Na ulicy bił i szarpał swoją 84-letnią matkę. Zatrzymali samochody, ruszyli kobiecie na pomoc

62-latek usłyszał zarzut znęcania się nad matką, a także spowodowania u niej obrażeń ciała
Do zdarzenie doszło na terenie gminy Kraśnik

Do pięciu lat pozbawienia wolności grozi 62-latkowi, który na terenie gminy Kraśnik (woj. lubelskie) bił i szarpał swoją 84-letnią matkę. Kobiecie na pomoc ruszyli świadkowie całego zajścia, w tym miejscowy strażak. Zatrzymali agresora i wezwali policję. Ta ustaliła, że mężczyzna już wcześniej stosował wobec kobiety przemoc.

W środę (4 maja) w pobliżu jednej z ulic na terenie gminy Kraśnik zauważono mężczyznę, który - prowadząc starszą kobietę - szarpał ją i uderzał po ciele. Po chwili zatrzymały się tam dwa przejeżdżające pojazdy.

- Świadkowie, widząc przemoc, ruszyli kobiecie na pomoc. Ich szybka reakcja doprowadziła do ujęcia krewkiego agresora, a także wezwania policji. Wśród interweniujących był też strażak z Kraśnika - mówi młodszy aspirant Paweł Cieliczko z Komendy Powiatowej Policji w Kraśniku.

62-latek usłyszał zarzut znęcania się nad matką, a także spowodowania u niej obrażeń ciała
62-latek usłyszał zarzut znęcania się nad matką, a także spowodowania u niej obrażeń ciała
Źródło: Lubelska Policja

Miał w organizmie ponad dwa promile alkoholu, trafił na trzy miesiące do aresztu

Okazało się że, mężczyzna ma 62 lata, a kobieta, którą zaatakował, to jego 84-letnia matka. Badanie alkomatem wykazało, że 62-latek miał w momencie zatrzymania ponad dwa promile alkoholu w organizmie.

- Śledczy ustalili, że to nie był jego jednorazowy czyn przemocy wobec matki. Groził jej także pozbawieniem życia - informuje policjant.

Mężczyzna usłyszał zarzut znęcania się nad matką, a także spowodowania u niej obrażeń ciała. Sąd zastosował wobec niego środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztu na okres trzech miesięcy.

Czytaj też: Suchy Dwór. 18-latek podejrzany o zabicie rodziców. "Mieli rany tłuczone i cięte", policjanci znaleźli nóż i młotek

- Za znęcanie nad osobą najbliższą grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności. O dalszym losie mężczyzny zadecyduje ostatecznie sąd - podkreśla Cieliczko.

Policja: nie bójmy się informować o przemocy domowej

Dodaje, że w tej sytuacji na uwagę zasługuje fakt, że świadkowie nie przeszli obojętnie, widząc drugiego człowieka w potrzebie.

- Zareagowali, ujęli agresora i wezwali służby. Słysząc o przemocy domowej, nie bójmy się poinformować o tym odpowiednich organów. Można też skontaktować się z najbliższym dzielnicowym - zaznacza policjant.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: