Radny stawił się w areszcie. "Wybrałem areszt zamiast przeprosin"

Zakład karny
Mężczyzną, który stawił się w areszcie, jest radny Gołdapi
Źródło: Google Earth

Radny miejski z Gołdapi (Warmińsko-Mazurskie) trafił do aresztu. Zgłosił się tam sam. Za kratami ma spędzić 15 dni. Wszystko dlatego, że nie wykonał wyroku sądu i nie przeprosił samorządowca, którego - w trakcie kampanii wyborczej w 2018 roku - oskarżył o kradzież. Nie płacił też nakładanych na niego przez sąd grzywien. Wyżywienie radnego w areszcie musiał opłacić samorządowiec, którego radny miał przeprosić.

- Pan Andrzej jest w areszcie w Suwałkach. Sam tam pojechał, na 15 dni - poinformowała we wtorek rano Polską Agencję Prasową pracownica firmy należącej do radnego. Natomiast jego telefon milczy. Portale internetowe z Gołdapi zamieściły list radnego, w którym napisał on, że "podjął trudną dla bliskich i niekomfortową dla siebie decyzję".

"Wybrałem areszt zamiast przeprosin" - napisał. Dodał, że "idzie do aresztu za niewykonanie wyroku Sądu Okręgowego w Suwałkach z 2018 roku". Zaznaczył, że wyrok ten zapadł w trybie wyborczym w czasie samorządowej kampanii wyborczej, w związku z czym - w jego ocenie - sąd nie badał całości sprawy.

Sprawa dotyczyła kampanii wyborczej w 2018 roku

Sprawę, za którą sąd skazał gołdapskiego radnego, wytoczył obecny przewodniczący rady miasta Gołdapi Wojciech Hołdyński.

- W czasie samorządowej kampanii wyborczej w 2018 roku, ten pan zarzucił mi w mediach społecznościowych kradzież. Miałem kraść ciepło z miejskiej spółki. Ubiegałem się o stanowisko burmistrza, uznałem, że muszę wykazać, że nie jest to prawdą, dlatego w trybie wyborczym skierowałem sprawę do sądu. Wyrok w pierwszej instancji zapadł na moją korzyść, sąd kazał mnie przeprosić. Mój adwersarz odwołał się do Sądu Apelacyjnego w Białymstoku, a on podtrzymał wyrok nakazujący przeprosiny – powiedział Hołdyński.

Dodał, że wyrok stał się prawomocny dzień po wyborach, w których uzyskał drugi wynik w rywalizacji o urząd burmistrza Gołdapi.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Mimo prawomocnego wyroku Hołdyński przeprosin nie otrzymał. W związku z tym informował sąd o niewykonaniu wyroku, a ten nakładał za to na radnego grzywny. Jednak radny od 2018 roku nie płacił grzywien i nie wykonywał przeprosin.

- Tych spraw o niewykonanie wyroku było kilka, nie na wszystkie sprawy pan się stawiał – stwierdził Hołdyński.

Nie przeprosił, grzywien nie zapłacił, obrażany przewodniczący musiał opłacić mu wyżywienie

Ponieważ radny zalegał z zapłaceniem grzywien te urosły do 7,5 tys. zł.

- Pewnego dnia komornik poinformował mnie, że pan radny zamiast zapłacenia grzywien będzie odbywał karę aresztu. Jeden dzień ma być równowartością 500 zł grzywny, stąd 15 dni aresztu - powiedział Hołdyński, ale zaznaczył, że komornik nakazał mu zapłacenie 1,4 tys. zł na koszty wyżywienia radnego.

- Cóż miałem robić, zapłaciłem. Sytuacja jest niedorzeczna: on mnie nie przeprosił, a ja mu opłacam wyżywienie w areszcie - poinformował Hołdyński.

Podkreślił, że wciąż czeka na przeprosiny za bezpodstawne oskarżenia o kradzież. - Pan radny odsiedzi grzywny, ale nakaz przeprosin jest nadal aktualny – zaznaczył.

Wierzyciel ma obowiązek zapłacić za wyżywienie dłużnika w areszcie

Rzecznik prasowa Aresztu Śledczego w Suwałkach Joanna Boratyńska poinformowała Polską Agencję Prasową, że obecnie obowiązujące przepisy nie pozwalają jej potwierdzić lub zaprzeczyć, że radny z Gołdapi trafił do aresztu.

Boratyńska wyjaśniła, że dłużnik w areszcie jest osadzany "w pomieszczeniu na ten cel przeznaczonym, oddzielnie od osób pozbawionych wolności w trybie postępowania karnego i administracyjnego. Dłużnik powinien jednak podczas przebywania w areszcie być według możności zatrudniony zarobkowo w granicach jego zdolności. Z zarobku jego pokrywa się przede wszystkim koszty wykonania aresztu".

Boratyńska wyjaśniła też, dlaczego za wyżywienie radnego, który nie wykonał wyroku zapłacił Hołdyński.

- Koszty wykonania aresztu powinny być pokryte z zarobków dłużnika. Wierzyciel obowiązany jest złożyć z góry komornikowi sumę potrzebną na sprowadzenie dłużnika do miejsca osadzenia i na wyżywienie go przez czas trwania przymusu; nie dotyczy to wypadku, gdy wierzyciel korzysta ze zwolnienia od kosztów sądowych - podkreślała.

Czytaj także: