Zbigniew Ziobro podchodzi do tego z dystansem, nie przeceniałbym faktu, że on czy ja nie zabraliśmy głosu – mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 minister w kancelarii premiera, przedstawiciel Solidarnej Polski Michał Wójcik, odnosząc się do tego, że minister sprawiedliwości ani inni przedstawiciele jego partii nie zostali dopuszczeni do głosu podczas sejmowej debaty dotyczącej ratyfikacji Funduszu Odbudowy.
We wtorek wieczorem Sejm przyjął projekt ustawy w sprawie ratyfikacji decyzji Komisji Europejskiej, która umożliwia uruchomienie unijnego Funduszu Odbudowy. Ratyfikacji sprzeciwiła się koalicyjna wobec PiS Solidarna Polska. Większość zapewniły głosy Lewicy i Koalicji Polskiej-PSL.
Podczas wtorkowego posiedzenia Zbigniew Ziobro nie został dopuszczony do głosu pomimo zapewnienia marszałek Sejmu, że tak się stanie. - Rodzi się pytanie, czy zablokowanie wystąpienia ministra konstytucyjnego w takiej debacie nie jest bardziej wymowne niż moje nawet 15-minutowe wystąpienie – powiedział później minister sprawiedliwości.
Wójcik: niedopuszczenie do głosu Zbigniewa Ziobry to nic nadzwyczajnego
- Pani marszałek (Sejmu - red.) uznała ostatecznie, że nie będziemy brali udziału w debacie w ten sposób, że zabierzemy głos – komentował w "Faktach po Faktach" Michał Wójcik, minister w kancelarii premiera i członek Solidarnej Polski. .
- Rozmawiałem z panią marszałek i panem marszałkiem Terleckim, nie widzę w tym nic nadzwyczajnego (...) wielokrotnie podczas debat sejmowych nie byłem dopuszczony do zabrania głosu – kontynuował.
- Nie widziałbym tu jakiegoś wielkiego problemu, może to jest wyeksponowane w mediach – dodał.
- Pan minister Zbigniew Ziobro wyjaśniał w czasie konferencji prasowej (...) że z dystansem podchodzi do tej sprawy. Nie przeceniałbym tego faktu, że pan minister Zbigniew Ziobro czy ja nie zabraliśmy głosu – zapewniał Wójcik.
Wójcik: Zjednoczona Prawica będzie na pewno rządzić jeszcze 2,5 roku
Odniósł się też do sytuacji wewnątrz obozu rządowego.
- Uważam, że Zjednoczona Prawica jest sprawną machiną, te ostatnie sześć lat to pokazały. Mogę zapewnić, że koalicja się nie rozpadnie, będzie rządziła jeszcze 2,5 roku, a potem jeszcze cztery lata, patrząc na to, co się dzieje po stronie opozycyjnej – powiedział.
- Pięknie się różnimy z naszymi przyjaciółmi z Prawa i Sprawiedliwości. I będziemy rządzić dalej, bo się szanujemy, szanujemy swój punkt widzenia – dodał.
Wójcik: to jest krok w stronę unii fiskalnej
Wójcik był pytany, czy dalej twierdzi, że decyzja Sejmu w sprawie Funduszu Odbudowy narusza suwerenność Polski. Odparł, że ona "w jakiś stopniu ogranicza suwerenność". Jednocześnie mówił, że "suwerenność jest kluczowa dla każdego polityka, dlatego że idziemy do Sejmu po to, żeby służyć naszemu państwu, żeby nikt z zewnątrz nie mógłby wpływać na losy naszego kraju".
- To jest ważna sprawa, ale ta różnica zdań wynika z innej oceny tej sytuacji ze strony Prawa i Sprawiedliwości, a innej oceny ze strony Solidarnej Polski – dodał.
- My cały czas uważamy, że dojdzie do uwspólnotowienia długu (...) uważamy, że to jest krok w stronę unii fiskalnej, nie mam co do tego żadnych wątpliwości – powiedział.
"Unia Europejska to nie jest dobry wujek"
W związku ze słowami o uwspólnotowieniu długu Wójcik został zapytany, czy jego zdaniem premier Mateusz Morawiecki skłamał podczas wtorkowej debaty, zapewniając, że przyjęcie ustawy nie wiąże się z takim zagrożeniem.
Przedstawiciel Solidarnej Polski odpowiedział, że nie posunąłby się do tego, żeby powiedzieć, że premier skłamał. - Nie chciałbym, żeby był taki ton naszej rozmowy, że podważam zdanie któregokolwiek z członków rządu. Wyrażam swoje wątpliwości – dodał.
- Historia pokaże, czy dojdzie do sytuacji, o której rozmawiamy. To jest kwestia tego, czy dojdzie do bankructwa państw. Bo dopiero wtedy, kiedy państwo nie będzie mogło spłacić jakichś swoich należności, jakichś zobowiązań (...) uwspólnotowienie długu weszłoby w grę, ta możliwość solidarnej odpowiedzialności – mówił dalej Wójcik.
Jednocześnie przekonywał, że Unia Europejska "to nie jest dobry wujek, który wyciąga pieniądze z kieszeni z tyłu i mówi: kochamy Polaków, to dajemy".
- Chcemy pieniądze, tylko ważne są zasady gry, na których je otrzymujemy – dodał.
"Mnie bardzo boli to, co się dzieje w Unii Europejskiej"
Michał Wójcik został zapytany o to, jak zagłosował w referendum w sprawie przystąpienia Polski do UE w 2003 roku. Nie odpowiedział wprost na to pytanie. Zapewniał za to, że nie mówi, że jest przeciwny udziałowi Polski w strukturach Unii Europejskiej.
- Unia Europejska bardzo zmienia się na naszych oczach i to dramatycznie. Mnie bardzo boli to, co się dzieje w Unii Europejskiej, ja nie chcę Unii Europejskiej, która będzie nam próbowała narzucić adopcję dzieci przez małżeństwa homoseksualne – mówił.
Dopytywany w związku z tym, w którym miejscu zapisów o Funduszu Odbudowy jest mowa o adopcji dzieci przez małżeństwa homoseksualne, Wójcik odparł, że "trzeba na to patrzeć pakietowo, bo jest tak zwane rozporządzenie o warunkowości". - Czyli środki za praworządność: "jeżeli nie będziecie praworządni, to weźmiemy wam środki z tego funduszu" – powiedział.
Wójcik o "jednym ministrze finansów"
Gość "Faktów po Faktach" odniósł się również do tego, że wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, do niedawna członek Solidarnej Polski, a obecnie kandydat na prezydenta Rzeszowa, zagłosował za przyjęciem ustawy.
- Po pierwsze, pan minister Marcin Warchoł jest niezależnym kandydatem, on nie jest członkiem Solidarnej Polski. Po drugie, ja nie jestem przeciwny środkom unijnym, żeby zasilały budżet, jestem za tymi pieniędzmi, żeby były na ulice, mosty – przekonywał. Tłumaczył, że zagłosował przeciw, ponieważ ma wątpliwości co do uwspólnotowienia długu czy jurysdykcji podatkowej.
Jako podstawowe zagrożenia wymienił: wspólny dług, wspólną politykę fiskalną, jednego ministra finansów i federalizację. Dopytywany, czy ma informację, że jest plan powołania wspólnego ministra finansów dla całej Unii Europejskiej, odparł: - Mówię, że to jest hipotetyczna sytuacja w przyszłości.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24