Roman Giertych opublikował nagranie z marca 2024, na którym rozmawia z Tomaszem Mrazem. Były dyrektor Funduszu Sprawiedliwości powiedział między innymi, że z Funduszu przyznawane były "limity Ziobry", które mogli wykorzystywać konkretni politycy z konkretnych okręgów wyborczych. - Zobaczyłem jak to funkcjonuje w kampanii w 2019 roku. To było obrzydliwe - ocenił Mraz. Później analizowano skuteczność tych dofinansowań. - Były takie przypadki, że za 800 tysięcy złotych zostało kupione 130 głosów - dodał Mraz.
Roman Giertych, poseł Koalicji Obywatelskiej, opublikował nagranie z marca 2024 roku, na którym zarejestrowana jest jego rozmowa z Tomaszem Mrazem - byłym dyrektorem Departamentu Funduszu Sprawiedliwości. Jak powiedział Giertych, nagranie zostało zarejestrowane "na wszelki wypadek, gdyby coś mu (Mrazowi - red.) się stało, zanim nastąpią możliwości prawne upublicznienia tej historii".
Tomasz Mraz o "limitach Ziobry".
- Paragraf 11 rozporządzenia ministra sprawiedliwości w sprawie Funduszu Sprawiedliwości przyznaje dysponentowi możliwość przyznania środków na zadania nieobjęte programem. W ramach tego paragrafu zawierano na samym początku umowy, których celem było dofinansowanie jednostek OSP - powiedział na nagraniu Mraz.
Zaznaczył, że "to nie było tak, że gmina pisała do Funduszu z prośbą o dofinansowanie sprzętu". - To często polityk Suwerennej Polski w ramach działalności politycznej w swoim okręgu, jechał spotkać się z włodarzami i mówił, że mogą dostać 20, 30, czy 50 tysięcy i żeby tylko przygotowali wniosek - mówił.
Mraz stwierdził, że "zobaczył jak to funkcjonuje w kampanii w 2019 roku". Odbywały się wtedy wybory parlamentarne.
- To było obrzydliwe, jak te środki były wykorzystywane, jak były przyznawane przez ministra Ziobrę limity poszczególnym członkom na dany okręg wyborczy. W każdym roku były to bardzo duże środki - podkreślił.
- Polityk jechał do gminy, mówił: "dostaniecie 30 tysięcy, wymyślcie tylko na co". Jechał do kolejnej, mówił: "zróbmy sobie zdjęcie, wymyślcie, co chcecie kupić i dostaniecie kasę".
"Środki były przekazywane tylko i wyłącznie po to, żeby zyskać polityczne poparcie"
Dodał, że "te środki były też wykorzystywane w czasie kampanii prezydenckiej w Rzeszowie przez ministra Marcina Warchoła". - Dostał na to specjalny limit. Prawie dwie bańki. Jego ludzie jeździli po jednostkach i mówili: "a ile głosów dacie?" - przekazał Mraz.
- Była po prostu lista, którą otrzymywaliśmy. To była Solidarna Polska, te środki były przekazywane tylko i wyłącznie po to, żeby zyskać polityczne poparcie - stwierdził.
- Były robione raporty po wyborach w 2019 roku, które zawierały zestawienie ile gmina otrzymała z Funduszu Sprawiedliwości i ile głosów dała politykowi Solidarnej Polski. Były takie przypadki, że za 800 tysięcy złotych zostało kupione 130 głosów - powiedział.
Mraz: z pieniędzy Funduszu tworzono etaty na wypadek utraty władzy
Były dyrektor Funduszu przekazał, że "uczestniczył w jednym spotkaniu, podczas którego minister Ziobro wprost mówił, kto ma zwyciężyć i przy okazji (...) co ma zrobić ze środkami, jak mają być wykorzystywane do bieżącej i przyszłej działalności politycznej".
Przekazał też, że dwie fundacje, które otrzymały pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości miały posłużyć do zapewnienia zatrudnienia po ewentualnej zmianie władzy. - Środki, które otrzymały dwie fundacje i etaty utworzone w ramach realizowanych przez nie projektów, miały być obiecane dla współpracowników ministra Ziobry na wypadek utraty władzy - mówił.
Mraz: zwycięzcy byli znani od początku, typowali ich Ziobro i Romanowski
Mraz opowiadał też o organizowanym przez Fundusz konkursie dotyczącym chrystianofobii. - Próbowaliśmy przeprowadzić analizę, ile tak naprawdę przestępstw przeciwko wolności wyznania ma miejsce w Polsce. Jest ich bardzo mało. Sugerowaliśmy ministrowi, że te środki mogą być przeznaczone na coś innego, na przykład przeciwdziałanie przemocy domowej, czy walkę z pijanymi kierowcami - powiedział.
- Jednak był zorganizowany konkurs. Zwycięzcy byli znani od początku. (Typowali ich) minister Ziobro i minister Romanowski - dodał.
Mraz: Negatywnie oceniłem jedną z fundacji. Dostałem polecenie, by zmienić ocenę
Były dyrektor mówił też o przypadku, kiedy negatywnie ocenił jedną z fundacji. - Była taka sytuacja, że dostałem do oceny jedną z bardziej skandalicznych fundacji i w karcie oceny formalnej stwierdziłem, że jej cele statutowe nie odpowiadają celom konkursu i powinna być odrzucona. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, jak to wszystko funkcjonuje - opowiadał.
- Dostałem polecenie zmiany tej oceny. Niestety to zrobiłem i w tym momencie byłem już całkowicie zależny od ich woli, bo mieli na mnie haka - dodał.
Suwerenna Polska komentuje
Suwerenna Polska opublikowała na platformie X oświadczenie, w którym dyskredytuje Mraza i jego słowa, a również Giertycha i obecnie rządzących. Partia wciąż przekonuje, że "Fundusz Sprawiedliwości" skutecznie niósł pomoc potrzebującym.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Leszek Szymański/PAP