To, co się stało, to wynik skandalicznego hołubienia przez całe lata przez PiS skrajnych nacjonalistycznych odłamów - stwierdziła w "Faktach po Faktach" Joanna Senyszyn z SLD, odnosząc się do zamieszek na sobotnim Marszu Równości w Lublinie, sprowokowanych przez kontrmanifestantów. Drugi gość programu, Piotr Apel z Kukiz'15, wskazał, iż "policja pokazała, że nie ma akceptacji dla bandytów, dla przestępców, dla tych, którzy łamią zasady".
Senyszyn, odnosząc się w niedzielnych "Faktach po Faktach" do działań policji na marszu, oceniła, że minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński "poczuł się wreszcie prawdziwym ministrem i stanął na wysokości zadania".
- Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. PiS popierał chuligańskie wybryki, kiboli, nazioli i w końcu oni się rozbestwili. Miejmy nadzieję, że taka silna reakcja w końcu ukróci takie skandaliczne zachowania. Zwłaszcza, że przed nami 11 listopada - mówiła.
"Wynik hołubienia skrajnie nacjonalistycznych odłamów"
Spekulowała, że mogło to być "ostrzeżenie przed Marszem Niepodległości". - Jeżeli tak, to bardzo dobrze, bo trzeba wreszcie położyć tamę tym bandyckim wyczynom - podkreśliła była posłanka Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
- To co się stało podczas marszu, to wynik skandalicznego hołubienia przez całe lata przez PiS skrajnych nacjonalistycznych odłamów - wskazywała.
Odnosząc się do decyzji prezydenta Lublina o zakazie Marszu Równości i kontrmanifestacji, Senyszyn stwierdziła, że popełnił on "ogromny błąd i sprzeciwił się prawu, zakazując Marszu Równości".
Policji "należy się podziękowanie"
Jak podkreślał Piotr Apel, drugi gość programu, "policja pokazała, że nie ma akceptacji dla bandytów, dla przestępców, dla tych, którzy łamią zasady".
- Cieszę się, że policja mimo wielu prób nie jest utożsamiana politycznie, tylko dobrze wykonuje swoją pracę, potrafi stanąć ponad bieżącymi podziałami. Tutaj należy się podziękowanie - wskazywał poseł Kukiz'15. Podkreślił jednocześnie, że "jeżeli ktoś łamie prawo, trzeba go zamykać".
- Jeśli jesteśmy zwolennikami wolności, to dajmy wszystkim wyrażać poglądy, pod warunkiem, że one nie wchodzą w wolność innego człowieka - argumentował Apel.
Marsz Równości przeszedł ulicami Lublina
Pierwszy w Lublinie Marsz Równości odbył się w sobotę. Jego przebieg usiłowali blokować przeciwnicy. Wielu z nich zachowywało się agresywnie. Policja użyła pałek, a także gazu łzawiącego i armatki wodnej, aby przerwać blokowanie marszu i ochronić jego uczestników. W stronę policjantów leciały kamienie, petardy, butelki. Policja zatrzymała 21 chuliganów.
Rzeczniczka komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie Renata Laszczka-Rusek powiedziała w niedzielę, że ośmiu policjantów po zabezpieczaniu Marszu Równości trafiło do szpitala na badania.
Uchylony zakaz prezydenta
Prezydent Lublina Krzysztof Żuk zdecydował w zeszłym tygodniu o zakazaniu zarówno Marszu Równości, jak i kontrmanifestacji narodowców. Sąd Apelacyjny w Lublinie w piątek uchylił jego decyzję.
Sędzia w uzasadnieniu wyroku wskazywała, że wolność zgromadzeń pełni doniosłą rolę w demokratycznym państwie i jej ograniczanie powinno być traktowane jako wyjątek. Podkreśliła też, że to "na władzach państwowych ciąży obowiązek zapewnienia pokojowego charakteru zgromadzenia i zagwarantowania ochrony jego uczestnikom".
Autor: ads//now / Źródło: tvn24