W "Faktach po Faktach" o inwigilacji systemem Pegasus, której padła ofiarą, mówiła we wtorek prokurator Ewa Wrzosek. - Czego poszukiwano? Nie wiem. Wiem, że było to działanie nielegalne - zaznaczyła. Były szef Agencji Wywiadu Grzegorz Małecki zauważył, że Pegasus może monitorować "całą naszą aktywność, dając również możliwość prognozowania zachowania człowieka w bliższej i dalszej przyszłości".
Działająca przy Uniwersytecie w Toronto grupa Citizen Lab potwierdziła, że mecenas Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek byli inwigilowani przy pomocy oprogramowania Pegasus, które bez wiedzy użytkownika potrafi odczytywać dane z telefonu, nagrywa rozmowy czy obraz z kamery. Badacze nie byli w stanie wskazać, kto dokładnie stoi za szpiegowaniem, ale podkreślono, że jedynymi klientami firmy tworzącej Pegasusa są rządowe agencje.
We wtorkowym wydaniu "Faktów po Faktach" sprawę komentowała prokurator Wrzosek, a także pułkownik Grzegorz Małecki, były szef Agencji Wywiadu.
Wrzosek: nie wyobrażam sobie podstaw prawnych do inwigilowania mnie
Wrzosek przyznała, że z faktem bycia inwigilowaną czuje się "fatalnie z dwóch powodów": jako obywatelka, ale również jako prokurator. - Naprawdę trudno mi znaleźć jakiekolwiek uzasadnienie tego rodzaju podjętej przez służby państwowe akcji. Początkowo miałam tylko podejrzenia, że taki cyberatak ze strony służb państwowych został dokonany. Teraz mam już potwierdzenie. Sześciokrotnie w tym roku dokonano takiego dość potężnego i agresywnego ataku na mój telefon - opisała.
Wrzosek powiedziała, że nie wie, czego służby mogły szukać w jej życiu prywatnym i zawodowym. - To narzędzie umożliwia w zasadzie totalną inwigilację, Pegasus daje dostęp do wszystkich danych zawartych w telefonie, do wszystkich rozmów telefonicznych, SMS-ów, maili. Służy również, z uwagi na dostęp do mikrofonu i kamery, jako narzędzie do inwigilacji praktycznie dwadzieścia cztery godziny na dobę - wymieniała.
- Czego poszukiwano? Nie wiem. Wiem jednak, że było to działanie nielegalne, gdyż nie wyobrażam sobie, aby znaleziono jakiekolwiek podstawy prawne do zastosowania tego narzędzia wobec mnie - oświadczyła.
Wrzosek stwierdziła, że w tej sprawie "określenie może być jedno". - To przestępstwo, którego dopuścili się funkcjonariusze publiczni.
- Jest mechanizm tak zwanej kontroli operacyjnej. Podlega ścisłemu uregulowaniu prawnemu, kiedy konkretne służby, w ramach posiadanych kompetencji i w zakresie przyznanym im przez prawo, mogą wystąpić o zarządzenie kontroli operacyjnej po uzyskaniu zgody sądu i pod jego kontrolą - przypomniała. - Osoba inwigilowana takiej wiedzy nie ma, natomiast sama procedura uruchomienia takiej kontroli jest ściśle uregulowana. W pierwszej kolejności musi zajść uzasadnione podejrzenie popełnienia konkretnego przestępstwa - dodała.
Zapewniła, że ona sama nie dopuściła się żadnego przestępstwa. - Jedyna okoliczność, która w mojej ocenie mogłaby powodować tego rodzaju reakcje ze strony służb państwowych, to niestety moja dozwolona prawem działalność w Stowarzyszeniu Lex Super Omnia, jak również aktywność zawodowa, czyli wszczęcie postępowania w sprawie tak zwanych wyborów kopertowych (w maju 2020 roku - red.) - uznała.
>> Postępowanie dyscyplinarne za śledztwo w sprawie wyborów. Prokurator Wrzosek: dowiedziałam się z mediów >> Wrzosek: Ziobro już przesądził, jaki będzie dalszy los zawiadomień NIK. Nie mam cienia wątpliwości
- Jestem prokuratorem, czyli zgodnie z ustawą stoję na straży praworządności i zajmuję się ściganiem przestępstw. Samo wszczęcie śledztwa w sprawie wyborów kopertowych jeszcze nic nie przesądzało. Miało służyć wyjaśnieniu pewnych okoliczności, sprawdzeniu, czy mamy do czynienia z przestępstwem. To postępowanie nie miało szans na przeprowadzenie, bo decyzją polityczną zostało umorzone - przypomniała.
Prokurator zauważyła, że "są poważne zastrzeżenia i wątpliwości co do legalności wykorzystania Pegasusa u nas w kraju". - Przy czym założeniem jest również to, że może być on wykorzystywany do najpoważniejszych przestępstw o charakterze terrorystycznym czy zorganizowanej przestępczości. Ja nie widzę się tu w jednym szeregu z osobami tego pokroju, z przestępcami - powiedziała.
Małecki: Pegasus to ofensywne narzędzie wywiadowcze
Grzegorz Małecki w programie nazwał Pegasus "ofensywnym narzędziem wywiadowczym". - Tak ofensywne, jak można sobie wyobrazić, jeśli chodzi o działalność wywiadowczą, bo ingeruje niemalże totalnie w życie osoby, która została w ten sposób zaatakowana, bo w dzisiejszych czasach smartfon towarzyszy nam dwadzieścia cztery godziny na dobę i monitoruje całą naszą aktywność, dając również możliwość prognozowania zachowania człowieka w bliższej i dalszej przyszłości - mówił.
Pułkownik zwrócił uwagę, że inwigilowanie dotyczy "treści obecnych, przeszłych i pewnym sensie przyszłych, ponieważ nasze plany są również w naszych telefonach". - Pamiętajmy, że nasze wszelkie ruchy, cała nasza aktywność w ujęciu fizycznym, miejsca pobytu, są w pełni i na bieżąco monitorowane - powiedział.
Zapytany, czy za inwigilacją stoją polskie służby, odpowiedział, że "to rzecz dopiero do ustalenia". - Wszystko na to wskazuje, bo trudno sobie wyobrazić, że podobne działania w stosunku do naszych prawników, do prokuratora i adwokata, przeprowadziły służby specjalne innych krajów - mówił dalej Małecki.
- Jeśliby tak było, to tym bardziej polskie władze państwowe powinny tę sprawę wyjaśnić - zaznaczył. Dodał, że w jego przekonaniu Pegasus "absolutnie nie jest narzędziem, które miałoby prawo użycia w ramach postępowania karnego".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24