Małgorzata Gersdorf, była pierwsza prezes Sądu Najwyższego, skomentowała w "Faktach po Faktach" słowa premiera Mateusza Morawieckiego dotyczące kwestionowanej Izby Dyscyplinarnej. Szef rządu uznał, że "może i należałoby dokonać przeglądu działania" izby oraz "przystąpić do pewnego remontu". Profesor nauk prawnych oceniła, że "chyba nie o to chodzi" w wyroku TSUE. - Izba Dyscyplinarna jest cała nie do przyjęcia z punktu widzenia pryncypiów, reguł państwa praworządnego, ponieważ sędziowie zostali wybrani do tej izby przez Krajową Radę Sądownictwa, która także jest dotknięta wadami prawnymi - wyjaśniła Gersdorf.
Premier Mateusz Morawiecki odniósł się w czwartek do działalności kwestionowanej Izby Dyscyplinarnej i sporu polskiego rządu z unijnymi instytucjami w kontekście praworządności. Ocenił, że "dziś jesteśmy w takiej sytuacji, kiedy może i należałoby dokonać przeglądu działania Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego". - A to dlatego, że ta izba na pewno nie spełniła wszystkich oczekiwań, również moich, również naszej formacji - mówił premier. Przyznał, że sądzi, iż "w ramach Rady Ministrów będziemy mieli też jakieś pomysły na ten temat, tak żeby również i wobec Komisji Europejskiej i wobec tych wyroków, które zapadły - nie umniejszając w niczym pierwszeństwa polskiej konstytucji przed prawem unijnym, tam, gdzie ono nie ma swojej wyłączności (...) - przystąpić do pewnego remontu systemu, pewnej reformy, która nadal jest potrzebna".
Gersdorf komentuje słowa premiera
Słowa szefa rządu skomentowała pierwsza prezes Sądu Najwyższego w latach 2014-2020 Małgorzata Gersdorf. Pytana, czy to jest zapowiedź tego, że zmieni się funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej i te zasady, które kwestionuje Unia Europejska, oceniła, że "to takie wpół drogi pójście". - Chyba nie o to chodzi w wyroku unijnym. Izba Dyscyplinarna jest cała nie do przyjęcia z punktu widzenia pryncypiów, reguł państwa praworządnego, ponieważ sędziowie zostali wybrani do tej izby przez Krajową Radę Sądownictwa, która także jest dotknięta wadami prawnymi – podkreśliła.
- To całe zło, które nas spotyka, o czym Sąd Najwyższy swego czasu pod moim kierownictwem alarmował, zaczęło się od destrukcji Trybunału Konstytucyjnego. Stracił swoją wiarygodność i właściwie nie można już pytać go o cokolwiek, ponieważ zawsze te orzeczenia są dotknięte wadą politycznych orzeczeń – mówiła profesor Gersdorf. Dodała, że w związku z tym TK ma mało spraw, ponieważ "sądy nie pytają Trybunału Konstytucyjnego o różne sprawy, o które można by pytać".
- Gdyby Trybunał Konstytucyjny był wiarygodny, te wszystkie sprawy dotyczące sędziów, którzy zostali powołani po orzeczeniach nowej KRS można by było rozstrzygnąć już przez nasz prawidłowo funkcjonujący i zgodnie z konstytucją dobrze rozumianą Trybunał Konstytucyjny. Jeżeli takiego nie mamy, to te sprawy idą przez drogę zapytań do TSUE i przez to ten problem się umiędzynarodawia – zaznaczyła była pierwsza prezes SN.
Gersdorf: należy wykonać orzeczenie TSUE w sprawie Izby Dyscyplinarnej
Odniosła się także do wypowiedzi obecnej pierwszej prezes SN Małgorzaty Manowskiej. Po wyroku TSUE z 15 lipca i decyzji z 14 lipca Manowska zawiesiła wykonywanie zarządzonych przez TSUE środków tymczasowych, co oznacza, że sędziowie Izby Dyscyplinarnej - wbrew stanowisku europejskiego trybunału - mogą orzekać w sprawach dyscyplinarnych. W rozmowie z "Rzeczpospolitą" z 22 lipca I prezes SN mówiła, że "cały czas zastanawia się, jakie podjąć dalsze kroki". Dodała, że "czeka na informacje od premiera".
Gersdorf oceniła, że "ta wypowiedź jest co najmniej niewłaściwa". Podkreśliła, że "mamy trójpodział władzy i na razie go nikt nie zmienił". - Nie ma się co się oglądać na premiera, parlament, tylko Sąd Najwyższy ma realizować to, co należy do jego kompetencji – dodała. Podkreśliła, że "należy wykonać to orzeczenie" TSUE.
- Ja zresztą tuż przed końcem mojej kadencji takie orzeczenie zabezpieczające wykonałam. Wydałam zarządzenie, które zostało później zniesione – zauważyła. Przypomniała, że ono "uniemożliwiało orzekanie Izbie Dyscyplinarnej w tych sprawach dyscyplinarnych, ponieważ były wątpliwości co do jej statusu i statusu sędziów".
Pytana, czy Sąd Najwyższy powinien zawiesić działanie Izby Dyscyplinarnej, powiedziała, że pierwszy prezes SN powinien wydać takie zarządzenie. Dodała, że "może jeszcze bardziej kompetentny - ponieważ ta Izba Dyscyplinarna jest sądem w sądzie - byłby prezes Izby Dyscyplinarnej, który powinien zawiesić funkcjonowanie i działanie tej izby".
Zaznaczyła jednak, że sprawy dyscyplinarne gdzieś się muszą toczyć. Gersdorf przypomniała, że zgodnie z wydanym przez nią zarządzeniem były kierowane do Izby Karnej SN. Dodała, że mogłoby się to w ten sposób odbywać do czasu, aż nastąpią zmiany. – Z tym, że te zmiany to nie może być remont, korekta, tylko to musi być stawienie czoła tym zarzutom, które w wyroku są, że Izba Dyscyplinarna została powołana w sposób niewłaściwy, sędziowie nie mają przymiotu sędziów – podkreśliła była pierwsza prezes SN.
TSUE o Izbie Dyscyplinarnej
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał 15 lipca, że system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów w Polsce nie jest zgodny z prawem Unii Europejskiej. Dzień wcześniej wiceprezes TSUE Rosario Silva de Lapuerta podjęła decyzję o zastosowaniu wobec Polski środków tymczasowych w innej sprawie w postaci "natychmiastowego zawieszenia" stosowania przepisów krajowych odnoszących się do uprawnień nieuznawanej przez Sąd Najwyższy Izby Dyscyplinarnej.
Pierwsza prezes SN Małgorzata Manowska poinformowała 16 lipca, że zawiesiła wykonywanie zarządzonych przez TSUE środków tymczasowych, co oznacza, że sędziowie Izby Dyscyplinarnej - wbrew stanowisku europejskiego trybunału - mogą orzekać w sprawach dyscyplinarnych.
Gersdorf o projekcie ustawy anty-TVN
Gersdorf komentowała w "Faktach po Faktach" także projekt nowelizacji ustawy medialnej autorstwa posłów Prawa i Sprawiedliwości. W zgodnej opinii komentatorów zmiany wymierzone są w niezależność TVN.
- Ja jestem oburzona tym pomysłem. To oczywiście jest naruszenie naszych wolności, prawa do informacji, do rzetelnej informacji, do różnorodnej informacji – powiedziała. Oceniła, że "jeżeli by tak się stało, to spowoduje odcięcie nas od rzeczywistego obrazu naszego państwa i świata".
- Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie – dodała.
Zdaniem byłej pierwszej prezes SN ten projekt ustawy "zagraża wolnościom europejskim, prawu obywateli do tego, żeby mogli wybierać sobie dowolną informację zgodnie z ich światopoglądem, poglądami politycznymi".
Koncesja dla TVN24 i projekt ustawy anty-TVN - o co chodzi?
Grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości wniosła 7 lipca późnym wieczorem do Sejmu projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. "Wolą ustawodawcy jest, by spółki z siedzibą w Polsce nie mogły być kontrolowane przez podmioty spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego" - napisano w uzasadnieniu.
TVN24 wciąż czeka na przedłużenie koncesji przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Koncesja wygasa 26 września. Wniosek o jej przedłużenie został złożony w lutym 2020 roku. KRRiT twierdzi, że problem leży w "sytuacji właścicielskiej" grupy TVN. Zarząd stacji w oświadczeniu napisał, że w 2015 roku Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zaakceptowała wejście amerykańskiego kapitału do TVN. Od 2016 roku - w takich samych warunkach właścicielskich - KRRiT wydała już koncesje dla kanałów TVN24 BiS, TTV i TVN International West.
W sprawie koncesji dla TVN24 odbyły się w czwartek dwa głosowania w KRRiT. Nie doszło jednak do żadnych rozstrzygnięć.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24