Zatrzymanie Ryszarda Czarneckiego ma związek z pracą jego żony dla uczelni Collegium Humanum. Śledczy podejrzewają, że nie świadczyła ona realnych usług, a w ten sposób rektor spłacał usługi wpływowego polityka - ustalił nieoficjalnie dziennikarz śledczy tvn24.pl Robert Zieliński. Na antenie TVN24 mówił, że "po stronie prokuratury jest prawie pewność, że zatrudnienie żony było formą łapówki dla samego posła".
Agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali we wtorek po południu Ryszarda Czarneckiego. Informację przekazał rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński. "W tym samym czasie w Warszawie została zatrzymana jego żona Emilia H. " - podał w komunikacie.
Czarnecki i jego żona zostali przewiezieni w środę do Prokuratury Krajowej Wydziału Zamiejscowego w Katowicach. Czynności zakończyły się po godz. 22.
Podejrzenia śledczych
Jak ustalił dziennikarz śledczy tvn24.pl Robert Zieliński, zatrzymanie polityka PiS ma związek z pracą jego żony dla uczelni Collegium Humanum. Śledczy podejrzewają, że nie świadczyła ona realnych usług, a w ten sposób rektor spłacał usługi wpływowego polityka.
Zieliński mówił na antenie TVN24, iż "po stronie prokuratury jest prawie pewność, że zatrudnienie żony było formą łapówki dla samego posła".
O to, czym się na uczelni zajmowała Emilia H., pytaliśmy samego Ryszarda Czarneckiego. - Moja żona jest z zawodu radcą prawnym, proszę kierować pytania bezpośrednio do niej - odpowiedział nam. Pytania o to, na czym polegała jej praca, o daty, wynagrodzenie wysłaliśmy na jej adres mailowy w pierwszych dniach czerwca. Odpowiedzi przesłała nam w jej imieniu radca prawny Magdalena Czech z kancelarii Dubois i Wspólnicy.
"Pani Emilia H. odbyła studia podyplomowe na trzech uczelniach: Collegium Civitas, Wyższej Szkole Handlu i Prawa oraz Collegium Humanum. Dyplom MBA na uczelni Collegium Humanum uzyskała w ramach doskonalenia zawodowego w roku 2020" - tak brzmiał mail, który otrzymaliśmy w odpowiedzi.
Gdy raz jeszcze zwróciliśmy się z prośbą o odpowiedź na nasze pytania, dotyczące zasad pracy i wynagradzania, żadna odpowiedź nie nadeszła.
Nieoficjalne ustalenia w sprawie Ryszarda Czarneckiego
Dlaczego służby mają podejrzewać, że w ten sposób wynagradzano polityka? Jak wynika z nieoficjalnych informacji tvn24.pl, dotąd nie znaleziono żadnych materialnych dowodów na pracę wykonaną przez Emilię H. i tak mają brzmieć wyjaśnienia zatrzymanego i aresztowanego od czerwca twórcy uczelni i jej rektora Pawła Cz.
- Ryszard Czarnecki był wizytówką dla elit biznesu i polityki związanych z obozem Prawa i Sprawiedliwości. Dzięki jego udziałowi w nagłaśnianych przez uczelnię imprezach wszyscy dostawali sygnał: możecie tu studiować, to nasza uczelnia - mówi agent CBA, prosząc o zachowanie anonimowości.
Sam europoseł miał również pomagać Collegium Humanum w nawiązywaniu współpracy z uczelniami z Azji Centralnej, krajów dawnego ZSRR. Szkoła otworzyła nawet swoją filię w Taszkiencie, stolicy Uzbekistanu, o czym informował w swoich mediach społecznościowych sam polityk.
- Jeden z najpoważniejszych wątków śledztwa dotyczy setek, jeśli nie tysięcy studentów z tych państw. Przesyłali gotówkę, odsyłano im dyplomy ukończenia studiów lub kursów MBA. Dzięki temu mogli z łatwością aplikować o wizy Schengen - mówi nasz rozmówca ze służb.
Co warto podkreślić, samo śledztwo dotyczące różnych aspektów działalności Collegium zostało wszczęte jeszcze przed wyborami parlamentarnymi. Zawiadomienie do prokuratury podpisał, opracowując materiały, ówczesny wiceszef służby antykorupcyjnej Daniel Karpeta, który dziś jest już mundurowym emerytem. - Wywołało to furię w obozie władzy. Dosłownie furię, wcześniej prokuratura długimi miesiącami wzbraniała się przed wszczęciem tego postępowania - relacjonują nasze źródła.
Ten ruch - złożenie zawiadomienia, wszczęcie śledztwa - jako cios odebrało kilkuset przedstawicieli elity biznesowej i politycznej, dlatego że dyplomami MBA uzyskanymi od rektora Pawła Cz. wcześniej chwalili się prezesi wszystkich największych spółek Skarbu Państwa: od Orlenu, przez KGHM, po małe sanatoria. Dyplom MBA pozwalał im wchodzić do rad nadzorczych bez zdawania wymagających egzaminów państwowych. Ale z uczelnią i rektorem współpracowali także generałowie Wojska Polskiego, służb specjalnych czy policji, którzy robili tu kursy. Na liście nazwisk są również posłowie i działacze ówczesnej opozycji, obecnie rządzącej.
- Teraz prokuratorzy rozważają możliwość stawiania zarzutów tym wszystkim, którzy jedynie zapłacili za kurs MBA, a nie odbyli go rzetelnie. Dlatego że takim sfałszowanym dokumentem posłużyli się, by wejść do rad nadzorczych - usłyszeliśmy w CBA.
Afera Collegium Humanum
W marcu 2023 roku, wraz z zatrzymaniem przez CBA dwóch osób w związku z podejrzeniem przyjęcia korzyści majątkowych i osobistych, wybuchła afera Collegium Humanum w sprawie handlu dyplomami przez tę niepubliczną uczelnię wyższą.
Uczelnia powstała w 2018 roku w Warszawie. Według doniesień medialnych miała w ofercie błyskawiczne kursy, dzięki którym można było zdobyć dyplom MBA. Takie dyplomy pozwalają na ubieganie się o posady w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa.
Wiarygodność dokumentów wydawanych przez Collegium Humanum miały zapewniać zagraniczne uczelnie, jednak okazało się, że nie miały one uprawnień do prowadzenia studiów MBA. Wśród absolwentów Collegium Humanum byli politycy, prezesi i członkowie zarządów spółek Skarbu Państwa, oficerowie służb specjalnych i dowódcy wojskowi.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP