Byłbym w stanie zrozumieć nawet, gdyby to był jeden idiota, który gdzieś przez przypadek zaplątał się w policji, ale jeżeli widzę sześciu policjantów, a nawet po drodze gdzieś tam dyżurnych, którzy ścigają świadków zdarzenia, to mamy obraz naprawdę głębokiej patologii - mówił w "Kropce nad i" generał Roman Polko, były dowódca GROM, były wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Odniósł się tak do śmierci Igora Stachowiaka.
Gen. Polko został zapytany, czy był wstrząśnięty po obejrzeniu nagrania z wrocławskiego komisariatu.
- Zdecydowanie byłem wstrząśnięty - odpowiedział gość TVN24. - Wiem, jak działa taser, ponieważ miałem nawet pierwszy egzemplarz i wiem, że rzeczywiście z tą bronią należy posługiwać się ostrożnie - dodał.
- Co najbardziej przerażające, że ja nie widziałem policjantów, tylko widziałem bandytów, którzy znęcali się nad niewinnym człowiekiem - mówił Polko. - Przypomniały mi się naprawdę obrazki, kiedy żandarmi w Iraku, z Gwardii Narodowej, męczyli jeńców. To pokazuje poziom tych ludzi, którzy w żaden sposób nie powinni trafić do służby w policji - ocenił.
- Ja bym w stanie był zrozumieć nawet, gdyby to był jeden idiota, który gdzieś przez przypadek zaplątał się w policji, ale jeżeli widzę sześciu policjantów, a nawet po drodze gdzieś tam dyżurnych, którzy ścigają świadków zdarzenia, to mamy obraz naprawdę głębokiej patologii i widać, że niestety przez rok nic z tym nie zrobiono - powiedział Polko. Jak dodał, to "przerażające, że system pozwala na to, żeby takie patologie miały miejsce".
Polko: minister do dymisji
Jak mówił gość TVN24, aktualnie trwa "odrzucanie kamienia z ogródka do ogródka" policji i prokuratury. W jego opinii obie strony są "winne braku skutecznej reakcji, działania, chowania głowy w piasek i udawania, że nic się dookoła nie dzieje".
- Jak się z tym nic nie zrobi, przerażające, jakie będzie zaufanie do policji - zaznaczył Polko. Były dowódca GROM mówił, że ma mnóstwo przyjaciół w policji, którzy wykonują swoje zadania najlepiej jak potrafią. - I nagle pojawia się taka czarna owca, ale nie jedna, też dowódcy, którzy to tolerują, i oni (policjanci wzorowo wykonujący swoją pracę) wychodzą na ulicę i się wstydzą za nich - powiedział.
Jak zaznaczył Polko, minister, który przez rok niczego nie zrobił w sprawie przez rok, powinien "honorowo podać się do dymisji".
Dopytywany, czy do dymisji powinien podać się szef MSWiA Mariusz Błaszczak czy wiceminister Jarosław Zieliński, który jest odpowiedzialny za policję, Polko odpowiedział: - W wojsku obowiązuje zasada, że lider zawsze mówi: "to jest moja wina", a nie mówi: "ja jestem niewinny, to ten, ten, ten". Nie szuka winnych wśród podwładnych. Lider oczywiście sam tych zadań nie realizuje, ale to on dobiera sobie zespół, on ustala zasady, on określa system rozliczania. Jeżeli mu to nie wychodzi, to po prostu podaje się honorowo do dymisji To jest sygnał, że tego typu sytuacje nie będą tolerowane nigdy więcej - podkreślił.
"Widać wyraźnie brak profesjonalizmu"
- Dostaję takie sygnały, że niektórzy policjanci mają wręcz nie tylko takie (służbowe), ale takie paralizatory kupowane prywatnie po to, żeby nie rejestrowały tego, w jaki sposób postępują z zatrzymanymi osobami - powiedział Polko.
- Widać wyraźnie na tych całych materiałach totalny brak profesjonalizmu. Po pierwsze, zły dobór pod względem morale, takiego praworządnego myślenia o tym, czym jest służba policyjna, jeżeli chodzi o tych przynajmniej sześciu policjantów. Po drugie totalny brak wyszkolenia. Być może ta frustracja związana z brakiem umiejętności, gdzie sześciu funkcjonariuszy nie potrafi zatrzymać jednego człowieka, spowodowała, że poszli, ponieważ ośmieszyli rzeczywiście się na tym rynku (Rynku Solnym, gdzie doszło do zatrzymania Igora Stachowiaka - red.), i w toalecie, w szóstkę, już zakajdankowanego człowieka traktowali taserem i znęcali się nad nim - powiedział gość TVN24.
Śmierć w komisariacie
25-letni Igor Stachowiak został zatrzymany w maju 2016 r. na wrocławskim rynku. Policja poszukiwała go za oszustwa. Według funkcjonariuszy, mężczyzna był agresywny i dlatego musieli użyć paralizatora. Po przewiezieniu na komisariat stracił przytomność i pomimo reanimacji zmarł. Według pierwszej opinii lekarza, przyczyną śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa.
Sprawa wróciła w sobotę, gdy "Superwizjer" wyemitowała drastyczne materiały zarejestrowane na wrocławskim komisariacie tuż przed śmiercią mężczyzny. W materiale widać, że wobec Stachowiaka kilkakrotnie użyto paralizatora.
Sprawę śmierci mężczyzny od roku bada poznańska Prokuratura Okręgowa. Śledczy nie wykluczają zarzutów znęcania się nad pozbawionym wolności dla policjantów.
W związku z wydarzeniami sprzed roku, szef MSWiA odwołał w poniedziałek komendanta dolnośląskiej policji, jego zastępcę ds. prewencji oraz komendant miejskiego we Wrocławiu. W niedzielę z kolei rzecznik KG insp. Mariusz Ciarka informował, że trwa procedura zwolnienia policjanta, który użył na komisariacie paralizatora wobec Stachowiaka.
ZOBACZ MATERIAŁ "SUPERWIZJERA" NA TEMAT ŚMIERCI IGORA STACHOWIAKA
Autor: mw/sk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24