Sporządzenie wniosku o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec czterech notariuszy, którym przedstawiono zarzuty w związku ze współpracą z mafią lichwiarską, było niemożliwe, bo prokuratura zanonimizowała dokumenty – poinformowała Rada Izby Notarialnej w Gdańsku.
W maju zatrzymano czterech notariuszy z Wybrzeża oraz jednego z Warszawy podejrzanych o przestępstwa związane z udzielaniem lichwiarskich pożyczek i wyłudzaniem nieruchomości od osób będących w ciężkim położeniu życiowym. Notariuszom postawiono w sumie 120 zarzutów dotyczących m.in. pomocnictwa w oszustwach i niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.
W połowie czerwca prowadząca wówczas śledztwo w tej sprawie Prokuratura Okręgowa w Gdańsku (w ostatnim czasie postępowanie przejęła gdańska prokuratura regionalna) dostarczyła Radzie Izby Notarialnej w Gdańsku kopie postanowień o przedstawieniu zarzutów. Śledczy chcieli, by Rada podjęła kroki dyscyplinarne wobec czterech podejrzanych (kwestią warszawskiego notariusza zajmuje się Rada tamtejszej Izby Notarialnej). Rada gdańskiej Izby, po zapoznaniu się z dokumentacją, orzekła, że nie ma podstaw do wszczęcia postępowań dyscyplinarnych wobec notariuszy. Mogą oni dalej wykonywać swój zawód.
Stanowisko Izby Notarialnej
W oświadczeniu, członkini Rady Izby Notarialnej w Gdańsku Katarzyna Ogonowska, wyjaśniła, że powodem takiego a nie innego stanowiska Rady było zanonimizowanie przez prokuraturę przedstawionych Radzie postanowień o przedstawieniu zarzutów notariuszom. "Uchwała Rady Izby Notarialnej w przedmiocie wniosku o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego stanowi w postępowaniu dyscyplinarnym odpowiednik aktu oskarżenia wnoszonego do sądu w postępowaniu karnym" – napisała Ogonowska. Dodała, że w myśl ustawy prawo o notariacie, uchwała taka powinna zawierać m.in. "dokładne określenie zarzucanego obwinionemu czynu ze wskazaniem czasu, miejsca, sposobu i okoliczności jego popełnienia, skutków, a zwłaszcza wysokości powstałej szkody oraz wskazanie przepisów ustawy, pod które zarzucany czyn podpada". Ogonowska dodała, że w uchwale powinno się też znaleźć "uzasadnienie, przytaczające fakty i dowody, na których oskarżenie się opiera oraz wykaz innych dowodów, których przeprowadzenia na rozprawie głównej domaga się oskarżyciel".
Ogonowska dodała, że nadesłane Radzie przez prokuraturę 15 czerwca postanowienia o postawieniu zarzutów "zostały zanonimizowane poprzez zakreślenie adresów administracyjnych nieruchomości, danych personalnych stron umów, osób pokrzywdzonych, jak również numerów Repertorium A aktów notarialnych, zawierających czynności notarialne, w stosunku do których postawiono zarzuty".
"Z przesłanego materiału wynika opis zarzucanych notariuszom czynów, jednakże bez wskazania konkretnego aktu notarialnego" – wyjaśniła Ogonowska. "Rada Izby Notarialnej w Gdańsku, wobec zanonimizowania dokumentów, które mogłyby stanowić podstawę do badania deliktu dyscyplinarnego, nie mogła wypełnić formalnej dyspozycji ustawowej, związanej ze sprecyzowaniem wniosku o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego" – dodała.
Oburzenie prokuratury
Stanowisko gdańskiej Rady wywołało sprzeciw Prokuratury Krajowej.
- Znając etap tego postępowania (śledztwa, w którym postawiono zarzuty notariuszom - red.), mając informacje o liczbie zarzutów oraz działaniach notariuszy, bulwersuje nas, że Izba nie widzi podstaw do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego, nawet na podstawie informacji medialnych - mówiła we wtorek rzeczniczka prasowa Prokuratury Krajowej Ewa Bialik.
Dodała, że "jeśli Izba zainteresowałaby się", to na pewno uzyskałaby z prokuratury odpowiedni "materiał dowodowy".
Według informacji PAP, prokuratura powiadomiła gdańską izbę o podejrzanych notariuszach w maju. Kolejne informacje były przesyłane w czerwcu i lipcu.
Sprawa "mafii lichwiarskiej"
Sprawa dotyczy prowadzonego od 2016 r. śledztwa, w którym już wcześniej zarzuty przedstawiono 15 osobom działającym, zdaniem prokuratury, w ramach zorganizowanej grupy przestępczej. Grupa miała wynajdywać osoby będące w ciężkiej sytuacji finansowej i proponować im pożyczki pod zastaw należących do nich nieruchomości.
Pożyczki udzielane były na wysoki procent (w aktach notarialnych od 10 do 20 proc., ale faktycznie - nawet na 80 proc.), a umowy zawierały najczęściej warunki niekorzystne dla pożyczkobiorców. Wielu z nich nie miało świadomości, że podpisując umowę, mogą stracić swoje mieszkanie lub dom, do czego dochodziło.
Notariuszom, przed którymi podpisywane były umowy, zarzucono pomocnictwo do oszustw oraz niedopełnienie obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Korzyścią, jaką mieli zdaniem prokuratury odnieść notariusze, były pobierane przez nich taksy notarialne. Notariusze otrzymali od pokrzywdzonych w sumie ponad 105 tys. zł.
Prokuratura informowała w maju, że "na skutek przestępczej działalności zatrzymanych notariuszy pokrzywdzonych zostało ponad 400 osób, a wartość utraconych przez nich nieruchomości przekracza 20 mln zł".
Po postawieniu w maju zarzutów pięciu notariuszom prokuratura chciała, by zostali oni tymczasowo aresztowani. Gdański sąd rejonowy, a następnie (po zażaleniu śledczych) - okręgowy nie uwzględniły jednak wniosku prokuratury.
Autor: tmw\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock