Polski rząd namawiał do tego, żeby nałożyć embargo na gaz LPG, natomiast Unia Europejska tego nie zrobiła - mówił poseł Suwerennej Polski Jan Kanthak, tłumacząc, dlaczego do Polski w dalszym ciągu sprowadzany jest rosyjski gaz. - Część importerów gazu płynnego w Polsce mówiła rządowi wiele miesięcy temu, że jest możliwość zaimportowania całego tego gazu z pominięciem rosyjskiego gazu. Rząd uważał, że tego nie podejmie - komentował poseł KO Paweł Poncyljusz. - Ktoś chce zarobić - powiedział Dariusz Wieczorek z Lewicy.
W niedzielę w Braniewie doszło do wycieku gazu z cysterny, która wjechała do Polski z obwodu królewieckiego, dawniej kaliningradzkiego. Prawdopodobną przyczyną było przeładowanie cysterny.
Przy okazji wycieku pojawiły się pytania o dalsze sprowadzanie do Polski rosyjskiego gazu. "Od dokonania przez Rosję inwazji na Ukrainę w lutym 2022 r., z Polski popłynęło za rosyjskie LPG około 3 mld zł. Miesięcznie średnio wydawaliśmy 280 mln zł na LPG, przy czym jego zakupy nie zostały ograniczone po inwazji Rosji, a wręcz wzrosły i trwają nieprzerwanie (stan na marzec 2023 r.)" - wynika z analizy Forum Energii.
Kanthak: to są naczynia połączone
Reporterka TVN24 Agata Adamek o dostawy rosyjskiego gazu zapytała we wtorek w Sejmie między innymi polityków Suwerennej Polski. - Polski rząd namawiał do tego, żeby nałożyć embargo na gaz LPG, natomiast Unia Europejska tego nie zrobiła - odparł poseł Jan Kanthak.
- To są naczynia połączone. Jak sobie pani wyobraża, że teraz Polska będzie nakładała jednopodmiotowo sankcje na Rosję, a cała reszta będzie korzystała z taniego gazu LPG - pytał, zwracają się do reporterki TVN24. - Niech pani namawia polityków unijnych, żeby Unia Europejska jako instytucja, która odpowiada za kwestie gospodarcze, nałożyła jednomyślnie embargo czy sankcje na gaz LPG - dodał.
Poncyljusz: rząd uważał, że tego nie podejmie
Poseł Koalicji Obywatelskiej Paweł Poncyljusz, zasiadający w sejmowej komisji energii, zaznaczył, że "część importerów gazu płynnego w Polsce mówiła rządowi wiele miesięcy temu, że jest możliwość zaimportowania całego tego gazu, a to jest dokładnie 2,5 miliona metrów sześciennych rocznie, tylko i wyłącznie z kierunku albo północnego, albo zachodniego, czyli z pominięciem rosyjskiego gazu".
- Rząd uważał, że tego nie podejmie - dodał.
- Jeśli pani pójdzie dzisiaj na stację benzynową koncernu zachodniego, który mówi publicznie, że nie importuje gazu z Rosji, i stację, gdzie jest ruski gaz, różnica jest 10-15 procent na litrze. To jest żadna różnica, biorąc pod uwagę, że tu finansujemy ruski biznes i finansujemy wojnę na Ukrainie - przekonywał.
Podkreślił również, że "dla Rosjan gaz płynny jest tak naprawdę odpadem z produkcji rafineryjnej, więc ich nic nie kosztuje".
Wieczorek: ktoś chce zarobić
Poseł Lewicy Dariusz Wieczorek, który także zasiada w sejmowej komisji energii, ocenił, że powodem sprowadzania rosyjskiego gazu do Polski jest to, że "ktoś chce zarobić".
- Techniczne możliwości oczywiście, że są. Nie ma tutaj żadnego problemu, są magazyny, możemy dywersyfikować te dostawy, tylko trzeba chcieć. Jeżeli ktoś tego nie chce, to tego nie robi - dodał parlamentarzysta.
Motyka: premier wolał siać propagandę, zamiast podejmować decyzje
- Jeśli Władimir Putin powie, że zakręca ten kurek z gazem LPG, jeśli Władimir Putin powie, że z punktu widzenia sytuacji geopolitycznej on wstrzymuje te transporty gazu do Polski, to i tak wyjdzie pan premier Morawiecki i powie, że to jest jego sukces - powiedział rzecznik Polskiego Stronnictwa Ludowego Miłosz Motyka.
Zaznaczył, że "było bardzo dużo czasu do tego, żeby się gospodarczo i energetycznie przygotować na kryzys, który wyniknął z agresji Rosji na Ukrainę, ale pan premier Morawiecki wolał w tym czasie siać propagandę, zamiast podejmować twarde decyzje".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PSP Braniewo