Jeszcze nie całkiem dawno najsłynniejszy w Polsce lokal gastronomiczny nazywał się "Sowa i Przyjaciele", dawniej "Sielanka", róg Czerniakowskiej i Gagarina w Warszawie. Lokal stał się sławny, bo pogrążył Platformę Obywatelską. Obecnie wielki rozgłos zdobywa zakopiańska restauracja "Góraleczka".
Poza ośmiorniczkami nie wiemy, co takiego jeszcze podawali w "Sowie i Przyjaciołach". Co podaje "Góraleczka", możemy się domyślić – pewnie kwaśnicę i smażone oscypki. Ale nie kuchni sławę swoją zawdzięczają obie knajpy. Obie knajpy sławę zawdzięczają polityce. W Warszawie podsłuchiwali polityków, w Zakopanem polityków nie podsłuchują, ale umiejętnie korumpują. Wiemy, kogo pogrążyli kelnerzy z rogu Czerniakowskiej i Gagarina. Akurat jestem w górach, czytam książkę Jerzego Kochanowskiego "'Wolne miasto' Zakopane 1956 – 1970" i zastanawiam się, kogo pogrąży "Góraleczka". Czy pogrąży PiS? W każdym razie, otwarcie "Góraleczki" i ogonek przed nią stojący wyglądają na manifestacje rozczarowanych zwolenników obecnych rządów, zniechęconych do zamykania – w ramach walki z koronawirusem - knajp, aquaparków i innych placówek kulturalnych.
Tytuł wspomnianej wcześniej książki Kochanowskiego sugeruje, że Zakopane to specjalne miejsce, gdzie ludzie nie ulegają łatwo władzy, potrafią wywalczyć sobie "wolną przestrzeń". Rzeczywiście Podhale i Zakopane w szczególności dawało jednostkom o skłonnościach artystycznych, a też tym obdarzonym talentem do interesów, poczucie wzlatywania ponad przeciętność.
"Góraleczka", otwarta wyzywająco nielegalnie, jest tego przykładem. Reguły sanitarne pozwalają restauracjom w czasie pandemii sprzedawać jedynie na wynos, a "Góraleczka" jako jedyny taki lokal na Krupówkach, wpuszcza gości do środka i sadza ich przy stolikach. Bimba sobie z lockdownów i obostrzeń, a szef mówi, że to dla dobra pracowników, bo inaczej musiałby ich zwolnić, a winien wszystkiemu jest rząd w Warszawie. W Zakopanem tłumaczą to inaczej. Twierdzą, że właścicielowi się to opłaci, bo zyski z zaliczenia do grona czempionów walki o wolność pokryją wszystkie koszty.
Ale wolność Zakopanego opisywana przez Kochanowskiego polega jeszcze na czymś innym. Dotąd żaden ustrój, ani Polska Ludowa, ani Polska Niepodległa nie potrafiły narzucić Zakopanemu swoich rygorów. W roku 1972 władza ludowa zaniepokojona rozkładem moralnym Podhala wysłała tam specjalną komisję, której patronował minister spraw wewnętrznych Franciszek Szlachcic, aby zbadała sprawę na miejscu. W skład komisji weszli nie tylko uczeni, weszli także funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa i milicji. Na czele stanął prof. Wiesław Mysłek, znany z bezkompromisowej publicystyki zwalczającej odchylenie technokratyczne. W końcowym raporcie Komisji czytamy, że doszła ona do wniosku, że "rozwój Zakopanego został zdominowany przez siły kapitalistyczne", a stało się to możliwe, ponieważ w Zakopanem "brak przemysłowej klasy robotniczej, czyli tej grupy społecznej, która walczy o zachowanie pryncypiów socjalistycznego rozwoju". W następstwie raportu, Leszek Bafia, ówczesny burmistrz (wtedy obowiązywał tytuł: Przewodniczący Miejskiej Rady Narodowej), z myślą o moralnym uzdrowieniu Zakopanego kazał rozebrać kilka domów zbudowanych z naruszaniem przepisów. Wszystko na nic. Zakopane nadal uważało się za miasto "którego – jak pisze Kochanowski – nie dotyczą normalnie obowiązujące przepisy (…), normalne hierarchie służbowe".
I tak zostało do dziś. "Podhalańskiego szmuglu nie udało się zwalczyć nawet stalinizmowi" – zauważa w pewnym momencie Kochanowski. Najprościej mówiąc: nie wszędzie Prezydent Duda przyjeżdża na narty. Dlatego w dzisiejszym Zakopanem tak trudno o wstrząs moralny. Nie wystarczy zburzyć kilka domów. Pewnie trzeba by rozwalić świeżo otwarte Centrum Handlowe Krupówki 40, ale władza przezornie tego nie robi. Zamiast zamknęła restauracje i hotele.
I to może być iskra, z której rozgorzeje płomień, a "Góraleczka", tak jak zburzenie Bastylii przejdzie do historii.
Maciej Wierzyński - dziennikarz telewizyjny, publicysta. Po wprowadzeniu stanu wojennego zwolniony z TVP. W 1984 roku wyemigrował do USA. Był stypendystą Uniwersytetu Stanforda i uniwersytetu w Penn State. Założył pierwszy wielogodzinny polskojęzyczny kanał Polvision w telewizji kablowej "Group W" w USA. W latach 1992-2000 był szefem Polskiej Sekcji Głosu Ameryki w Waszyngtonie. Od 2000 roku redaktor naczelny nowojorskiego "Nowego Dziennika". Od 2005 roku związany z TVN24.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24