emilewicz odpisuje, że porusza się tylko na ski tourach, ale "nigdy na stoku, gdzie odbywają się treningi".

"Wczoraj podchodziłam w Suchem na drugim, nie działającym stoku. Dziś rano - przed komisją zdrowia - też udało mi się podejść dwa razy. Nie wyjeżdżałam na wyciągu, nie jeździłam na slalomie" - zapewnia.

Emilewicz zaznacza też, że nie wie, dlaczego "nie ma chłopców w PZN". "Po startach - wszyscy mieli licencję. Dziękuję za zwrócenie uwagi" - pisze.

Na pytanie, czy zgodzi się na rozmowę przed kamerą, gdy zakończy się posiedzenie komisji zdrowia, Emilewicz odpisuje: "Nie. Bardzo dziękuję".

Dopisani do zgrupowania

We wtorek późnym wieczorem była minister rozwoju wysyła nam mailem dokument, na podstawie którego jej synowie jeździli na stoku w Suchem.

To pismo z 23 grudnia 2020 roku na papierze firmowym Warszawskiego Okręgowego Związku Narciarskiego zatytułowane "potwierdzenie faktu zgrupowania sportowego przygotowującego zawodników".

W dokumencie czytamy, iż okręgowy związek na podstawie "zaświadczenia Polskiego Związku Narciarskiego" potwierdza, że od 3 do 10 stycznia "odbędzie się zgrupowanie zawodników trenujących zawodniczo" na stacji narciarskiej Suche i na stoku "U Jędrola".

W piśmie zaznaczono, że PZN - jako podmiot opłacający stypendia sportowe na podstawie rozporządzenia rządu z 21 grudnia 2020 roku - "potwierdza zgrupowanie sportowe dla dzieci". Rozporządzenie dopuszcza udział dzieci i młodzieży "we współzawodnictwie sportowym prowadzonym przez odpowiedni polski związek sportowy".

"Zgrupowanie ma charakter sportowy przygotowujący powołanych zawodników narciarstwa alpejskiego z roczników 2011-2005" - czytamy w dokumencie, w którym jest lista 19 osób z nazwiskami i latami urodzenia. Jest na niej też trzech synów byłej wicepremier.

"Zgrupowanie ma charakter sportowy"
"Zgrupowanie ma charakter sportowy"
Źródło: WOZN

W dokumencie nie ma ani słowa na temat zakopiańskiej szkółki Bartłomieja Ptaka, z którą jeździli chłopcy. Z informacji tvn24.pl wynika, że większość wymienionych na liście dzieci należy do warszawskiego klubu Sporteum, a synowie Jadwigi Emilewicz należą do innego stołecznego klubu - Deski.

Pod pismem widnieje podpis Ewy Stępniak, członka zarządu WOZN. Stępniak, jak sprawdziliśmy, jest też współzałożycielką i partnerem klubu Sporteum.

"Jakie jest pana pytanie?"

Ewa Stępniak pytana o swoją podwójną rolę (w związku i klubie) podkreśla w rozmowie z tvn24.pl, że w związku pracuje "pro publico bono od 6 lat". - Jestem aktywna w tej dyscyplinie sportu tak samo jak inni członkowie zarządu. Nie ma nikogo, kto nie byłby zaangażowany w jakimś klubie narciarskim - zaznacza.

Pytana, czy trzej Emilewiczowie mają licencje PZN, Stępniak odpowiada: - Ściśle współpracujemy z klubem Deski, który się stara o licencje. Wiem, że zostały opłacone. Chłopiec z rocznika 2005 (najstarszy z synów byłej wicepremier - red.) przygotowuje się do startu.

- A najmłodszy startował kiedykolwiek w zawodach? - dopytuję.

- Łatwo sprawdzić, że chłopcy brali udział w zawodach narciarskich. Najmłodszy też startował. Wiem, bo rozmawiałam z trenerem na ten temat. Dlatego on też się znalazł na zgrupowaniu - zaznacza nasza rozmówczyni z władz związku narciarskiego.

Dodaje, że zna historię startów synów Emilewicz, bo zna ich trenera.

Po zakończeniu rozmowy ze Stępniak próbuję dodzwonić się na komórkę Jadwigi Emilewicz, jednak numer jest zajęty. Zajęty w tym samym momencie jest też numer Stępniak.

Dzwonię do rozmówczyni ze związku jeszcze raz, by zapytać, czy osobiście zna byłą wicepremier.

- Rozmawiała pani teraz z Jadwigą Emilewicz? Rozumiem, że panie się znają? - pytam.

Stępniak odpowiada po dłuższej chwili milczenia: - Jakie jest pana pytanie, na które mam odpowiedzieć jako Warszawski Okręgowy Związek Narciarski?

- Czy rozmawiała pani przed chwilą przez telefon z panią premier Emilewicz? - powtarzam.

- Rozmawiałam z kilkoma osobami i, mówiąc szczerze, nie mam ochoty odpowiadać na to pytanie. Czego to dotyczy? - odpowiada pytaniem.

- Czy panie się prywatnie znają?

- Znamy się. Nasze dzieci trenują, więc się znamy. Głównie przez trenera - zaznacza.

- Czy rozmawiała pani z Jadwigą Emilewicz na temat wpisania przez panią na listę synów pani premier? - dopytuję.

- Nie przypominam sobie - odpowiada znów po chwili milczenia.

- Nie zaprzecza pani?

- Nie przypominam sobie - ucina.

konfa 5
Niedzielski: będę rekomendował, abyśmy w okresie świąt i ferii zostali w domu
Źródło: TVN24

"Dostajemy maile"

Dopytywana, w jaki sposób powstała lista, Ewa Stępniak odpowiada, że dwie szkoły (Sporteum i Deski - red.) "wysłały listy zawodników". - Tak powstaje każda lista. Dostajemy od klubów maile - tłumaczy.

O to samo pytam, dzwoniąc w czwartek do biura warszawskiego klubu Deski. Tam słyszę, że zawodnicy byli wysłani na zgrupowanie organizowane przez Sporteum, ale nie były w tej sprawie wysyłane maile.

- Kluby ze sobą współpracują, ale nie musimy mieć nic na piśmie - odpowiada osoba z klubu, która woli pozostać anonimowa.

Kilka godzin później dostaję mail od Ewy Stępniak, która - inaczej niż zapewniała wcześniej - wyjaśnia, że "nie ma maili" od klubu Deski. "Trener zgłosił ich telefonicznie. Zachęcam do kontaktu z Klubem Deski, w sprawie ich zawodników" - pisze Stępniak.

O to, jak młodzi Emilewiczowie trafili na stok w Suchem, pytam właściciela szkółki narciarskiej Bartłomieja Ptaka, u którego jeździli.

- Pierwszy raz przyjechali. Wcześniej ich nie znałem. Dowiedzieli się, że ten stok jest czynny, że są organizowane treningi. Zgłosili się do mnie i do Sporteum, żeby w tych treningach uczestniczyć. Pod koniec grudnia albo na początku stycznia zadzwoniła do mnie Jadwiga Emilewicz - mówi tvn24.pl Bartłomiej Ptak.

Pytany, czy jego szkółka brała udział w zgrupowaniu organizowanym przez warszawską szkołę Sporteum pod egidą związku narciarskiego, Ptak odpowiada, że "to zupełnie coś odrębnego". Jego treningi trwały od godz. 8 do 10, a treningi Sporteum zaczynały się od 10.

Dopytywany, jak na liście narciarzy jego szkółki - oprócz trzech synów Jadwigi Emilewicz - znalazła się ona sama, odpowiada: - Pani Emilewicz została do niej dopisana. Nie wiem przez kogo. Była na stoku dwa razy, by podwieźć dzieci, ale sama nie jeździła. Jej trzej synowie przez cztery dni uczestniczyli w moich treningach - wyjaśnia.

Potwierdza też, że lista dostępna na ladzie w barze, jest jego listą.

Trzy kolejne numery licencji

W środę, 6 stycznia, po uzyskaniu nowych informacji na temat dokumentu, na podstawie którego synowie Jadwigi Emilewicz trafili na zgrupowanie, ponownie próbujemy namówić byłą wicepremier i minister rozwoju na rozmowę. Prosi o wysłanie pytań mailem. Odpowiedź wysyła w czwartek, 7 stycznia wieczorem.

Emilewicz wyjaśnia, że jej synowie uczestniczyli w zgrupowaniu prowadzonym przez szkołę narciarską prowadzoną przez Bartłomieja Ptaka, a potem kontynuowali jazdę na tym samym stoku z klubem Sporteum.

"Aby uczestniczyć w zgrupowaniu musieli być tam skierowani - stąd ich obecność na skierowaniu wystawionym przez WOZN" - podkreśla była wiceszefowa rządu.

Pytana, czy zna podpisaną pod dokumentem Ewę Stępniak z zarządu WOZN, a także czy rozmawiała z nią w grudniu na temat udziału synów w wyjeździe, odpowiada, że "poprzez udział synów w zawodach i klubach narciarskich" zna "przedstawicieli związku narciarskiego, trenerów oraz szkółki".

"Synowie od 6. roku życia są członkami klubów narciarskich i uczestniczą w zgrupowaniach i zawodach. Najstarszy syn od 2011 był członkiem krakowskiego Klubu Narciarskiego Slalom, później klubu Yeti. W klubie tym od 2014 jeździł także drugi syn. Co roku przygotowania do zawodów oraz treningi z krakowskimi klubami odbywały się od ostatnich weekendów listopada do marca" - pisze Emilewicz.

Dodaje, że "najstarszy syn od 2017 roku posiada licencję nr 01115, a od 2019 ma stopień demonstratora szkolnego PZN", a młodsi synowie "posiadają licencje o numerach odpowiednio 02367, 02368".

I rzeczywiście, gdy w czwartek wieczorem, już po nadesłaniu przez Emilewicz maila z odpowiedziami, sprawdzam wykaz licencji, są w nim wszyscy trzej synowie byłej wicepremier. Ich licencje mają trzy kolejne numery.

Sprawdzam też numer 01115, o którym pisze Emilewicz. Licencja należy do innego, 20-letniego zawodnika. Od ponad trzech lat nie jest aktywna. Jak wynika z rejestru licencji, najstarszy z synów byłej wicepremier ma licencję numer 02369. Wszystkie trzy licencje zostały wydane jedna po drugiej.

"Poza granicą stoków"

Pytana, gdzie mieszkała jej rodzina podczas pobytu w Suchem, zapewnia, że u rodziny, do której jeździ od lat. "Ciocia po śmierci męża 7 lat temu nie wynajmuje pokoi. Przyjmuje tylko rodzinę" - wyjaśnia.

Na pytanie o korzystanie z zamkniętego stoku, o czym napisała wcześniej w SMS-ie, odpowiada, że razem z mężem chodziła "w czasie treningów synów na skiturach - między innymi w Suchem, Małem Cichem - poza granicą stoków narciarskich wyznaczoną przez ogrodzenia", przez co, jak zapewnia, nie naruszyła rozporządzenia o zamknięciu stoków.

Skitouring to jazda po stokach, które nie są w żaden sposób oznaczone, nie są przez nikogo zarządzane. Na górę wchodzi się o własnych siłach., a potem zjeżdża. Rządowe rozporządzenie z obostrzeniami milczy na temat takiej jazdy na nartach, bo odnosi się do działalności gospodarczej.

Emilewicz dodaje też: "Nie wiem dlaczego moje nazwisko - dopisane przez kogoś odręcznie, w przeciwieństwie do wydrukowanych nazwisk zawodników, w tym moich synów, znalazło się na liście. Nie trenowałam i nie korzystałam w żaden sposób ze stoku, co na pewno mogą poświadczyć wszyscy uczestnicy szkolenia".

"Wszyscy ponosimy koszty działań mających na celu ograniczenie rozprzestrzeniania się koronawirusa. Uważam, że decyzje rządu są słuszne i w pełni się im podporządkowuję. Żadnym swoim działaniem nie lekceważę apeli rządu, ani tym bardziej rządowych rozporządzeń" - podkreśla była wicepremier.

Minister zdrowia Adam Niedzielski 7 grudnia mówił: - Bardzo dużo aktywności będzie wracało do normalnego funkcjonowania po feriach, pod warunkiem, że w ferie zachowamy się odpowiedzialnie (...). Ferie są najważniejsze: albo spowodujemy, że będziemy mogli normalnie funkcjonować i epidemia będzie malała, albo sobie zafundujemy trzecią falę epidemii - przestrzegał.

15 grudnia mówił z kolei: - Będę rekomendował Rządowemu Zespołowi Zarzadzania Kryzysowego, żeby ten okres, który się zbliża, czyli święta, sylwester i ferie, żebyśmy konsekwentnie zostali w domu.

***

W środę przed południem, już po naszej publikacji Jadwiga Emilewicz opublikowała oświadczenie na swoich profilach w portalach społecznościowych, w którym uszczegółowiła przekazane nam w ubiegłym tygodniu informacje. Podkreśliła raz jeszcze, że nie złamała rządowych obostrzeń związanych z pandemią, że sama nie korzystała z ogrodzonych stoków. Szczegółowo wyliczyła też, w jakich klubach trenowali i trenują jej synowie. Wskazała też zawody narciarskie, w których brały udział jej dzieci. Raz jeszcze podkreśliła też, że jej najstarszy syn ma licencję o numerze 01115, a młodsi synowie mają licencje o numerach 02367, 02368.

Czytaj także: