Mam prawo pierwokupu, ale nie wiem, czy kupię - tak do zgody na wykup mieszkania w zabytkowej willi należącej do Lasów Państwowych odnosi się Bartłomiej Obajtek. Zgodę wydał dyrektor generalny Lasów Józef Kubica, związany z Suwerenną Polską. Stało się to - jak ustalił reporter "Czarno na białym" - wbrew opinii zespołu, który ocenia zasadność sprzedaży nieruchomości należących do Lasów Państwowych.
Bartłomiej Obajtek to brat prezesa Orlenu Daniela Obajtka. Od ponad 19 lat jest też pracownikiem Lasów Państwowych - wynika z jego biogramu na oficjalnej stronie Lasów. W 2018 roku awansował na dyrektora regionalnej dyrekcji w Gdańsku. Podlega mu piętnaście nadleśnictw, między innymi nadleśnictwo gdańskie, które swoją siedzibę ma w Gdyni przy ulicy Morskiej. Tuż obok znajduje się leśniczówka wpisana do gminnej ewidencji zabytków. Nieruchomość należy do Lasów Państwowych. Jedno z czterech mieszkań w zabytkowej willi wynajmuje Bartłomiej Obajtek. Potwierdza to nasz informator z Lasów Państwowych, który chce zachować anonimowość. Również w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej adres ten figuruje jako miejsce doręczeń poczty dla firmy Bartłomieja Obajtka. Prowadzi on restaurację "Szlacheckie Gniazdo".
- Obajtkowi od dłuższego czasu zależało, żeby to mieszkanie dostało status "zbędne" - tłumaczy nasz rozmówca z centrali Lasów Państwowych.
Dlaczego to ważne? Art. 40a ustawy o Lasach Państwowych umożliwia sprzedawanie nieruchomości uznanych za nieprzydatne. Jeśli leśnicy oznaczają więc jakąś nieruchomość jako "zbędną", trafia ona na listę do sprzedaży. A prawo pierwokupu zgodnie z przepisami o Lasach mają dotychczasowi najemcy. Innymi słowy - prawo pierwokupu lokalu, w którym mieszka Bartłomiej Obajtek, ma Bartłomiej Obajtek. Zgodnie z przepisami o Lasach najemca może skorzystać z bonifikaty sięgającej nawet 95 procent wartości nieruchomości. Dopiero gdy z tego prawa pierwokupu nie skorzysta, Lasy Państwowe mogą wystawić taką nieruchomość do otwartej sprzedaży. Co na to Obajtek?
- Ja nie dostałem oferty wykupu. A może za chwilę będzie inny rząd i zmienią zdanie na przykład. I co? Mam prawo pierwokupu, ale nie wiem, czy się zwrócę, nie znam wyceny. Nadleśnictwo nie napisało pisma, czy chcę kupić czy nie i na jakich warunkach i kiedy - tłumaczy brat prezesa Orlenu w rozmowie z reporterem "Czarno na białym" Arturem Warcholińskim.
24 listopada "Gazeta Wyborcza" opublikowała artykuł, w którym czytamy, że wkrótce Obajtek może stanąć przed szansą wykupienia jednego z mieszkań w XIX-wiecznym budynku. Autor opisywał, że pod koniec 2022 roku gdańskie nadleśnictwo uznało, iż budynek jest zbędny do dalszego prowadzenia gospodarki leśnej, czyli spełnia wymóg, by nieruchomość mogła być wykupiona przez pracownika Lasów Państwowych. Sprzeciw wobec sprzedaży wyrazili związkowcy z Solidarności. "Wyborcza" podkreśliła wówczas, że na razie nadleśnictwo nie ma zgody na sprzedaż, bo żeby transakcja doszła do skutku, zgodę musi wyrazić dyrektor generalny. Wtedy jeszcze takiej zgody nie było.
Artur Warcholiński dotarł do dokumentu datowanego na 5 grudnia 2023 roku. To "Wykaz nieruchomości przeznaczonych do sprzedaży na podstawie art. 40a ustawy o lasach" na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku. Ma tylko jedną pozycję: mieszkanie dyrektora Bartłomieja Obajtka. Dokument zatwierdził dyrektor generalny Lasów Państwowych Józef Kubica.
- Dyrektor generalny wydaje zgodę nie dla nazwiska, tylko dla konkretnej nieruchomości. Dyrektor nawet nie wie, komu sprzedaje. To decyzja tylko i wyłącznie podyktowana względami ekonomicznymi - tłumaczy Bartłomiej Obajtek.
Kubica zatwierdził dokument wbrew opinii specjalnego zespołu w Lasach Państwowych. To ciało powołane zarządzeniem dyrektora generalnego, a więc przez Kubicę. Składa się z dziewięciu osób: pięcioro to związkowcy, czterej pozostali to urzędnicy dyrekcji generalnej. Zespół ten ocenia zasadność sprzedaży nieruchomości należących do Lasów Państwowych, mówiąc wprost - czy dana transakcja jest opłacalna, waży bilans zysków i strat. W przypadku lokalu, w którym mieszka Obajtek, zespół wydał negatywną opinię o sprzedaży. Posiedzenie odbyło się 27 listopada.
Zapytaliśmy dyrektora Kubicę, dlaczego wydał zgodę na sprzedaż tej nieruchomości wbrew negatywnej opinii. Do czasu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
- Dyrektor generalny może to wziąć pod uwagę albo nie - uważa Obajtek. Trzeba dodać, że to budynek z 1890 roku - od 30 lat jest zbędny, bo powstała w sąsiedztwie nowa siedziba.
- Józef Kubica nie wziął tej opinii pod uwagę, co uważam za bulwersujące - mówi nam pracownik Lasów Państwowych, znający kulisy wspomnianego posiedzenia zespołu ds. nieruchomości.
- To bardzo atrakcyjna lokalizacja, zwykli ludzie płacą duże pieniądze, żeby mieszkać w tej okolicy, a dyrektor Obajtek robi wszystko, żeby transakcja doszła do skutku za korzystną cenę - oburza się nasz informator.
Z takim stwierdzeniem nie zgadza się Bartłomiej Obajtek. Uważa, że lokalizacja wcale nie jest prestiżowa, a sama nieruchomość wymaga dużych nakładów finansowych.
"To jest duże nadleśnictwo"
Jak donosi Onet, tego samego dnia gdy Kubica wydał zgodę na sprzedaż nieruchomości, Obajtek odwołał dotychczasową nadleśniczą w Gdańsku. Na jej miejsce powołał dotychczasowego zastępcę dyrektora Obajtka z Regionalnej Dyrekcji LP. Dlaczego? Bo nadleśnicza od kilku tygodni przebywa na zwolnieniu chorobowym i nie mogłaby podpisać umowy u notariusza.
- Pani Paulina została odwołana ze stanowiska, ale jest dalej pracownikiem Lasów Państwowych. Nie mnie domniemywać, czy usprawiedliwiona nieobecność jest zasadna - mówi Obajtek.
Na pytanie, dlaczego powołał na jej miejsce nowego człowieka, odpowiada: - To jest duże nadleśnictwo, skomplikowane. Ja nie mogę powierzyć jednemu człowiekowi w długim okresie tak ogromnych zadań. Pracownik, który obecnie pełni obowiązki nadleśniczego, może zakończyć pełnienie obowiązków po powrocie z absencji pracownika zastępowanego.
Dopytywany, czy chorobowe nadleśniczej będzie długie, stwierdza: - Niestety tak, mam taką wiedzę, że w takim kierunku to idzie.
"O odwołaniu mnie ze stanowiska dowiedziałam się z SMS-a"
Skontaktowaliśmy się z przebywającą na zwolnieniu lekarskim nadleśniczą.
Paulina Partyka-Drzazga przesłała nam w czwartek późnym popołudniem oświadczenie. Zaznaczyła, że o swoim odwołaniu "dowiedziała się z SMS-a".
Od końca listopada do 17 grudnia jestem na zwolnieniu lekarskim. O odwołaniu mnie ze stanowiska dowiedziałam się z SMS-a przysłanego przez kadrową RDLP. Nikt mi nie dał żadnego dokumentu, nikt nie zadzwonił ani nie przyjechał, aby oficjalnie przekazać mi odwołanie. Właściwie gdyby nie to, że miałam włączany telefon służbowy, to o odwołaniu dowiedziałabym się z mediów. Nie znam powodów zwolnienia. Wiem tylko, że powołany został nowy nadleśniczy.
28 listopada dyrektor Kubica oficjalnym pismem zarządził, aby w sprawie sprzedaży nieruchomości z zasobów Lasów obowiązkowo do wniosków załączać opinie związków zawodowych działających w danej jednostce organizacyjnej. Widzieliśmy ten dokument. To pokłosie tegorocznej kontroli NIK w zakresie sprzedaży nieruchomości przez Lasy Państwowe. W przypadku budynku, w którym mieszka Obajtek, związkowcy z Solidarności wydali negatywną opinię, uznając, że taka sprzedaż byłaby "sprzeczna z interesem nadleśnictwa".
Źródło: TVN24