Mojego dziadka zabiła historia w 1940 roku, mojego ojca zabiła w 2010 polityka. Łączenie historii z polityką zawsze kończy się ofiarami - powiedziała w "Faktach po Faktach" dr Izabella Sariusz-Skąpska. Według niej, "14 lat działalności politycznej Macierewicza i całego środowiska partii zrobiło wszystko, żeby ludzie słysząc Katyń, słyszeli tak naprawdę Smoleńsk".
Resort obrony przedstawił w czwartek raport zespołu, który ocenił działania podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza. Jak przekazał szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, zespół negatywnie ocenił działanie podkomisji we wszystkich badanych aspektach, czyli gospodarności, legalności, celowości oraz rzetelności. Wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk zapowiedział zaś, że na podstawie raportu zostanie skierowanych 41 wniosków do prokuratury, w tym 24 dotyczące samego Antoniego Macierewicza.
CZYTAJ WIĘCEJ: 10 kłamstw Macierewicza
- To jest przerażający zakres nadużyć, korupcji, zwyczajnej buty i cynizmu. To, że ta komisja tak działała, nie jest dla mnie jakimś odkryciem. Przeraża mnie tylko zakres i rozmaite elementy, które usłyszałam - powiedziała w "Faktach po Faktach" dr Izabella Sariusz-Skąpska, prezeska zarządu Federacji Rodzin Katyńskich, córka Andrzeja Sariusz-Skąpskiego, który zginął w katastrofie smoleńskiej.
- Zakładam, że żyjemy z powrotem w państwie prawa, w związku z tym niektóre z tych rzeczy, które zostały przedstawione, zostały od razu sformułowane jako wnioski do prokuratury. To jest pewien automat. Jak pan czy ja przejdziemy na czerwonym świetle, a akurat trafimy na policjanta, to dostaniemy mandat. A tutaj to przekroczenie prawa przecież szło w miliony - zauważyła
Dodała, że członkowie podkomisji Macierewicza "dopuszczali się naruszenia prawa, manipulowania, szantażu". - Przecież na to też są paragrafy - zauważyła.
"Wspólnota poczynań pana Macierewicza i pana Ziobry była dość czytelna"
Pytana o ocenę działania prokuratury kierowanej przez Zbigniewa Ziobrę, Sariusz-Skąpska odparła, że "niczym się nie różniła" od Macierewicza.
- Ja pamiętam ten moment, kiedy do kancelarii prawnej, która usiłowała walczyć o powstrzymanie ekshumacji naszego taty, wkroczyła pani prokurator, obwieszona złotem jak choinka i oświadczyła butnie, podając nam upierścienioną łapkę, że jest tutaj osobiście przysłana przez pana Ziobrę. Myślę, że tutaj ta wspólnota poczynań pana Macierewicza i pana Ziobry była dość czytelna - stwierdziła. Dodała, że "my dzisiaj już o pewnych rzeczach nie pamiętamy". - Nie pamiętamy o tym, że rodziny smoleńskie przegrały przed wszystkimi instancjami procesy o powstrzymanie (ekshumacji - red.) - przypomniała.
- Mówiliśmy i nam naprawdę nikt nie chciał uwierzyć, że ekshumacja skończyła się pobraniem próbek i rozesłaniem ich do różnych laboratoriów na świecie. Kiedy pytaliśmy, czemu coś takiego się dokonuje, prokuratura mówiła: bo polskie jednostki odpowiedzialne za podobne badania się już nie sprawdziły, się w ogóle skompromitowały. Innymi słowy, fragmenty ciał naszych bliskich są gdzieś, po prostu są gdzieś. Traktowane są jako dowody w sprawie, oznaczone numerami, to już nie są ludzie - powiedziała Sariusz-Skąpska.
Jej zdaniem "jeśli się tego nie usłyszy i nie widzi się tej wspólnoty bandyckich metod, to znaczy, że te 14 lat działań propagandowych Macierewicza i jego współpracowników dały taki efekt, że straciliśmy pewną elementarną ludzką wrażliwość". - Myślę, że na to nie powinniśmy pozwolić - dodała.
"Łączenie historii z polityką zawsze kończy się ofiarami"
Sariusz-Skąpska zwróciła uwagę, że przyszłoroczna, 15. rocznica katastrofy smoleńskiej odbędzie się w środku kampanii prezydenckiej.
- W związku z tym mogę się też spodziewać, że część sceny politycznej podgrzeje to paliwo. Tutaj bym apelowała, żeby druga część sceny politycznej, czyli ci, którzy dzisiaj normalizują życie w moim kraju, pamiętali, że Smoleńsk to 96 osób, bardzo różnych, z różnych opcji politycznych, z różnych środowisk - zwróciła uwagę. Zaznaczyła, że trzy dni później jest 13 kwietnia, Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej.
- To, co mnie w tej chwili najbardziej boli, to że 14 lat działalności politycznej Macierewicza i całego środowiska tamtej partii zrobiła wszystko, żeby ludzie słysząc Katyń, słyszeli tak naprawdę Smoleńsk - stwierdziła. Według niej "to jest zjawisko gorącego kartofla - jak podniesiemy Katyń, to pojawi się Smoleńsk, lepiej nie ruszać Katynia".
- Apeluję do środowisk politycznych wszelkich, które w geografii smoleńskiej straciły swoich przedstawicieli, żeby przypomnieli sobie, po co ci ludzie tam lecieli, dokąd. Wtedy była 70. rocznica, w przyszłym roku będzie 85. Bardzo bym chciała, żeby to było przypomnienie ofiar bestialskiego mordu. I żeby to był równocześnie taki moment, kiedy zakończy się porównywanie katastrofy w ruchu lotniczym, gdzie zginął mój ojciec, do mordu bestialskiego, gdzie zginął mój dziadek Bolesław Skąpski - apelowała.
Przypomniała, że jej dziadek "był prokuratorem, nie oficerem Wojska Polskiego i za to został zabity". - Mojego dziadka zabiła historia w 1940 roku, mojego ojca zabiła w 2010 polityka. Łączenie historii z polityką zawsze kończy się ofiarami - skwitowała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24