Rada Wydziału Historii UW przyjęła krytyczną uchwałę na temat podstaw programowych przedmiotu historia i teraźniejszość. Zaniepokojenie historyków budzi m.in. "jednostronna wizja wydarzeń i procesów historycznych, narzucająca nauczycielom oraz uczniom schematyczne ujęcia przeszłości i współczesności". To już kolejna instytucja krytycznie wypowiadająca się o proponowanych rozwiązaniach.
Od września 2022 roku w szkołach ponadpodstawowych ma pojawić się nowy przedmiot - historia i teraźniejszość. To realizacja zapowiedzi, o której prezentując Polski Ład, mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński. W październiku minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, zapowiadał zmiany tak: - Niezbędna jest nam nauka historii prowadzona w nowoczesny sposób, podzielona na historię Polski i historię powszechną. Wierzę, że to będzie HiT nie tylko z nazwy.
Ostatecznie okazało się, że HiT to nie tyle podzielenie historii na polską i powszechną, co wydzielenie w osobnym przedmiocie losów świata (choć skoncentrowanych na Polsce) po 1945 roku aż do roku 2015. Podstawy programowe do nowego przedmiotu, które w grudniu trafiły do konsultacji społecznych, opracowali historycy wybrani przez ministra Czarnka.
Historycy z UW: jednostronna wizja wydarzeń
12 stycznia Rada Wydziału Historii Uniwersytetu Warszawskiego przyjęła uchwałę, w której "wyraża zaniepokojenie trybem i terminem konsultacji społecznych w tak ważnych sprawach, jak zmiany programowe w nauczaniu historii i wiedzy o społeczeństwie oraz wprowadzenie nowego przedmiotu Historia i teraźniejszość w szkołach ponadpodstawowych".
Historycy z UW zwracają uwagę, że projekt zmian w podstawach programowych "sprawia wrażenie przygotowywanego w pośpiechu, bez odpowiedniej staranności i z pominięciem zasad dobrej dydaktyki", a realizacja jego założeń "grozi chaosem w procesie edukacji historycznej".
W dokumencie czytamy też o wątpliwościach dotyczących pomysłu, by HiT zastąpił wiedzę o społeczeństwie (WoS) na poziomie podstawowym. Historycy zauważają: "Pożądane ze wszech miar zwiększanie udziału historii najnowszej w edukacji szkolnej nie może odbywać się kosztem wiedzy o społeczeństwie – przedmiotu interdyscyplinarnego, który korzystając z dorobku wielu dyscyplin naukowych (m.in. filozofii, nauk prawnych, nauk socjologicznych, nauki o kulturze i religii, nauki o komunikacji społecznej i mediach), ma przygotowywać młodzież do świadomego udziału w życiu społecznym i politycznym".
Podstawę programową nazywają "jednostronną wizją wydarzeń i procesów historycznych", która "narzucająca nauczycielom oraz uczniom schematyczne ujęcia przeszłości i współczesności".
Rada Wydziału Historii UW popiera wcześniejsze stanowiska Polskiego Towarzystwa Historycznego oraz Komitetu Nauk Historycznych PAN.
Historycy z PAN: to się dzieje za szybko
Uchwała historyków z PAN została przyjęta w dniach 4-5 stycznia. Jej autorzy zwracają uwagę na to, że propozycje ministra to w rzeczywistości nie zmiana podstawy programowej, a działanie, które wymagałoby napisania podstaw na nowo - powstaje jeden przedmiot (HiT), który ingeruje w treści dwóch już istniejących (historia oraz WoS).
W ich uchwale czytamy: "Zmiany programowe powinny być przeprowadzane nie częściej niż co 10 lat i w stosunku do nich powinno być stosowane vacatio legis o czasie nie krótszym niż 24 miesiące. Pozwoliłoby to – przy poważniejszych reformach – na opracowanie podręczników i innych materiałów dydaktycznych z należytą dbałością o ich poziom merytoryczny, dydaktyczny i edytorski, a nauczycielom dałoby możliwość uzupełnienia wiedzy, np. poprzez udział w studiach podyplomowych (z reguły trwających 3 semestry)". Tymczasem poprzednia reforma programowa weszła w życie w 2017 roku.
Historycy zwracają też uwagę na niedopasowanie treści do możliwości uczniów. Na przykład: "Takie zagadnienia jak np. meandry polskiej polityki lat 90. XX wieku, zrozumienie funkcjonowania reżimu obowiązującego w okresie PRL czy zawiłości dziejów państw świata, jak Chiny, Kambodża czy Wietnam, najpewniej będą dla świeżo upieczonego absolwenta szkoły podstawowej zupełnie niezrozumiałe".
Eksperci z PAN, podobnie jak historycy z UW, zwracają uwagę na "narzucenie jednoznacznej interpretacji i oceny niektórych wydarzeń/osób/procesów historycznych". I informują, że autorzy podstawy programowej "wpisali do treści kształcenia szereg pojęć, które mają charakter nienaukowy, a ich pochodzenie jest jednoznacznie publicystyczne". I jako przykłady podają: "ekspansja ideologii 'politycznej poprawności'", "nowa definicja praw człowieka", "tzw. ustawy kościelne", "reżim stanu wojennego".
Polskie Towarzystwo Historyczne: zagrożenie indoktrynacją
Polskie Towarzystwo Historyczne w opinii z 10 stycznia - podobnie jak historycy z PAN i UW - krytykuje pomysł likwidacji wiedzy o społeczeństwie. Ich zdaniem przedstawiona podstawa programowa przedmiotu historia i teraźniejszość "nie zrekompensuje braków, które powstaną w wiedzy, umiejętnościach i postawach uczniów kończących szkoły ponadpodstawowe za kilka lat". Uważają też, że HiT będzie kolejnym przedmiotem, którego podstawa programowa jest wyraźnie przeładowana.
W ich opinii czytamy: "Podstawa programowa HiT zawiera ok. 120 zagadnień, w większości bardzo rozbudowanych i wielowątkowych, co w praktyce wymaga poświęcenia na omówienie każdego z nich więcej niż jednej godziny lekcyjnej. Na realizację przedmiotu przewidziano jednak tylko ok. 90 godzin lekcyjnych. Należy też zauważyć, że treści HiT powstały w wyniku połączenia treści z zakresu podstawowego i zakresu rozszerzonego historii – nie wzięto zatem pod uwagę możliwości percepcyjnych wszystkich uczniów".
PTH podnosi też, że "Niespotykaną dotąd praktyką dotyczącą dokumentów programowych jest sytuacja, w której od nauczyciela będzie się wymagać, aby prezentował treści zgodnie ze sformułowaną wprost lub domyślnie interpretacją wskazaną przez autorów Podstawy programowej". Zdaniem autorów opinii "sformułowanie treści kształcenia stanowi zagrożenie ideologizacją czy wręcz indoktrynacją, jak również formę zniechęcenia młodzieży do krytycznego namysłu nad wydarzeniami historycznymi czy problemami teraźniejszości".
Konsultacje zmian w podstawach programowych potrwają do 17 stycznia.
#bezprzerwy
W tvn24.pl przyglądamy się pomysłom ministra Przemysława Czarnka i jego doradców. Urzędniczy język ustaw i rozporządzeń przekładamy dla Was na język szkolnej praktyki. Z ekspertami oceniamy, czy to, co się za tymi pomysłami i postulowanymi rozwiązaniami kryje, będzie korzystne dla uczniów i nauczycieli. Sprawdzamy, czy autonomia szkół jest zagrożona i czy rodzice rzeczywiście będą mieli wpływ na edukację i wychowanie swoich dzieci. Wszystko to - artykuły, wywiady, materiały wideo, interaktywne infografiki, omówienia badań - możecie znaleźć w naszym serwisie pod hasłem #bezprzerwy.
Źródło: tvn24.pl