Piotr Cywiński, dyrektor Muzeum Auschwitz-Birkenau mówił w TVN24 o dyplomatycznych zgrzytach między Polską a Izraelem w sprawie formuły wycieczek izraelskiej młodzieży. - To wymaga dyskusji, dialogu, ten dialog trwa od ponad 20 lat. Sposób mówienia o bardzo traumatycznych i bolesnych sprawach się mocno zbliżył, obydwie strony zaczęły lepiej rozumieć drugą stronę - stwierdził.
Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych twierdzi, że dotychczasowa formuła wyjazdów zorganizowanych grup młodzieży izraelskiej do Polski wymaga zmian. Izrael zareagował na to stanowisko MSZ, odwołując wyjazdy edukacyjne do Polski dla tysięcy uczniów szkół średnich zaplanowane na tegoroczne lato. Twierdzi, że polski rząd próbuje kontrolować program nauczania izraelskich dzieci o Holokauście.
Cywiński: dialog w sprawie izraelskich wycieczek trwa od ponad 20 lat, nadal można nad tym pracować
W sobotę o tej sprawie mówił w sobotę w "Jeden na Jeden" w TVN24 Piotr Cywiński, dyrektor Muzeum Auschwitz-Birkenau. - Ten problem powraca co pewien czas. Strona polska chciałaby, żeby te wizyty były bardziej wspólne, poświęcone poznawaniu wspólnej historii. Strona izraelska na ogół bardziej koncentruje się wokół zagadnień związanych z Zagładą - powiedział.
Zaznaczył, że "to wymaga dyskusji, dialogu, ten dialog trwa od ponad 20 lat". - To prawda, że pod koniec lat 90. wymowa tych wycieczek była momentami bardzo antypolska. To się zmieniało i nadal można nad tym pracować - podkreślił Cywiński.
- U nas w muzeum od ponad 20 lat nasi przewodnicy odbywają staże w instytucie Jad Waszem w Jerozolimie [Instytucie Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu - przyp. red.], a z kolei edukatorzy z Jad Waszem przyjeżdżają na takie staże do nas. Sposób mówienia o bardzo traumatycznych i bolesnych sprawach się mocno zbliżył, obydwie strony zaczęły lepiej rozumieć drugą stronę - ocenił gość "Jeden na jeden".
Cywiński: po raz pierwszy na tak masową skalę ludzie jako punkt odniesienia traktują drugą wojnę światową
Cywiński był też pytany, czy nadal wstrząsają nim obrazy wojny w Ukrainie. - Chyba z czasem coraz bardziej. To nie jest tak, że się można przyzwyczaić. Nawet jak rozmawiam z reporterami wojennymi, to oni mają swoją granicę wytrzymałości i czasem pękają - podkreślił.
Dodał, że "po raz pierwszy na tak masową skalę ludzie, obserwując to, co Rosja wyprawia w Ukrainie, jako punkt odniesienia traktują drugą wojnę światową".
- Nie ma dziennikarza, polityka, wychowawcy, nauczyciela, który by się do tego w ten sposób nie odnosił. Tego nie było ani w czasach Rwandy, ani w masakry Rohindżów, ani Ujgurów. W tym momencie masowy punkt odniesienia jest jednoznacznie umieszczony w okresie drugiej wojny światowej, w okresie zagłady - powiedział gość TVN24.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24