Sądzę, że to już jest szczyt inflacji, natomiast nie liczyłbym, że będzie radykalnie lepiej - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 europoseł Lewicy Marek Belka. Jak mówił, "inflacja, która wynika z czynników międzynarodowych zniknie", ale inflacja "chowu rodzimego" nie ma powodu, żeby za szybko spadać. Były szef NBP szacuje, że Polacy od czasu, gdy "inflacja nam się z łańcucha urwała", stracili około 300 miliardów złotych.
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że inflacja w lutym 2023 roku wzrosła do 18,4 procent rok do roku. Ostatni raz inflacja przekroczyła granicę 18 procent w ujęciu rocznym w grudniu 1996 roku. W porównaniu z poprzednim miesiącem ceny poszły w górę o 1,2 procent.
Profesor Marek Belka, były premier i były prezes NBP, obecnie eurodeputowany Lewicy, komentując te dane we wtorek w "Rozmowie Piaseckiego", ocenił, że "to już jest szczyt" inflacji, natomiast, jak dodał, nie liczyłby, że "będzie radykalnie lepiej".
- Będzie zejście z tego bardzo wysokiego poziomu mam nadzieję, że do jak najniższego poziomu na koniec roku, ale nie sądzę, żeby było to zejście do poziomu inflacji jednocyfrowej - powiedział.
Jak mówił, "inflacja, która wynika z czynników międzynarodowym zniknie".
- Natomiast inflacja, że tak powiem, chowu rodzimego, która się odzwierciedla w tak zwanym wskaźniku inflacji bazowej, ona nie ma powodu, żeby za szybko spadać. Niestety w dalszym ciągu możemy liczyć się z tym, że inflacja będzie bardzo wysoka - dodał.
Wskazał, że "inflacja w granicach 10 procent jest w gruncie rzeczy tak samo destrukcyjna dla gospodarki jak obecna".
Belka mówił, że "zostaliśmy w tej chwili z inflacją chowu własnego spotęgowane błędną polityką wydatków budżetowych oraz błędną polityką pieniężną". - Te błędy były spotęgowane bardzo niefortunną komunikacją banku (centralnego-red.) - ocenił.
Belka: Polacy stracili już około 300 miliardów złotych
Zdaniem Belki "zejście z 18 procent do 10 procent będzie stosunkowo proste ze względu na te czynniki międzynarodowe, które znikają". - Natomiast później zejście z 10 procent do sześciu, a z sześciu do trzech, będzie już wymagać bardzo aktywnej polityki antyinflacyjnej i to będzie powodowało osłabienie koniunktury - powiedział.
Wyraził nadzieję, że nie będzie to powodowało znacznego wzrostu bezrobocia.- Jest taka sytuacja na rynku pracy, że właściwie się tego nie musimy obawiać. Ale spadku płac realnych owszem - dodał.
Były prezes NBP mówił, że nie należy zapominać o tym, że "wszyscy jesteśmy obciążeni olbrzymim inflacyjnym podatkiem, który w tej chwili wynosi 18 procent rocznie".
- Ocenia się, że Polacy posiadający lub nieposiadający oszczędności stracili już około 300 miliardów złotych od momentu, kiedy inflacja nam się z łańcucha urwała - powiedział.
Belka o sprawie kredytów frankowych
Belka odniósł się także do kwestii kredytów frankowych i decyzji TSUE w tej sprawie. W lutym rzecznik generalny TSUE Anthony Michael Collins stwierdził, że po uznaniu umowy kredytu hipotecznego za nieważną ze względu na nieuczciwe warunki konsumenci mogą dochodzić względem banków roszczeń wykraczających poza zwrot świadczeń pieniężnych. Jak wskazał, banki nie mają tego prawa. Opinia rzecznika generalnego jest wstępem do wyroku. TSUE może się z nią zgodzić i zwykle tak się dzieje, może jednak też wydać zupełnie inny wyrok.
Gość "Rozmowy Piaseckiego" został zapytany, czy ta sytuacja może zagrozić jakoś systemowi bankowemu, czy "to się wszystko jakoś po kościach rozejdzie".
- Po kościach się nie rozejdzie, dlatego, że jeżeli nastąpi jakieś tąpnięcie, to ono nastąpi dosyć nagle i dotknie może nie wszystkich banków, ale kilku banków, trochę słabszych, czy trochę mniejszych, trochę bardziej uzależnionych od kredytów frankowych i te banki trzeba będzie ratować dla stabilności systemu jako całości, a wiadome, że będziemy to robić my, podatnicy, więc grozi to nową falą inflacji - mówił Belka.
- Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nie miał innego wyjścia tylko wyciągąć takie drastyczne wnioski z tej sytuacji w Polsce, dlatego, że skoro uznano w polskich sądach, że umowy kredytowe zawierały tak zwane klauzule abuzywne, to tak ładnie hermetycznie brzmi, ale tak naprawdę to oznacza, że są oparte na oszustwie. Jeżeli tak jest, w co wątpię, to nie ma innego wyjścia, tylo trzeba wyciągnąć daleko idące wnioski - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24