Dwaj najwyżsi polscy dowódcy wojskowi zrezygnowali ze stanowisk. - Skutki tego będą i wewnątrz wojska, i polityczne kolosalne - ocenił w TVN24 Janusz Zemke, były wiceminister obrony. - Mamy potężny kryzys i po prostu panowie generałowie nie wytrzymali i powiedzieli "dość" - dodał.
Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego generał Rajmund Andrzejczak i dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych generał broni Tomasz Piotrowski zrezygnowali ze stanowisk.
CZYTAJ WIĘCEJ: Najważniejsi polscy dowódcy podali się do dymisji
Zemke: skutki będą kolosalne
O rezygnacji generałów mówił w TVN24 były sekretarz stanu w resorcie obrony, były przewodniczący komisji obrony narodowej Janusz Zemke. - Mamy potężny kryzys i po prostu panowie generałowie nie wytrzymali i powiedzieli "dość". Ten proces trwał dłużej. To, co się dzisiaj stało, to jest finał - stwierdził.
- Zawsze sobie trzeba też zadać pytanie: dlaczego to się teraz stało? Przecież mówimy o ludziach mądrych, wykształconych, którzy przewidują skutki swoich działań. Otóż moim zdaniem złożyli te dymisje właśnie w tym momencie, żeby to nabrało jak największego rozgłosu - dodał.
Zemke stwierdził, że "skutki tego będą i wewnątrz wojska, i polityczne kolosalne".
Zemke: problemów wewnątrz wojska może być znacznie więcej, niż nam się wydaje
Jego zdaniem decyzja dowódców "to jest na pewno akt polityczny z jednej strony, a z drugiej musi wywołać skutki polityczne, bo to pokazuje, z jaką sytuacją mamy do czynienia wewnątrz ministerstwa, że był konflikt, który długo już narastał".
- Jeżeli ktoś nosi mundur, to nie może i nie powinien się żadną miarą wypowiadać politycznie. Jedyna forma i sposób, żeby wyrazić swój pogląd, to dymisja i obaj panowie generałowie to zrobili - wskazywał gość TVN24.
- Ta dymisja także niestety pokazuje, że tych problemów wewnątrz wojska może być znacznie więcej, niż nam się wydaje - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Wojsko Polskie/SGWP