O działaniach Narodowego Banku Polskiego i jego prezesa Adama Glapińskiego w związku z inflacją mówił w "Jeden na jeden" w TVN24 profesor Przemysław Litwiniuk, członek Rady Polityki Pieniężnej. Wskazywał na skutki pewnego "rozmachu czy przeszacowania" dotyczących walki z pandemią. - Środki zaangażowane w tarcze covidowe - metody, które budzą wątpliwości konstytucyjne, jeśli chodzi o finansowanie zobowiązań z tego tytułu - powinny być bardziej przemyślane i bardziej roztropne - ocenił.
Inflacja w czerwcu wyniosła 15,5 procent, licząc rok do roku - podał w połowie lipca Główny Urząd Statystyczny (GUS). Jest najwyższa od marca 1997 roku, czyli od ponad 25 lat
Według prognoz Komisji Europejskiej inflacja w Polsce w 2022 roku ma wynieść 12,2 procent, a w 2023 roku - 9 procent. W obu przypadkach to więcej, niż prognozowano w maju. Na dodatek inflacja w Polsce w roku 2023 ma być najwyższa spośród państw UE.
Profesor Litwiniuk: wielu ludzi niestety posłuchało tych rad
O sytuacji dotyczącej inflacji mówił w "Jeden na jeden" w TVN24 profesor Przemysław Litwiniuk, członek Rady Polityki Pieniężnej.
Odnosił się do działań państwa dotyczących między innymi walki z pandemią COVID-19 i wskazywał, jaki to mogło mieć wpływ na późniejsze działania dotyczące walki z inflacją.
Powiedział, że "samo przejście przez okres pandemiczny nie powinno się spotkać z jakąś krytyką ex post, bo wzorców przechodzenia przez czasy covidowe nie było i w zasadzie polska bankowość centralna kopiowała rozwiązania, które realizował Europejski Bank Centralny czy Rezerwa Federalna USA". - Czy to było prawidłowe w warunkach polskich? Dzisiaj, kiedy nasza inflacja bazowa przewyższa średnią europejską, można mieć takie wątpliwości. Nasza gospodarka jednak dysponuje inną renomą czy inną siłą w porównaniu ze strefą euro czy gospodarką amerykańską - dodał.
Mówił tu o skutkach pewnego "rozmachu czy przeszacowania". - Środki zaangażowane w tarcze covidowe - metody, które budzą wątpliwości konstytucyjne, jeśli chodzi o finansowanie zobowiązań z tego tytułu - powinny być bardziej przemyślane i bardziej roztropne - ocenił.
Na uwagę prowadzącej, że prezes NBP Adam Glapiński, kiedy Rada Polityki Pieniężnej nie podejmowała jeszcze decyzji o podnoszeniu stóp procentowych, mówił, że grozi nam wręcz za niska inflacja, odparł: - Pamiętam te komunikaty. Trudno ocenić, czy były przesłanki, żeby tak jasno je formułować.
- Wielu ludzi niestety posłuchało tych rad. Niestety, te osoby dysponowały najczęściej najmniejszą zdolnością kredytową, więc korzystały z okresu, kiedy możliwość wzięcia kredytu była największa - dodał.
Profesor Litwiniuk: polityka banku centralnego była zintegrowana z polityką budżetową rządu
Profesor Litwiniuk został zapytany, czy rzeczywiście tak wysoka inflacja była zaskoczeniem.
- W styczniu 2020 roku, przed wybuchem pandemii, nasza inflacja już znacząca odbiegała od celu, który wynosi 2-3 procent, jeśli wziąć pod uwagę pasmo odchyleń. Ona wtedy wynosiła 4,8 lub 4,9 procent - przypomniał.
- Ta reakcja powinna już wtedy nastąpić, przynajmniej w sensie zasygnalizowania społeczeństwu, że ta polityka może być zacieśniana, że należy ostrożnie podchodzić do kwestii zaciągania zobowiązań, jak również miałoby to wpływ na ceny, które występowały chociażby na rynkach nieruchomości. A tak te poszybowały do góry, a tani kredyt skłonił ludzi do poszukiwania miejsc lokowania kapitału i wielu ma z tym dzisiaj problem - kontynuował.
Jak dodał, "niestety, koszty walki z inflacją ponoszą niektórzy". Został zapytany, dlaczego decyzje dotyczące walki z inflacją nie zostały podjęte wcześniej. - Myślę, że polityka banku centralnego była zintegrowana z polityką budżetową rządu. Utrzymywanie niskich stóp procentowych pozwalało podgrzewać gospodarkę w czasach pandemicznych, jak również gwarantowało rządowi niskie koszty obsługi długu, przede wszystkim wewnętrznego - stwierdził profesor Litwiniuk.
Dodał, że działania NBP "były spójne z oczekiwaniami rządu".
Prof. Litwiniuk: inflacja bazowa rośnie szybciej niż w innych państwach europejskich
Członek RPP mówił także o głównych przyczynach wysokiej inflacji.
- Dzisiaj widzimy, że inflacja bazowa rośnie szybciej niż w innych państwach europejskich, może z pominięciem państw nadbałtyckich i naszych południowych sąsiadów, ale jej przyczyny są w gruncie rzeczy w istotnej części zewnętrzne, jeśli chodzi o ceny energii, o cenę surowców - powiedział.
Został zapytany, czy zgadza się, że wysoka inflacja ma swoje źródła zewnętrzne, związane z agresją Rosji na Ukrainę i "putinflacją".
- Inflacja bazowa, czyli ta bez cen żywności, bez cen energii, jest wyższa, więc mamy tutaj swoje grzechy jako państwo, bo to nie tylko NBP, ale też polityka rządu. Bo to jest polityka i pieniężna, i fiskalna, tutaj mamy swoje grzechy jako państwo, ale ceny energii napędzają te czynniki, które budują nam inflację bazową - stwierdził profesor Litwiniuk.
- To, że my jako Rzeczpospolita nie zainwestowaliśmy w odnawialne źródła energii w ostatnich latach, to, że wiedząc, jakiego rodzaju zagrożenia grożą nam ze strony Putina, a uchodziliśmy za jedynych, którzy o tym, wiedzą, to, że nie zbudowaliśmy nowych kanałów dostaw, nowych łańcuchów gospodarczych, to są nasze zaniedbania i trzeba po prostu mierzyć się z ich skutkami - dodał.
Prof. Litwiniuk: inflacja może rosnąć jeszcze w 2023 roku
Członek Rady Polityki Pieniężnej został zapytany o to, kiedy jego zdaniem można spodziewać się szczytu inflacji. - Spodziewałem się tego szczytu właśnie teraz, w końcówce wakacji - powiedział.
Stwierdził jednak, że istotnym czynnikiem będą tu zapowiadane zmiany cen energii. OKO. press dotarło do pisma prezesa URE do członków rządu, w którym ostrzega przed ogromnymi podwyżkami cen energii dla gospodarstw domowych w 2023 roku na poziomie co najmniej 180 proc.
- Jeżeli te podwyżki zrealizują się na tym poziomie, jeżeli nie uda się rządowi zbudować odpowiedniego zaopatrzenia, jeśli chodzi o energię i jej cenę, to niestety może ta inflacja rosnąć jeszcze w 2023 roku - przyznał.
Profesor Litwiniuk: podwyżka stóp procentowych z kwietnia miała cechy podwyżki histerycznej
W internetowej części programu profesor Litwiniuk odnosił się do podwyższania stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej.
- Robiłbym to co miesiąc, ale w stopniu umożliwiającym adaptację aktorów naszej gospodarki - pracodawców, pracowników, kredytobiorców, sektor bankowy - do zmian parametrów tej polityki. Tak aby nie zaskakiwać, aby polityka dla obserwatorów zewnętrznych, głównie dla rynków finansowych była logiczna i konsekwentna. Podwyżka z kwietnia, kiedy podniesiono o 100 punktów bazowych z nadzieją, że to załatwi sprawę kursową, była nadmierna, miała cechy podwyżki histerycznej - ocenił.
Zdaniem ekonomisty "zamiast zbudować zaufanie do złotego, obniżyło je i nie osiągnęliśmy żadnych efektów, ponieśliśmy znaczące koszty".
Gość TVN24 mówił także o sytuacji kadrowej w Radzie Polityki Pieniężnej. 18 lipca rezygnację złożył wybrany przez Senat do tego gremium Rafał Sura. Natomiast od kilku miesięcy Sejm nie powołał nowych członków na inne wakujące stanowiska.
Profesor Litwiniuk mówił, że "ma do tej sytuacji duże zastrzeżenia". - Po pierwsze, przyjmując taką funkcję, należałoby swoją przysięgę wykonać do końca, jeśli chodzi o członków wybranych do RPP od 2016 roku to już dwóch odeszło - powiedział.
- Jeśli chodzi o nieobsadzanie wolnych miejsc w RPP, to problem ma dwie natury: jedna natura to porozumienie polityczne, a druga, zupełnie formalno-prawna, to brak ogłoszeń o możliwości ubiegania się o tego rodzaju funkcje w Sejmie. W moim przekonaniu obowiązkiem marszałka Sejmu jest ogłaszać nabór kandydatów na każdym posiedzeniu. Obowiązek Sejmu to powołać członków RPP na wakujące stanowiska, rozumiem, że gdyby brakowało większości, to można by tłumaczyć jakimś kryzysem, natomiast nieogłaszanie naboru kandydatów i nieprzeprowadzanie głosowań to coś, co można określić mianem deliktu - stwierdził.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24