- Z tymi zdrajcami rozmawiać już nie będziemy, nie ma o czym rozmawiać - powiedział Sławomir Izdebski, szef rolniczego OPZZ, który w środę po południu opuścił negocjacje rządu z rolnikami. Ze spotkania wyszło jeszcze pięć osób, ale rozmowy nie zostały zerwane. - Izdebski nie chce rozmawiać, nie o to mu chodziło, przyszedł tylko po to, by pokazać się przed kamerami - powiedział minister rolnictwa Marek Sawicki.
Od godz. 14 przedstawiciele organizacji rolniczych prowadzili rozmowy z ministrem rolnictwa Markiem Sawickim.
Krótko po rozpoczęciu spotkania ministerstwo opuścił Sławomir Izdebski, przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Rolników Indywidualnych.
- Stwierdził, że stanowisko przedstawione przez Sawickiego nie realizuje jego postulatów - poinformował rzecznik resortu Witold Katner.
Jak dodał, rozmowy innych organizacji rolniczych z ministrem nadal trwały. Według Katnera spotkanie opuściło jedynie sześć osób - oprócz Izdebskiego także były poseł i minister rolnictwa Wojciech Mojzesowicz.
Negocjacje ostatecznie zakończyły się przed godz. 16.
"Inwazja dopiero się rozpoczyna"
Izdebski domaga się odszkodowań za straty spowodowane przez dziki oraz interwencji na rynkach wieprzowiny i mleka. - Te trzy podstawowe postulaty: odszkodowania za dziki, trzoda chlewna i mleko muszą być załatwione dzisiaj. Jeżeli dzisiaj nie będzie załatwione, naprawdę dojdzie do katastrofalnych skutków, bo rolnicy się na pewno nie wycofają - mówił dziennikarzom przed wejściem do gmachu resortu. - Tej lokomotywy już nie powstrzymacie drodzy państwo. (...) Jeżeli dzisiaj minister rolnictwa choć jednym słowem wspomni, że któryś z tych postulatów nie będzie zrealizowany, natychmiast przerywamy rozmowy - groził.
Podkreślał też, że "to pani premier Ewa Kopacz, to pan minister Sawicki wyprowadzili ludzi na ulice".
- Z tymi zdrajcami rozmawiać już nie będziemy, nie ma o czym rozmawiać - powiedział Sławomir Izdebski. Zapowiedział, że dzisiaj rolnicy skontaktują się z górnikami, którzy "szykują inwazję".
- Za kilka dni 100 tysięcy ludzi stanie w Warszawie i nie wyjdziemy, dopóki ten antyludzki, antyrolniczy i antypolski rząd nie odejdzie. Ten rząd zdrajców musi po prostu odejść - powiedział. - Dzisiaj inwazja polskich rolników dopiero się rozpoczyna. Dopiero ten rząd poza siłę chłopską i pozna siłę górników - dodał.
Izdebski mówił, że dla rolników rząd nie ma kilku milionów złotych, a tymczasem na pomoc Ukrainie przekaże 100 mln. - To niech sobie wyjeżdżają do tej Ukrainy i nigdy nie wracają - powiedział.
"Nie odpuścimy"
- Nie odpuścimy, nie poddamy się - podkreślał Izdebski.
Rolnicy, którzy protestują pod ministerstwem, krzyczeli: "zdrajcy, zdrajcy!". Odśpiewali też "Rotę". Minutą ciszy uczcili pamięć Andrzeja Leppera, który - jak powiedział Izdebski - zaszczepił w nich wiarę w zwycięstwo.
- My jesteśmy po tej stronie, gdzie pracują ludzie, gdzie jest prawda. Oni w tej chwili są po tamtej stronie, gdzie jest zdrada i obłuda - mówił szef rolniczego OPZZ.
Sawicki: Izdebski przyszedł po to, by pokazać się przed kamerami
Minister Marek Sawicki na antenie TVN24 poinformował, że w spotkaniu uczestniczyło 12 organizacji rolniczych. - Powołaliśmy pięć zespołów roboczych, które będą pracowały do 21 lutego i wtedy przedstawimy możliwe rozwiązania w ramach wspólnej polityki rolnej - powiedział. Zdaniem szefa resortu rolnictwa Sławomir Izdebski "nie przyszedł na to spotkanie z chęcią rozmowy, prowadzenia dialogu i poszukiwania rozwiązań". - Przyszedł tylko po to, by pokazać się przed kamerami i wyjść przed ministerstwo, i ogłosić, że nie ma o czym rozmawiać - stwierdził. Minister poinformował, że z 12 postulatów, które zgłosił szef rolniczego OPZZ, "siedem jest zrealizowanych, trzy są w trakcie realizacji, a o dwóch możemy rozmawiać" - Problem polega na tym, że Izdebski nie chce rozmawiać, nie o to mu chodziło - stwierdził minister.
Sawicki odnosił się do dwóch postulatów Izdebskiego: interwencji na rynku wieprzowiny i mleka. W pierwszym przypadku - jak wskazał - prawnie jest ona niedopuszczalna. - Ale zgłosiliśmy propozycję dofinansowania niektórych grup producentów trzody - poinformował. Z kolei w przypadku interwencji na rynku mleka mówił, że został powołany zespół, który ma przygotować propozycje rozwiązań.
Sawicki poinformował, że Izdebski od kilku dni zwracał się do ministerstwa z prośbą o indywidualną rozmowę. Co - jak stwierdził minister - nie wchodziło w grę. - Ja muszę szanować wszystkie organizacje, a nie tylko pana Izdebskiego - tłumaczył.
Jadą do Warszawy
W proteście przed resortem rolnictwa uczestniczy prawie 200 osób - wynika z informacji PAP zbliżonych do służb porządkowych. Z kolei organizatorzy demonstracji podają liczbę kilkuset osób.
Rolnicy w środę rano wyruszyli ciągnikami z wielu regionów Polski. Do stolicy dojechali ok. godz 16. Są utrudnienia w ruchu. Więcej o utrudnieniach TUTAJ.
Jednym z głównych postulatów manifestujących rolników jest wypłata odszkodowań za szkody wyrządzane przez dziki oraz interwencja rządu na rynku mleka i wieprzowiny. Protestujący domagają się także odwołania ministra rolnictwa Marka Sawickiego.
Autor: db/ja / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24