Były szef MSZ Jacek Czaputowicz w kontekście polsko-ukraińskich relacji mówił, że "prowadzimy politykę hien i szakali". Wypowiedź tę skomentował jego poprzednik, teraz europoseł PiS Witold Waszczykowski. "I taki gość mnie zastąpił! Warto było?" - pytał w mediach społecznościowych. W "Tak jest" w TVN24 przekonywał zaś, że jeśli chodzi o polską politykę, to "mamy swoje interesy, które należy realizować". W sprawie słów Czaputowicza oświadczenie wydał także obecny szef dyplomacji Zbigniew Rau.
W polsko-ukraińskich relacjach pojawiły się w ostatnim czasie napięcia, w których tle jest kryzys zbożowy. Polski ambasador otrzymał "zaproszenie" do MSZ w Kijowie. Jak przekazano, chodziło o słowa szefa prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcina Przydacza, który w telewizji rządowej powiedział, że "Ukraina naprawdę otrzymała dużo wsparcia od Polski. Myślę, że warto by było, żeby zaczęła doceniać to, jaką rolę przez ostatnie miesiące i lata dla Ukrainy pełniła Polska". Po reakcji Kijowa pojawiło się również "zaproszenie" dla przedstawicieli ukraińskiej dyplomacji od strony polskiej.
Na tle tych zdarzeń doszło do spięcia między dwoma byłymi ministrami spraw zagranicznych w rządach PiS: Jackiem Czaputowiczem i Witoldem Waszczykowskim.
Czaputowicz o polityce "hien i szakali". Waszczykowski: Taki gość mnie zastąpił! Warto było?
Odnosząc się do stosunków Polski i Ukrainy, Jacek Czaputowicz mówił w czwartek w Polsat News, że "są państwa silne jak lwy, są państwa przebiegłe jak lisy i są państwa jak hieny czy szakale" - I my prowadzimy taką politykę hien i szakali. Przychodzi na myśl szmalcownictwo polityczne, w jakie się wpiszemy być może niedługo - dodał. Jak ocenił, "doraźne interesy na krwawiącym państwie przynoszą tragiczne skutki".
Były minister spraw zagranicznych, a obecnie eurodeputowany PiS Witold Waszczykowski skomentował tę wypowiedź na Twitterze. "I taki gość mnie zastąpił! Warto było?" - napisał, oznaczając w poście Prawo i Sprawiedliwość oraz premiera Mateusza Morawieckiego.
Waszczykowski: To nie polityka hien i szakali. Mamy swoje interesy, które należy realizować
Później w czwartek Waszczykowski był gościem "Tak jest" w TVN24 i ponownie mówił o słowach swojego następcy na stanowisku szefa polskiej dyplomacji.
Jak mówił, "pan Czaputowicz na szczęście nie jest ministrem". Na uwagę, że pełnił tę funkcję zaraz po nim, Waszczykowski odparł: - No szkoda.
- To jest wypowiedź absolutnie, bym powiedział, wulgarna. Polska polityka to nie jest polityka hien i szakali. Mamy swoje interesy, które należy realizować - mówił dalej gość TVN24. - Agresja rosyjska nie przekreśliła polityki ani w Stanach (Zjednoczonych), ani w Unii Europejskiej, ani w Polsce. Politycy w dalszym ciągu uprawiają politykę i realizują swoje cele polityczne. I my też to robimy - kontynuował.
Według niego "problem polega (na tym), by robić to sprawnie". - Może niekoniecznie przez debaty w studiach, ale poprzez gorące telefony, kontakty osobiste i tyle. Polska ma prawo zabiegać o realizację swoich interesów. Nawet wobec Ukrainy, która dzisiaj jest przedmiotem agresji rosyjskiej - ocenił były szef resortu spraw zagranicznych.
Przekonywał, iż aby pomagać Kijowowi, "polski rząd musi mieć poparcie, musi mieć pomoc swojego społeczeństwa". - Więc nie można polityki wobec Ukrainy robić wbrew bądź kosztem własnych interesów. Ukraińcy tego nie rozumieją. Nie rozumieją Unii, że nawet jeśli wejdą do Unii, będą przez lata poddani restrykcjom, limitom, kwotom. Tak jak i my na rynek niemiecki mogliśmy z pracownikami wejść po siedmiu latach. A więc Ukraińców trzeba tej Europy uczyć, opowiadać, tłumaczyć jak wyglądają interesy, rywalizacje, jeśli chcą wejść do Unii - powiedział Waszczykowski.
Szef MSZ: wypowiedź Czaputowicza budzi najbardziej kategoryczny sprzeciw
W piątek na stronie Ministerstwa Spraw Zagranicznych pojawił się komunikat szefa resortu, Zbigniewa Raua.
Minister napisał, że "przez ostatnie osiemnaście miesięcy Polska własnym przykładem udowadniała wolnemu światu, że udzielanie skutecznej pomocy Ukrainie jest nie tylko konieczne do powstrzymania tego zagrożenia, ale także jest możliwe bez niebezpieczeństwa niekontrolowanej eskalacji konfliktu".
Jak zapewnił, "prowadząc tę politykę Polska kieruje się swoim najgłębszym interesem narodowym". Dodał, że "uzyskana w ten sposób wiarygodność umożliwia nam jeszcze skuteczniejsze realizowania własnego interesu narodowego, polegającego na zatrzymaniu rosyjskiego imperializmu poza naszym granicami".
"Niezwykle ważna część realizacji tej polityki należy do zadań polskiej służby zagranicznej. Służba ta wymaga zawsze osobistego poświęcenia, odpowiedzialności, oraz intelektualnej i zawodowej dyscypliny, każdego bez wyjątku z tysięcy jej członków" - czytamy.
"Tym samym ostatnia wypowiedź Pana Jacka Czaputowicza, wieloletniego pracownika tej służby, niegdyś dyrektora departamentu MSZ, wiceministra i ostatnio ministra spraw zagranicznych, budzi najbardziej kategoryczny sprzeciw. Jest ona bowiem radykalnie niezgoda zarówno ze stanem faktycznym, jak i etosem naszej służby zagranicznej, który łączy pokolenia polskich dyplomatów" - głosi komunikat.
"Lojalność jest cnotą wolnego człowieka, a lojalność wobec społeczeństwa i państwa, jest obowiązkiem każdego obywatela, a szczególnie wysokiego funkcjonariusza służby publicznej. Niestety Pan Jacek Czaputowicz błędnie uznał, że przejście na emeryturę zwalnia go z tego jednego z najbardziej podstawowych zobowiązań" - dodano.
Piekło: niefortunna wypowiedź, która nie powinna mieć miejsca
Słowa Czaputowicza skomentował w czwartkowych "Faktach po Faktach" były ambasador Polski w Kijowie Jan Piekło. Ocenił, że "to jest niefortunna wypowiedź, która - szczerze mówiąc - nie powinna mieć miejsca, trudno ją zrozumieć". - W tej chwili powinno nam zależeć na tym, żeby ten konflikt wyciszyć i to się w tej chwili dzieje. Była wypowiedź prezydenta (Wołodymyra) Zełenskiego. Był komunikat Ministerstwa Spraw Zagranicznych po wezwaniu ukraińskiego charge d'affaires do MSZ-u - wyliczał.
Przyznał, iż "szkoda, że to się zdarzyło". - Ponieważ, niestety, praprzyczyną tego był nieszczęsny tweet premiera (Denysa) Szmyhala, który obruszał się na Polskę z powodów niemerytorycznych. Mówił o kompletnym zamknięciu rynku dla towarów. Nie wspomniał, że chodzi o tranzyt i o tym, żeśmy cały czas mówili, rozmawiali - komentował gość TVN24.
– Sądzę, że to raczej była po prostu niefortunna wypowiedź, która potem wygenerowała kolejną niefortunną wypowiedź z polskiej strony. Należałoby się skupić rzeczywiście na rozwiązaniu tego tematu - podkreślał Piekło.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Tymon Markowski/MSZ